Temat: dieta + uzaleznienie od kaszy jaglanej i szpinaku

jestem na diecie od tygodnia, sama układałam, jest malo kaloryczna i wiele osob tutaj powie ze to głodówka, jednak ja jestem najedzona, jem zdrowo i czuje sie swietnie. jest to 1100-1200 kcal. mam jednak pytania co do jakości mojej diety, mozecie podac jakies uwagii?

sniadanie: owsianka na mleku z cynamonem lub 2 jajka z kromka chleba z warzywami lub kasza jaglana ze szpinakiem zmieszana

2 śniadanie: to owoce

obiad: kurczak z kasza i szpinakiem i warzywami lub łosoś z takim samym zestawem (bądź inna ryba)

podwieczorek: 2 jajka lub serek wiejski lub kasza ze szpinakiem lub płatki owsiane z jogurtem

kolacja: jogurt bądź jakiś banan czy jabłko.

kasza ze szpinakiem jest zazwyczaj 2x dziennie, takie średnie porcje. czy to jest dietetyczne? czy mozna tak to łączyć czy raczej jesc oddzielnie, i czy w ogole taka ilosc szpinaku jest zdrowa ze wgledu na szczawiany? pozdrawiam :)

Pasek wagi

snuffcat napisał(a):

oooooooooola napisał(a):

wiele osob tutaj powie ze to głodówka, jednak ja jestem najedzona
Jak ja uwielbiam to stwierdzenie :D! No offence.

po prostu przejadanie sie mija sie z celem na diecie, tak mi sie wydaje :D ale spróbuje :)

Pasek wagi

A ja uważam, że powinno się słuchać organizmu. Jestem głodna to jem, czuje już sytość to przestaje jeść. Nie jem na siłę bo muszę bo właśnie jest pora posiłku czy muszę dobić do danej puli kcal na dzień. Trzeba odzyskać swój pierwotny instynkt. 

luna_luna napisał(a):

A ja uważam, że powinno się słuchać organizmu. Jestem głodna to jem, czuje już sytość to przestaje jeść. Nie jem na siłę bo muszę bo właśnie jest pora posiłku czy muszę dobić do danej puli kcal na dzień. Trzeba odzyskać swój pierwotny instynkt. 

Anorektyczki też "słuchają" swojego organizmu, według nich oczywiści, i jakoś nie wychodzi im to na zdrowie.

luna_luna napisał(a):

A ja uważam, że powinno się słuchać organizmu. Jestem głodna to jem, czuje już sytość to przestaje jeść. Nie jem na siłę bo muszę bo właśnie jest pora posiłku czy muszę dobić do danej puli kcal na dzień. Trzeba odzyskać swój pierwotny instynkt. 

Zgadzam sie. Nie kazdy jest w stanie w siebie wmusic 2000 kcal dziennie (ja potrafie i 4 k;)) z niedoczynnoscia apetyt jest oslabiony wiec jesli dziewczyna nie jest glodna to po co ma sie zmuszac? Zeby jej niedobrze bylo? W.e. Kazdy tutaj widze dietetyke skonczyl

Szpinak kest zdrowy ma duzo zelaza. 

Pasek wagi

Armara napisał(a):

luna_luna napisał(a):

A ja uważam, że powinno się słuchać organizmu. Jestem głodna to jem, czuje już sytość to przestaje jeść. Nie jem na siłę bo muszę bo właśnie jest pora posiłku czy muszę dobić do danej puli kcal na dzień. Trzeba odzyskać swój pierwotny instynkt. 
Anorektyczki też "słuchają" swojego organizmu, według nich oczywiści, i jakoś nie wychodzi im to na zdrowie.

Ja mówię o słuchaniu instynktu tak jak np zwierzęta - ani nie są chude, ani grube. A anorektyczki mają zaburzenia psychiczne. To tak jakbyś porównała człowieka, który jest świetnym aktorem i umie wcielić się w różne role do schizofrenika i stwierdziła, że ten talent to choroba.

oooooooooola napisał(a):

snuffcat napisał(a):

oooooooooola napisał(a):

wiele osob tutaj powie ze to głodówka, jednak ja jestem najedzona
Jak ja uwielbiam to stwierdzenie :D! No offence.
po prostu przejadanie sie mija sie z celem na diecie, tak mi sie wydaje :D ale spróbuje :)
Uwierz mi że nie dojadanie również mija się z celem.

luna_luna napisał(a):

A ja uważam, że powinno się słuchać organizmu. Jestem głodna to jem, czuje już sytość to przestaje jeść. Nie jem na siłę bo muszę bo właśnie jest pora posiłku czy muszę dobić do danej puli kcal na dzień. Trzeba odzyskać swój pierwotny instynkt. 

Też tak uważałam zanim zaczęłam interesować się zdrowym odżywianiem. Jadłam mało bo uważałam że o to właśnie chodzi, nie czułam w ogóle głodu (mogłam wstać np o 9 i pierwszy posiłek spokojnie zjeść o 16 dalej nie czując głodu) stosowałam tzw dietę MŻ. Do tego regularnie ćwiczyłam. Schudłam jednak moje ciało nie było takie jakiego się spodziewałam mimo niskiej wagi. Więc ćwiczyłam coraz więcej a nic się nie zmieniało i tak w koło macieju rok straconego czasu :/ Wtedy postanowiłam najpierw ogarnąć wiedzę teoretyczną (nie zagłębiałam się nie wiadomo jak, ale czyste podstawy jak działa organizm itp) i wtedy postanowiłam wdrożyć to w życie. Od nowego roku ćwiczę i jem 1800-1900 kcal, moje CPM=2000-2100. Minęły niespełna 4 tygodnie a ja pierwszy raz w życiu zaczynam widzieć mięśnie na brzuchu, na ramionach nie mam luźnej skórki a z pupy praktycznie znikł cellulit. Wagowo się nie zmieniło (i chwała za to bo wagę mam w normie) ale wizualnie widzę już pierwsze efekty, a wiadomo że organizm narazie się przestawia z niedojadania (dodam że jadłam średnio 1400kcal czyli i tak więcej niż autorka)na normalny tryb. W ciągu tych 4 tyg zaliczyłam 3 dni-wpadki, gdzie pojawił się np fast food, alko czy więcej słodkiego. 

Poza tym co to jest pierwotny instynkt? Wg niego powinniśmy jeść jak najwięcej bo nie wiadomo kiedy znowu chłop upoluje jakąś zwierzynę. Moja droga - we współczesnych czasach nie ma czegoś takiego jak pierwotny instynkt. To tak jakbyś udomowionego tygrysa chciała do dżungli wypuścić żeby kierował się instynktem. 

madam6 napisał(a):

luna_luna napisał(a):

A ja uważam, że powinno się słuchać organizmu. Jestem głodna to jem, czuje już sytość to przestaje jeść. Nie jem na siłę bo muszę bo właśnie jest pora posiłku czy muszę dobić do danej puli kcal na dzień. Trzeba odzyskać swój pierwotny instynkt. 
Zgadzam sie. Nie kazdy jest w stanie w siebie wmusic 2000 kcal dziennie (ja potrafie i 4 k;)) z niedoczynnoscia apetyt jest oslabiony wiec jesli dziewczyna nie jest glodna to po co ma sie zmuszac? Zeby jej niedobrze bylo? W.e. Kazdy tutaj widze dietetyke skonczylSzpinak kest zdrowy ma duzo zelaza. 
Moja droga nie trzeba kończyć dietetyki żeby znać jej podstawy. Wystarczy trochę chęci. Ja kiedyś też nie wyobrażałam sobie zjeść 2000 kcal- w ciągu 3 dni organizm sam się przestawił i w końcu czuję głód (wspaniałe uczucie! Jak ja kocham jeść jak jestem głodna, o wiele większa przyjemność) więc teraz jak ktoś mi powie "nie dam rady" to ja mu odpowiem "bzdury!"

FitAmatorka napisał(a):

oooooooooola napisał(a):

snuffcat napisał(a):

oooooooooola napisał(a):

wiele osob tutaj powie ze to głodówka, jednak ja jestem najedzona
Jak ja uwielbiam to stwierdzenie :D! No offence.
po prostu przejadanie sie mija sie z celem na diecie, tak mi sie wydaje :D ale spróbuje :)
Uwierz mi że nie dojadanie również mija się z celem.

luna_luna napisał(a):

A ja uważam, że powinno się słuchać organizmu. Jestem głodna to jem, czuje już sytość to przestaje jeść. Nie jem na siłę bo muszę bo właśnie jest pora posiłku czy muszę dobić do danej puli kcal na dzień. Trzeba odzyskać swój pierwotny instynkt. 
Też tak uważałam zanim zaczęłam interesować się zdrowym odżywianiem. Jadłam mało bo uważałam że o to właśnie chodzi, nie czułam w ogóle głodu (mogłam wstać np o 9 i pierwszy posiłek spokojnie zjeść o 16 dalej nie czując głodu) stosowałam tzw dietę MŻ. Do tego regularnie ćwiczyłam. Schudłam jednak moje ciało nie było takie jakiego się spodziewałam mimo niskiej wagi. Więc ćwiczyłam coraz więcej a nic się nie zmieniało i tak w koło macieju rok straconego czasu :/ Wtedy postanowiłam najpierw ogarnąć wiedzę teoretyczną (nie zagłębiałam się nie wiadomo jak, ale czyste podstawy jak działa organizm itp) i wtedy postanowiłam wdrożyć to w życie. Od nowego roku ćwiczę i jem 1800-1900 kcal, moje CPM=2000-2100. Minęły niespełna 4 tygodnie a ja pierwszy raz w życiu zaczynam widzieć mięśnie na brzuchu, na ramionach nie mam luźnej skórki a z pupy praktycznie znikł cellulit. Wagowo się nie zmieniło (i chwała za to bo wagę mam w normie) ale wizualnie widzę już pierwsze efekty, a wiadomo że organizm narazie się przestawia z niedojadania (dodam że jadłam średnio 1400kcal czyli i tak więcej niż autorka)na normalny tryb. W ciągu tych 4 tyg zaliczyłam 3 dni-wpadki, gdzie pojawił się np fast food, alko czy więcej słodkiego. Poza tym co to jest pierwotny instynkt? Wg niego powinniśmy jeść jak najwięcej bo nie wiadomo kiedy znowu chłop upoluje jakąś zwierzynę. Moja droga - we współczesnych czasach nie ma czegoś takiego jak pierwotny instynkt. To tak jakbyś udomowionego tygrysa chciała do dżungli wypuścić żeby kierował się instynktem. 

Może masz rację. Ja od czasu do czasu podliczam kcal i wychodzi mi więcej niż PPM także chyba jest ok. Jem wg sygnałów od organizmu. Może dobrym sposobem jest robienie mniejszych objętościowo posiłków a o większej kaloryczności.

luna_luna napisał(a):

Armara napisał(a):

luna_luna napisał(a):

A ja uważam, że powinno się słuchać organizmu. Jestem głodna to jem, czuje już sytość to przestaje jeść. Nie jem na siłę bo muszę bo właśnie jest pora posiłku czy muszę dobić do danej puli kcal na dzień. Trzeba odzyskać swój pierwotny instynkt. 
Anorektyczki też "słuchają" swojego organizmu, według nich oczywiści, i jakoś nie wychodzi im to na zdrowie.
Ja mówię o słuchaniu instynktu tak jak np zwierzęta - ani nie są chude, ani grube. A anorektyczki mają zaburzenia psychiczne. To tak jakbyś porównała człowieka, który jest świetnym aktorem i umie wcielić się w różne role do schizofrenika i stwierdziła, że ten talent to choroba.

Zwierzęta mówisz ... Bernardyn mojej koleżanki, czyli pies, pies = zwierzę, ładnie utrzymany, odżywiony, dorwał się do worka z suchą karmą, niestety nie przeżył tego, jakoś instynkt nie zadziałał. Mój "ukochany" kucyk (inaczej mówiąc cholerny diabeł wcielony) włamał się do paszarni (teraz zamykanej już na kłódkę przed końmi), ledwo co przeżył zjedzenie pół worka owsa, w tym wypadku instynkt też jakoś nie zadziałał.

Więc sorry ale określenie "słuchanie instynktu" jakoś mnie nie przekonuje.

U mnie PPM to 1200, a wcinam 1700 :D 
Jak byłam na głodówkach to też nie czułam głodu, nawet nie czułam się źle fizycznie więc nie ufam swojemu organizmowi.
Mniejsza objętość i większa kaloryczność jest bardzo fajna po takich głodówkach kiedy żołądek jest skurczony, a Ty nie możesz patrzeć na jedzenie.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.