- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
27 września 2016, 14:19
Mam gdzieś w głowie zakodowane, że od zawsze jadłam za dużo słodyczy. Przy jakiej ilości słodkości zjedzonych w ciągu TYGODNIA uznałybyście, że też jecie ich za dużo?
27 września 2016, 15:29
to zalezy jak jest to rozlozone w ciagu tygodnia .. rzadek czekolady w ciagu dnia jest okej, co daje lacznie ponad tabliczke podczas calego tyg. natomiast zjedzenie calej tygodniowej porcji podczas jednego dnia to lekkie przegiecie. jesli chodzi o slodycze, to uwazam, ze lepiej pozwalac sobie na nie nawet i codziennie, w granicach zdrowego rozsadku, niz raz na jakis czas oproznic wszystkie domowe zapasy slodkiego. moze to byc np. wlasnie rzadek czekolady (najlepiej gorzkiej, moze byc z bakaliami), domowy batonik musli z miodem i bakaliami, razowy nalesnik z maslem orzechowym, wafle ryzowe z domowa nutella (awokado+kakao), jablko pieczone z zurawina i miodem posypane cynamonem i inne tego typu zdrowe zamienniki gotowych slodyczy dostepnych w sklepach. przeznaczmy na to np. 10-15% dziennego bilansu, a wiec ok 200-300kcal. taka porcja nikomu nie zaszkodzi, a pozwoli zaspokoic slodyczowy glod.
Edytowany przez jablkowa 27 września 2016, 15:32
27 września 2016, 15:31
Dla mnie dużo to więcej niż kostka czekolady dziennie. W ogóle jedzenie codziennie słodyczy to dużo JAK DLA MNIE oczywiście. Ja staram się tak max raz w tygodniu ale mój mąż przebija chyba wszystko. Potrafi wciągnąć całe pudełko ptasiego mleczka czy dużą (300g) milkę na raz. Ogólnie on je zdecydowanie za dużo słodyczy.
27 września 2016, 15:34
3 razy w tygodniu w niewielkich ilościach jest OK wg mnie. natomiast nie dopuszczam w ogóle u siebie zjedzenia pół blachy ciasta czy w ogóle obżarstwa słodyczami, nie zdarza mi się to nigdy.
no, ale ja tylko utrzymuję wagę, jak starałam się schudnąć ograniczałam się do 1 razu w tygodniu.
Edytowany przez 8372dfcd8923ed4a5dc14aff4132bb10 27 września 2016, 15:35
27 września 2016, 16:30
Nie ma opcji codziennie coś słodkiego dla mnie.I co z tego,że wlicza się w bilans?Wg mnie to proszenie się o problemy zdrowotne.
27 września 2016, 16:30
ja mam do słodyczy stosunek praktyczny, wszelkie słodycze ponad te, które sa zjedzone kiedy jest ku temu okazja, to jest za dużo. Zatem nie uważam zjedzenia 7-8 racuchów w wigilię za "za duzo" bo jem je raz do roku, ani 2 kawałków tortu na urodziny, ani ciastka w kawarni z kumpelą, ani dobrej czekolady przyniesionej przez klienta (producenta), ale nawet jeden cukierek byle codzennie zjedzony bez sensu (pms ma sens ;)) już tak. Może też chodzi o to, że zwykłe kupne tanie słodycze i przekąski sa dla mnie po prostu paskudne w smaku i kompletnie niewarte kupowania a tym bardziej jedzenia.
27 września 2016, 16:37
Jem praktycznie co rano do kawy coś małego czekoladowego i uważam to za OK. Ale gdybym w południe jeszcze zjadła batona czy na wieczór objadała się czekoladą to już uważam za przesadę i czuję się z tym źle.
27 września 2016, 18:11
codziennie jem niewielką porcje czegos na bazie gorzkiej czekolady,w sumie uwazam to za coś zdrowego. zwyklych slodyczy nie jem
27 września 2016, 20:19
Dla mnie każda ilość to za dużo, ale generalnie jako taką "normę" uznałabym dwa dni w tygodniu z czymś słodkim (nie liczę miodu do koktajli zielonych, czy jakichś dań, które akurat go wymagają, czy np. do wody z cytryną i miodem).
27 września 2016, 21:42
Ja sama jem 1-2 slodycz w tygodniu i uwazam to za idealna ilosc. Wiecej dla mnie byloby juz za duzo
28 września 2016, 09:10
ja słodycze jem przed okresem i to zależy mam problemy hormonalne i insulinooporność, np teraz jestem przed i mam takiego pier***** że wchłonełabym tabliczkę czekolady a swojego planu żywienia trzymam się tak jak zawsze z powodu insuliny i pcos. Niektóre miesiące przed okresem mam takie , że nie ciągnie mnie do słodkiego a jak już mija okres to mam wstręt do słodkości.... U mnie niestety zależy od wahań hormonalnych nigdy nie wiem co mnie czeka za miesiąc :/ Ja np uznaje cheat meal czyli jeden oszukany posiłek np w niedziele mi takie coś dobrze robi nie tylko na psychike ale i na ciało bo podkręcam metabolizm.