Temat: Wilczy apetyt przed okresem- też macie ten problem?

Jak sobie z tym radzicie? Przeglądałam forum, ale nie znalazłam żadnych dobrych sposobów..

Ja dzisiaj zjadłam owsiankę, dwie kromki jakiejś wasy, dwie kromki chleba wieloziarnistego, z wędliną i serkiem grani, sałatkę z dużego pomidora i ogórków z jogurtem i pojadłam ciastek (zamiast zjeść cos wartościowościowego, co by lepiej zaspokoiło głód, to te śmieci, eh... to tez typowe u mnie przed okresem) i jestem TAAAAAKA GŁOOODNA, a lodówka pusta, bo dopiero wczoraj wieczorem wróciliśmy do domu i jeszcze przed zakupami spożywczymi ;(((( Jakby tego było mało, jestem dzisiaj okropnie uszczypliwa i marudna, a teraz jeszcze dodatkowo obrywa się moim najbliższym za to, że podjadłam słodyczy (no bo przeciez jakby nie kupili, to bym nie zjadła, prawda? :D) 

No cóż, ja może lepiej pójdę poćwiczyć Turbo Spalanie, czy cuś, przynajmniej rodzinka odetchnie na chwilę od tych moich humorków...

ja sobie nie radze z podjadaniem przed okresem... żre - bo tak to trzeba nazwać, jak świnia.... ale po okresie wszystko sie normuje i znów spalam te kalorie... ;)

Moze podjadaj sobie warzywka i owoce ?

Oj nic nie mow. Ja to najchetniej zjadlabym konia z kopytami, a na deser słonia z traba przed okresem. Jednak znalazlam zloty srodek. Jesc musze, ale nie napycham sie zbednymi kaloriami, ale warzywami i owocami. Robie sobie tzw. salatke roznorodna :). Owoce, owoce i jeszcze raz owoce. Tu banan, tam winogrona, jablko itp. Mozna jesc duzo, ale trzeba jesc dobre rzeczy. Koniecznie odluzcie gazowane napoje kolorowe i slodkie. Blee

Nie radze sobie, bo nie muszę - nigdy nie miałam napadów głodu przed okresem.

Moim zdaniem to siedzi w głowie na zasadzie "mam wymówkę, bo okres się zbliża, więc się nażrę, przecież to nie moja wina, nie panuję nad sobą".

Okres zaczyna być postrzegany jako stan chwilowej niepoczytalności :/

Na te kilka dni ulegam zachcianką bo jak staram sie ograniczać to jestem jeszcze bardziej zła i nic mi to w zasadzie nie daje. Kończy sie okres kończą sie zachcianki i wszystko wraca do normy 

Pasek wagi

Ja mam napady głodu i do tego na konkretne potrawy, których zwykle nie jadam. Ciężko jest mi się opanować.  Właśnie to przechodzę bo dzisiaj powinna pojawić się @ . Czekam, czekam i nie ma (smiech)

Pasek wagi

megan292 napisał(a):

Nie radze sobie, bo nie muszę - nigdy nie miałam napadów głodu przed okresem. Moim zdaniem to siedzi w głowie na zasadzie "mam wymówkę, bo okres się zbliża, więc się nażrę, przecież to nie moja wina, nie panuję nad sobą".Okres zaczyna być postrzegany jako stan chwilowej niepoczytalności :/

Zgadzam się, ja też nie mam żadnych wielkich napadów przed okresem, nie miewam w ogóle żadnych dziwnych zachowań w tym czasie. Wszystko da się opanować, a okres to dla wielu pań wymówka do dosłownie wszystkiego - od bycia nieznośnym dla wszystkich dookoła do obżarcia się. 

Nie sądzę. Normalnie nie mam problemów, by zapanować nad chęcią na słodycze (zwyczajnie nie przepadam za nimi,wyjątkiem są lody; zdecydowanie trudniej było mi odmówić sobie ciężkich potraw mięsnych gdy zaczynałamsię odchudzać). Natomiast przed okresem... najchętniej pożarłabym cały tort. Z podwójnym kremem. I zagryzła paczką ciastek, o! 

"Okres zaczyna być postrzegany jako stan chwilowej niepoczytalności :/". Cóż, ty problemów z wilczym apetytem, z nastrojami nie masz. Ale każdy przechodzi to inaczej,tak mi się wydaje. Ja staję się bardzo nerwowa, moja mama często popłakuje, wpada w zły nastrój. U mnie miesiączki przebiegają naprawdę ciężko. Miewam okropne bóle, bywają wymioty, omdlenia, częste zawroty głowy. Kontaktowałam się w tej sprawie z ginekologami, ale, ot, taka moja natura. Nie chcę się wymądrzać, bo nie jestem ekspertem, ale też nie podchodź do tego w taki sposób, że kobiety traktują to jedynie jako wymówkę, bo naprawdę każdy organizm reaguje inaczej :) 

womenlogic napisał(a):

Nie sądzę. Normalnie nie mam problemów, by zapanować nad chęcią na słodycze (zwyczajnie nie przepadam za nimi,wyjątkiem są lody; zdecydowanie trudniej było mi odmówić sobie ciężkich potraw mięsnych gdy zaczynałamsię odchudzać). Natomiast przed okresem... najchętniej pożarłabym cały tort. Z podwójnym kremem. I zagryzła paczką ciastek, o! "Okres zaczyna być postrzegany jako stan chwilowej niepoczytalności :/". Cóż, ty problemów z wilczym apetytem, z nastrojami nie masz. Ale każdy przechodzi to inaczej,tak mi się wydaje. Ja staję się bardzo nerwowa, moja mama często popłakuje, wpada w zły nastrój. U mnie miesiączki przebiegają naprawdę ciężko. Miewam okropne bóle, bywają wymioty, omdlenia, częste zawroty głowy. Kontaktowałam się w tej sprawie z ginekologami, ale, ot, taka moja natura. Nie chcę się wymądrzać, bo nie jestem ekspertem, ale też nie podchodź do tego w taki sposób, że kobiety traktują to jedynie jako wymówkę, bo naprawdę każdy organizm reaguje inaczej :) 

Ja też przed okresem jestem zła bez powodu, płaczliwa, wszystko jest nie tak i dopada mnie dziwne i nagłe osłabienie, zawroty głowy. Czasami też wszystko mnie boli. Tyle że ja WIEM że to z powodu zbliżającego się okresu i dlatego mam to pod kontrolą. Zanim się odezwę robię kilka głębszych wdechów, nie podejmuję pochopnych decyzji pod wpływem złego humoru i nie zmieniam rozkładu dnia z powodu PMS'a. Idę normalnie na trening mimo kiepskiego samopoczucia (i o dziwo robię go bez problemu), to samo z jedzeniem - nie mówię sobie "no tak, zbliża się okres, więc mogę się nażreć". 
Wszystko to kwestia poukładania sobie w głowie.
Wybór należy do nas - najeść się ciastek albo zjeść wersję light, np. jakiś słodki jogurt. 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.