Temat: Wilczy apetyt przed okresem- też macie ten problem?

Jak sobie z tym radzicie? Przeglądałam forum, ale nie znalazłam żadnych dobrych sposobów..

Ja dzisiaj zjadłam owsiankę, dwie kromki jakiejś wasy, dwie kromki chleba wieloziarnistego, z wędliną i serkiem grani, sałatkę z dużego pomidora i ogórków z jogurtem i pojadłam ciastek (zamiast zjeść cos wartościowościowego, co by lepiej zaspokoiło głód, to te śmieci, eh... to tez typowe u mnie przed okresem) i jestem TAAAAAKA GŁOOODNA, a lodówka pusta, bo dopiero wczoraj wieczorem wróciliśmy do domu i jeszcze przed zakupami spożywczymi ;(((( Jakby tego było mało, jestem dzisiaj okropnie uszczypliwa i marudna, a teraz jeszcze dodatkowo obrywa się moim najbliższym za to, że podjadłam słodyczy (no bo przeciez jakby nie kupili, to bym nie zjadła, prawda? :D) 

No cóż, ja może lepiej pójdę poćwiczyć Turbo Spalanie, czy cuś, przynajmniej rodzinka odetchnie na chwilę od tych moich humorków...

mam to saaaamooo! i nic nie potrafi mnie powstrzymać, nawet porządny obiad. i  tak rzucę się na żarcie (zwłaszcza na słodkie). do tego jestem marudna i zgryźliwa. masakra. nic tylko przetrzymać. 

megan292 napisał(a):

Nie radze sobie, bo nie muszę - nigdy nie miałam napadów głodu przed okresem. Moim zdaniem to siedzi w głowie na zasadzie "mam wymówkę, bo okres się zbliża, więc się nażrę, przecież to nie moja wina, nie panuję nad sobą".Okres zaczyna być postrzegany jako stan chwilowej niepoczytalności :/

Trochę słabe podejście - "ja tak nie mam, więc problem nie istnieje". Zdajesz sobie sprawę z tego, że są to bardzo indywidualne sprawy i każdy przechodzi to inaczej? Już nie wspomnę o tym, że nawet jedna kobieta może na różnych etapach życia odmiennie przechodzić okres.
Nie jestem zwolenniczką tłumaczenia się zawsze okresem, typu "zwyzywałam Cię na środku sklepu, ale masz mi wybaczyć, bo mam okres" - bo to nie zwalnia nas z odpowiedzialności i używania mózgu. Faktem jest jednak, że wielu kobietom ciężej wtedy panować nad sobą, czy to w kwestii emocji, czy apetytu.

MissMarisol napisał(a):

megan292 napisał(a):

Nie radze sobie, bo nie muszę - nigdy nie miałam napadów głodu przed okresem. Moim zdaniem to siedzi w głowie na zasadzie "mam wymówkę, bo okres się zbliża, więc się nażrę, przecież to nie moja wina, nie panuję nad sobą".Okres zaczyna być postrzegany jako stan chwilowej niepoczytalności :/
Trochę słabe podejście - "ja tak nie mam, więc problem nie istnieje". Zdajesz sobie sprawę z tego, że są to bardzo indywidualne sprawy i każdy przechodzi to inaczej? Już nie wspomnę o tym, że nawet jedna kobieta może na różnych etapach życia odmiennie przechodzić okres.Nie jestem zwolenniczką tłumaczenia się zawsze okresem, typu "zwyzywałam Cię na środku sklepu, ale masz mi wybaczyć, bo mam okres" - bo to nie zwalnia nas z odpowiedzialności i używania mózgu. Faktem jest jednak, że wielu kobietom ciężej wtedy panować nad sobą, czy to w kwestii emocji, czy apetytu.

A może jest tak, że ja też bym się zaliczała do przedokresowych nażeraczek, gdybym miała do tego podejście typu "sory, ale mam okres i muszę się objeść, inaczej zwariuję"? 
Może ktoś kiedyś zrobi jakieś badania i wyjaśni w nich jak to jest z tymi przedokresowymi napadami wilczego głodu i skąd one się biorą u niektórych kobiet (z fizjologicznego punktu widzenia), a póki co będę twierdzić, że to tylko zajadanie złego humoru bądź zwykłe obżarstwo pod pretekstem.

a ja mam wilczy apetyt przed okresem, w trakcie okresu i po okresie. 

Zbliżający się okres zawsze zapowiada mój wilczy apetyt i ochota na słodycze. Przed okresem zawsze mam takie zachcianki, że zastanawiam się co miesiąc czy nie zaszłam w ciążę :P

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.