- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
25 marca 2014, 17:53
Otóż chcę schudnąć w końcu to 10 kg, aczkolwiek ostatnimi czasy "zaczynanie diety" kończyło się przyrostem wagi. Jestem zdruzgotana.
Chciałabym schudnąć te 10 kg do 20 czerwca (urodzin : >, choć wiadomo chciałoby się szybciej...) , dlatego pomyślałam o diecie 1200 kcal. Kiedyś ładnie schudłam na 1000-1200 kcal (stare, szczupłe czasy...), ale po czasie, stopniowo tyłam sobie z roku na rok, aż doprowadziłam się do stanu klęski ;x
Uwielbiam słodycze, potrafię jeść ich na prawdę ogromne ilości (aż wstyd się przyznać...). Co wy na to, aby np. codziennie włączyć te 200 kcal ze słodyczy? aż nie schudnę 10 kg, potem podczas stabilizacji dodawałabym kcal do posiłków, nie słodyczy.
Do tego chciałabym ćwiczyć, szczególnie zależy mi na moich udach bo jak dla mnie są potężne (61-2 cm i 68-9 w tali nie wygląda to fajnie).
Jak myślicie jest to dobre? Schudne?
25 marca 2014, 18:28
Skoro się rzucasz na słodycze po kilku dniach i nie możesz wytrzymać to znaczy, że nie zależy ci aż tak na schudnięciu albo masz bardzo słabą wolę nad czym zachęcam popracować. Zastępowanie reszty kalorii słodyczami to nie za dobry pomysł.
25 marca 2014, 18:52
A nie zastanowiło Cię to, że po tej "cudownej" diecie 100 kcal znów przytyłaś i znów jesteś w punkcie wyjścia. A podobno człowiek uczy się na błędach.
25 marca 2014, 19:01
spróbuj najpierw walczyć ze swoim uzależnieniem od słodyczy, a póżniej zacznij się zdrowo odchudzać, bo takie zmiany w organiźmie może się buntować. Rób małe kroczki.
25 marca 2014, 19:11
jesli chodzi o zapotrzebowanie kaloryczne to zgadzam sie z przedmowczyniami.
ale jesli chodzi o slodycze to...dziewczyny, serio macie wszystkie taka silna wole, ze wykluczenie slodyczy to dla Was pestka? ja szczerze mowiac nie widze sensu calkowitej eliminacji slodkosci, sama walczylam dlugo i bylam baaardzo zmotywowana, ale nie zdalo to egzaminu. poza tym dieta ma byc na chwile czy na cale zycie? a przeciez cale zycie nie mozna sobie odmawiac przyjemnosci.
moja rada jest taka, zeby jesc, ale z umiarem i najlepiej wybierac te zdrowsze lakocie - gorzka czekolada, wlasnorecznie robione ciastka owsiane czy wypieki. od jednego paska czekolady jeszcze nikt nie umarl, a zjedzony chocby i codziennie (jesli nie ma wyjscia) poprawia humor i zapobiega napadom na lodowke ;)
25 marca 2014, 19:34
1500 kcal do tego 3-4 x fitness po 50 min i np raz w miesiącu coś słodkiego , nieważne co ale żeby nie nażreć sie do mdłości tylko sobie zrobić jeden dzień lżejszy , bardziej kaloryczny .
PS. całkowite odrzucenie słodyczy to głupota bo może przyjść moment kiedy się złamiecie i zacznie sie żarcie słodyczy hurtowo ( np, depresja , problem w pracy itp) ..a to może sie ujawnić za np 2 lata . Nie polecam tego...
Edytowany przez b020fd39b58eacd99eb111966ec47e3c 25 marca 2014, 19:37
25 marca 2014, 19:36
jesli chodzi o zapotrzebowanie kaloryczne to zgadzam sie z przedmowczyniami.ale jesli chodzi o slodycze to...dziewczyny, serio macie wszystkie taka silna wole, ze wykluczenie slodyczy to dla Was pestka? ja szczerze mowiac nie widze sensu calkowitej eliminacji slodkosci, sama walczylam dlugo i bylam baaardzo zmotywowana, ale nie zdalo to egzaminu. poza tym dieta ma byc na chwile czy na cale zycie? a przeciez cale zycie nie mozna sobie odmawiac przyjemnosci.moja rada jest taka, zeby jesc, ale z umiarem i najlepiej wybierac te zdrowsze lakocie - gorzka czekolada, wlasnorecznie robione ciastka owsiane czy wypieki. od jednego paska czekolady jeszcze nikt nie umarl, a zjedzony chocby i codziennie (jesli nie ma wyjscia) poprawia humor i zapobiega napadom na lodowke ;)
Ja nie jestem w stanie zjeść jedynie paska czekolady, dlatego nie jem jej w ogóle, oczywiście nie miałam silnej woli na początku, ale z czasem zaczęłam się tego uczyć i teraz mnie nie ciągnie do słodkiego, ale to na pewno nie była pestka. Mogłabym to raczej nazwać horrorem. Nie chodzi o całkowite wyeliminowanie słodyczy, raczej o to, żeby się na nie nie rzucać po tygodniu czy dwóch.
25 marca 2014, 20:45
jesli chodzi o zapotrzebowanie kaloryczne to zgadzam sie z przedmowczyniami.ale jesli chodzi o slodycze to...dziewczyny, serio macie wszystkie taka silna wole, ze wykluczenie slodyczy to dla Was pestka? ja szczerze mowiac nie widze sensu calkowitej eliminacji slodkosci, sama walczylam dlugo i bylam baaardzo zmotywowana, ale nie zdalo to egzaminu. poza tym dieta ma byc na chwile czy na cale zycie? a przeciez cale zycie nie mozna sobie odmawiac przyjemnosci.moja rada jest taka, zeby jesc, ale z umiarem i najlepiej wybierac te zdrowsze lakocie - gorzka czekolada, wlasnorecznie robione ciastka owsiane czy wypieki. od jednego paska czekolady jeszcze nikt nie umarl, a zjedzony chocby i codziennie (jesli nie ma wyjscia) poprawia humor i zapobiega napadom na lodowke ;)
A ja popieram Ciebie w tym, co piszesz o słodyczach. Też nie widzę sensu w całkowitym wykluczaniu czegoś, co się lubi. Sama doszłam do tego metodą prób i błędów (wielu błędów). Lubię słodycze i nie chcę z nich rezygnować na całe życie, więc ustaliłam sobie jeden dzień w tygodniu, w którym jem jakieś kupne słodycze, na które mam chęć. I wreszcie nie jest to kompulsywne żarcie wszystkiego, co przypomina cukier. ;) Na co dzień zdrowe, zbilansowane odżywianie, bez głupiego cięcia kalorii- to wg. mnie klucz do sukcesu.
25 marca 2014, 21:08
Dziękuje za odpowiedzi, doszłam do wniosku, że podniosę kcal do 1500 kcal i okazjonalnie słodycze, np. na spotkaniach z rodziną czy coś.
25 marca 2014, 23:55
jak chcesz słodycz to sobie pozwól raz na tydzień a nie codziennie , ja też je uwielbiałam i prze dodchudzaniem jadłam kilka dni w tygodniu,a teraz naszczescie się powstrzymuje i jem raz na jakiś czas np co tdzień czy co 2 , czasem rzadziej różnie sobie pozwalam , ale co dziennie to nie jest zdrowe
26 marca 2014, 17:15
jestem 1200, jem w slodychach około 200kcal wlaśnie :) wszystko jest okej, nie mam jojo bo sporo schudłam utrzymywałam wagę, więc to zależy czy się człowiek rzuci na to jedzenie czy wyjdzie z diety spokojnie zwiekszajac te 100-50 kcal na tydzień, u mnie dieta 1200, a raczej 1300 działa cuda jak na razie wyniki krwi się poprawiły, ogólnie same plusy.. więc to zależy od człowieka