Temat: My przetrwalim święta! :]

Kochani, ostatni dzień i święta praktycznie za nami . Wiem, że w niektórych domach koniec świąt niekoniecznie oznacza koniec pokus w postaci jedzenia, bo przecież teraz trzeba wszystko jakoś zjeść :P. Przynajmniej tak mówi moja mama :).

Ciekawa jestem czy dużo z Was przetrwało święta, tzn. czy nie zrezygnowało ze swojej diety, wcześniejszych postanowień, nie uległo itp. ?

Mówi się, że nie powinno chwalić się dnia przed zachodem słońca .
Jednak ja mogę się pochwalić, że w pełni przetrwałam święta. Wszystkie moje postanowienia zrealizowałam, tzn. żadnych słodyczy, ciast, napojów gazowanych, obżerania się itp. I szczerze? Nawet mnie za bardzo nie było mi smutno i przykro, że nie mogłam zjeść różnych słodkości :].

A jak u Was ? :)


ja jadłam ciacho, ale wszystko z rozsądnych ilościach. w wigilię zjadłam bardzo mało. jak poczułam się syta, to przestałam jeść, także obeszło się bez wpychania w siebie jedzenia pomimo braku głodu i o to chodziło! :)
kamila19851 tak jak Ty z kalafiorem- ja z jajkiem i pomidorem wrr!
a zadaniem tej diety jest niby ' przyśpieszyć metabolizm' okropna, nigdy nigdy więcej!

Ja z 53,8 na 53,4 w ciągu tych dwóch dni.Nie wiem jak ja to zrobiłam,bo jadłam sporo i niczego sobie nie odmawiałam.Nigdy chyba nie zrozumiem mechanizmu odchudzania
Dlatego ja nie widzę sensu w dietach typu Dukan, South Beach, Kopenhaska czy jakakolwiek inna.
Dla mnie dieta to styl życia.
A nie okres czasu, kiedy chudniemy żeby potem znów przytyć -.-'
Wiadomo, że czasami człowiek potrzebuje zjeść nawet kilka kostek czekolady.
Ja słodycze odstawiam na jakiś czas. Mam w planach wytrzymać aż do czerwca. Ale zobaczymy :).
Już nigdy więcej nie dam z siebie zrobić idiotki :).
a ja poległam - nie chodzi o ciasta, ale rzuciłam się na słodycze i makówki ; ) 
każda z Was i tak szybko zrzuci nadbagaż no nie? ;)) od kiedy zaczynacie?
TakBardzoChce - ja tam nadbagażu mam całe tony, więc od jutra mam już rozpisany plan działania. Tylko się tego trzymać, a powinno być dobrze. Jutro zaczynam 4 dni oczyszczania, a po nowym roku wracam do diety strukturalnej. No i rozpisałam sobie ćwiczenia, bo w grudniu je zaniedbałam. A już tak ładnie mi szło od września do końca listopada. 
> Mówi
> się, że nie powinno chwalić się dnia przed
> zachodem słońca .

Otóż to. Raz, że święta jeszcze trwają, a dwa... zaczyna się karnawał. Pełno w lodówie resztek poświątecznych, które choćby z rozsądku należałoby zjeść, co by się nie zmarnowały.

Mnie udało się, jak do tej pory nie popłynąć. Jadłam mało, wielu rzeczy nawet nie spróbowałam. Chwilowa przyjemność nie jest warta tygodni wyrzeczeń. Nie chcę też rozwalić sobie rytmu przemiany materii, ani zafundować bezsensownych wahań wody, tudzież tłuszczu.

Pachnie mi wszystko. I sałatki z majonezem i ciacha i czekolada... nie mówię, że nie. Czasem, czuję, jak łykam nerwowo ślinę i odwracam wzrok od półmisków, ale to minie. Jedzenie nie jest najważniejsze na świecie, a dogodzić mogę sobie na wiele innych sposobów.
No i nic tak nie smakuje jak płaski brzuszek, ładnie leżące ubrania i zachwycone męskie spojrzenia :)

Pasek wagi
> U MNIE NIE MA ZADNYCH RESZTEK, SLODYCZY TEZ
> NIEWIELE BYÖ.  KARNAWALU NIE OBCHODZE, SYLWESTRA
> TEZ NIE, WIEC NA SZCZESCIE NIE MAM SIE CZEGO
> BAC.., MOGE SPOIOJNIE CHWALIC DZIENPRZED ZACHODEM
> SLONCA ;-)

ja identycznie :). Sylwestra nie obchodzę ;].
ja już dziś zaczęłam zrzucać mój nadbagaż. :) nie ma czasu do stracenia!

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.