Temat: dieta + uzaleznienie od kaszy jaglanej i szpinaku

jestem na diecie od tygodnia, sama układałam, jest malo kaloryczna i wiele osob tutaj powie ze to głodówka, jednak ja jestem najedzona, jem zdrowo i czuje sie swietnie. jest to 1100-1200 kcal. mam jednak pytania co do jakości mojej diety, mozecie podac jakies uwagii?

sniadanie: owsianka na mleku z cynamonem lub 2 jajka z kromka chleba z warzywami lub kasza jaglana ze szpinakiem zmieszana

2 śniadanie: to owoce

obiad: kurczak z kasza i szpinakiem i warzywami lub łosoś z takim samym zestawem (bądź inna ryba)

podwieczorek: 2 jajka lub serek wiejski lub kasza ze szpinakiem lub płatki owsiane z jogurtem

kolacja: jogurt bądź jakiś banan czy jabłko.

kasza ze szpinakiem jest zazwyczaj 2x dziennie, takie średnie porcje. czy to jest dietetyczne? czy mozna tak to łączyć czy raczej jesc oddzielnie, i czy w ogole taka ilosc szpinaku jest zdrowa ze wgledu na szczawiany? pozdrawiam :)

Pasek wagi

też przeżyłam okres paru miesięcy niedojadania - efekt z tego jedyny był taki, że ćwiczyłam sobie na siłowni w "eter" bo nie było praktycznie żadnych postępów ani wizualnych, ani siłowych.  

Armara napisał(a):

luna_luna napisał(a):

Armara napisał(a):

luna_luna napisał(a):

A ja uważam, że powinno się słuchać organizmu. Jestem głodna to jem, czuje już sytość to przestaje jeść. Nie jem na siłę bo muszę bo właśnie jest pora posiłku czy muszę dobić do danej puli kcal na dzień. Trzeba odzyskać swój pierwotny instynkt. 
Anorektyczki też "słuchają" swojego organizmu, według nich oczywiści, i jakoś nie wychodzi im to na zdrowie.
Ja mówię o słuchaniu instynktu tak jak np zwierzęta - ani nie są chude, ani grube. A anorektyczki mają zaburzenia psychiczne. To tak jakbyś porównała człowieka, który jest świetnym aktorem i umie wcielić się w różne role do schizofrenika i stwierdziła, że ten talent to choroba.
Zwierzęta mówisz ... Bernardyn mojej koleżanki, czyli pies, pies = zwierzę, ładnie utrzymany, odżywiony, dorwał się do worka z suchą karmą, niestety nie przeżył tego, jakoś instynkt nie zadziałał. Mój "ukochany" kucyk (inaczej mówiąc cholerny diabeł wcielony) włamał się do paszarni (teraz zamykanej już na kłódkę przed końmi), ledwo co przeżył zjedzenie pół worka owsa, w tym wypadku instynkt też jakoś nie zadziałał. Więc sorry ale określenie "słuchanie instynktu" jakoś mnie nie przekonuje.

Mam na myśli zwierzęta dzikie, a nie udomowione bo one to już dawno zatraciły instynkt, gdyż mają jedzenie podane na tacy.

luna_luna napisał(a):

Armara napisał(a):

luna_luna napisał(a):

Armara napisał(a):

luna_luna napisał(a):

A ja uważam, że powinno się słuchać organizmu. Jestem głodna to jem, czuje już sytość to przestaje jeść. Nie jem na siłę bo muszę bo właśnie jest pora posiłku czy muszę dobić do danej puli kcal na dzień. Trzeba odzyskać swój pierwotny instynkt. 
Anorektyczki też "słuchają" swojego organizmu, według nich oczywiści, i jakoś nie wychodzi im to na zdrowie.
Ja mówię o słuchaniu instynktu tak jak np zwierzęta - ani nie są chude, ani grube. A anorektyczki mają zaburzenia psychiczne. To tak jakbyś porównała człowieka, który jest świetnym aktorem i umie wcielić się w różne role do schizofrenika i stwierdziła, że ten talent to choroba.
Zwierzęta mówisz ... Bernardyn mojej koleżanki, czyli pies, pies = zwierzę, ładnie utrzymany, odżywiony, dorwał się do worka z suchą karmą, niestety nie przeżył tego, jakoś instynkt nie zadziałał. Mój "ukochany" kucyk (inaczej mówiąc cholerny diabeł wcielony) włamał się do paszarni (teraz zamykanej już na kłódkę przed końmi), ledwo co przeżył zjedzenie pół worka owsa, w tym wypadku instynkt też jakoś nie zadziałał. Więc sorry ale określenie "słuchanie instynktu" jakoś mnie nie przekonuje.
Mam na myśli zwierzęta dzikie, a nie udomowione bo one to już dawno zatraciły instynkt, gdyż mają jedzenie podane na tacy.
No OK zwierzęta ze względu na instynkt dzielisz na dzikie i udomowione, ale ludzi też tak można podzielić. I są sobie takie plemiona, które właśnie tym instynktem się kierują, ale są też ludzie udomowieni (czyli my) którzy, tak jak udomowione zwierzęta, mają wszystko podane na tacy, więc tak samo jak u udomowionych zwierząt - instynkt się zatracił

boje sie ze jedząc tak 1700 kcal to nie schudne do wakacji tej dychy.. (do wakacji chce, bo to aż 5 miesięcy, wiec chyba odpowiedni czas na zrzucenie) nie mam czasu na cwiczenia niestety bo mam dwa kierunki i zasuwam.. to prawda ze jedząc 2k kalorii ma sie lepiej wygladajace ciało itd.. ale ja chce SCHUDNĄĆ a potem UTRZYMAĆ. :)

Pasek wagi

luna_luna napisał(a):

Armara napisał(a):

luna_luna napisał(a):

Armara napisał(a):

luna_luna napisał(a):

A ja uważam, że powinno się słuchać organizmu. Jestem głodna to jem, czuje już sytość to przestaje jeść. Nie jem na siłę bo muszę bo właśnie jest pora posiłku czy muszę dobić do danej puli kcal na dzień. Trzeba odzyskać swój pierwotny instynkt. 
Anorektyczki też "słuchają" swojego organizmu, według nich oczywiści, i jakoś nie wychodzi im to na zdrowie.
Ja mówię o słuchaniu instynktu tak jak np zwierzęta - ani nie są chude, ani grube. A anorektyczki mają zaburzenia psychiczne. To tak jakbyś porównała człowieka, który jest świetnym aktorem i umie wcielić się w różne role do schizofrenika i stwierdziła, że ten talent to choroba.
Zwierzęta mówisz ... Bernardyn mojej koleżanki, czyli pies, pies = zwierzę, ładnie utrzymany, odżywiony, dorwał się do worka z suchą karmą, niestety nie przeżył tego, jakoś instynkt nie zadziałał. Mój "ukochany" kucyk (inaczej mówiąc cholerny diabeł wcielony) włamał się do paszarni (teraz zamykanej już na kłódkę przed końmi), ledwo co przeżył zjedzenie pół worka owsa, w tym wypadku instynkt też jakoś nie zadziałał. Więc sorry ale określenie "słuchanie instynktu" jakoś mnie nie przekonuje.
Mam na myśli zwierzęta dzikie, a nie udomowione bo one to już dawno zatraciły instynkt, gdyż mają jedzenie podane na tacy.

Dziki jeleń jak zobaczy plastikową reklamówkę to ją zje, bo fajnie się żuje, po czym zdechnie bo nie jest w stanie jej wydalić, przerobione na danielach. "Instynkt" jeżeli chodzi o jedzenie bywa zabójczy.

XD co ja czytam

człowiek to nie zwierze, jestesmy troszke inni :D moze skupmy sie na tym jak człowiek reaguje i jakie ma nawyki, co powinien jesc i tak dalej, nikt tu nie pytał o diete redukcyjna dla słonia pólnocnoafrykańskiego :p

Pasek wagi

FitAmatorka napisał(a):

madam6 napisał(a):

luna_luna napisał(a):

A ja uważam, że powinno się słuchać organizmu. Jestem głodna to jem, czuje już sytość to przestaje jeść. Nie jem na siłę bo muszę bo właśnie jest pora posiłku czy muszę dobić do danej puli kcal na dzień. Trzeba odzyskać swój pierwotny instynkt. 
Zgadzam sie. Nie kazdy jest w stanie w siebie wmusic 2000 kcal dziennie (ja potrafie i 4 k;)) z niedoczynnoscia apetyt jest oslabiony wiec jesli dziewczyna nie jest glodna to po co ma sie zmuszac? Zeby jej niedobrze bylo? W.e. Kazdy tutaj widze dietetyke skonczylSzpinak kest zdrowy ma duzo zelaza. 
Moja droga nie trzeba kończyć dietetyki żeby znać jej podstawy. Wystarczy trochę chęci. Ja kiedyś też nie wyobrażałam sobie zjeść 2000 kcal- w ciągu 3 dni organizm sam się przestawił i w końcu czuję głód (wspaniałe uczucie! Jak ja kocham jeść jak jestem głodna, o wiele większa przyjemność) więc teraz jak ktoś mi powie "nie dam rady" to ja mu odpowiem "bzdury!"

Sorry, przy chorobach tarczycy czesto 'zdrowe odzywianie i dieta' konczy sie poglebieniem choroby. U mnie jedzenie 1900 kcal -2000 kcal dziennie poglebilo palpitacje. Wiec slucham swojego organizmu, od miesiaca jem ok 2500 kcal dziennie. 

Co do autorki, napisala, ze bedzie zwiekszac. Przy niedoczynnosci nie masz apetytu. I co z tym zrobisz? Przeciez nie bedzie jadla paczka czy paczki chipsow dziennie zeby dodac te 500 kcal brakujace. A znajdz 'zdrowe jedzenie' w niewielkich ilosciach (bo przeciez nie ma apetytu) ktore jej te 500 kcal doda? Niech powoli sobie zwieksza wg wlasnych potrzeb a nie pakuje cos na sile. 

Pasek wagi

Ok, człowiek to nie zwierze, więc dlaczego chcesz się kierować spaczonym instynktem który mówi że jesteś najedzona a nie zdrowym rozsądkiem który mówi że mało?

Nie ćwiczysz i nie zależy Ci na zdrowym chudnięciu, ale chcesz schudnąć do wakacji, pytanie po co? Nie masz szans na "zdrowe" chudnięcie jeżeli chcesz uzyskać taki a nie inny efekt (czyli mniej o 10 na wyświetlaczu wagi do wakacji), a to odbije się negatywnie na wyglądzie. Czyli praktycznie uzyskasz odwrotny efekt od zamierzonego.

Masz wagę w normie, maksymalny, zdrowy spadek w takiej sytuacji to około pół kilo na tydzień i to z uwzględnieniem aktywności fizycznej.

Armara napisał(a):

Ok, człowiek to nie zwierze, więc dlaczego chcesz się kierować spaczonym instynktem który mówi że jesteś najedzona a nie zdrowym rozsądkiem który mówi że mało?Nie ćwiczysz i nie zależy Ci na zdrowym chudnięciu, ale chcesz schudnąć do wakacji, pytanie po co? Nie masz szans na "zdrowe" chudnięcie jeżeli chcesz uzyskać taki a nie inny efekt (czyli mniej o 10 na wyświetlaczu wagi do wakacji), a to odbije się negatywnie na wyglądzie. Czyli praktycznie uzyskasz odwrotny efekt od zamierzonego.Masz wagę w normie, maksymalny, zdrowy spadek w takiej sytuacji to około pół kilo na tydzień i to z uwzględnieniem aktywności fizycznej.

A do wakacji są 23 tygodnie czyli może nawet schudnąć 11kg.
Ale to trzeba się dobrze żywić i ćwiczyć!

oooooooooola napisał(a):

XD co ja czytamczłowiek to nie zwierze, jestesmy troszke inni :D moze skupmy sie na tym jak człowiek reaguje i jakie ma nawyki, co powinien jesc i tak dalej, nikt tu nie pytał o diete redukcyjna dla słonia pólnocnoafrykańskiego :p
sama zaczęłaś porównywać nasz instynkt ze zwierzęcym, nawet instynkt przetrwania może zostać całkowicie zaćmiony (moja papuga kiedyś zaatakowała mojego psa jak ten przez przypadek wlazł do pokoju jak ta latała i tyle szczęścia że zanim ten załapał co się dzieje zdążyłam go złapać) a co dopiero jeśli chodzi o jedzenie, gdzie w przypadku instynktu zazwyczaj jest reguła, że im więcej tym lepiej. 

Jeśli chodzi o choroby to już jest inna bajka i w takiej sytuacji już w ogóle nie rozumiem słuchania organizmu, tylko oddanie się pod opiekę lekarską. A 500 kcal to akurat pikuś, jak mi nie raz wieczorem brakuje to wypije sobie sok z grejpfruta z miąszem (ok 250 kcal), wypije kieliszek oleju lnianego (180kcal) i już mam ponad 400 kcal których w ogóle nie odczuwam i nie mam problemu z ich konsumpcją.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.