- Dołączył: 2009-02-14
- Miasto: Myślenice
- Liczba postów: 316
29 listopada 2010, 12:12
Moja rodzinka nie akceptuje mojej potrzeby odchudzania. Źle jak jest się z tym samemu!!! Wszyscy w rodzinie są raczej grubaskami, ale nic z tym nie robią, ja mam tego dość a oni się śmieją. Czy ma tak ktoś z Was?
- Dołączył: 2007-05-26
- Miasto: Mój Domek
- Liczba postów: 310
29 listopada 2010, 14:56
nie mowilabym o diecie za duzo a robilabym swoje.... takie podkreslanie dolewa tylko oliwy do ognia - bo moze i by chcieli tez miec taką silną wolę do odchudzania, a nie mają , to dawaj, bedą Ci wolę silną łamać ...
29 listopada 2010, 14:56
tata chudzielec mama grubszawa. tata sie nabija ze jestem grubsza a mama nie widzi problemu. ale usiadlam z nia pogadalam i mi nie utrudnia. sama kupuje mi jogurty i musli i mnie juz nie zmusza ze mam jesc to co ona zrobila ;) warto pogadac...
- Dołączył: 2010-09-25
- Miasto: Wajdówka
- Liczba postów: 1775
29 listopada 2010, 14:57
Tak ja tak mam, ale u mnie wszyscy są chudzi i nie znają tego problemu. Nie nawidze ich za to wszystko co mi robią i próbują zrobić wszystko bylebym się nie odchudzała i ciągle żrom fast foody tylko przy mnie !
- Dołączył: 2008-09-25
- Miasto: Łódź
- Liczba postów: 1023
29 listopada 2010, 15:16
Mi rodzice bardzo pomagają. Zwłaszcza mama bardzo mnie wspiera (chociac ostatnio robiła mi wymówiki kiedy powiedziałam jej że chcę ważyc ok 58 kg) dla niej najlepiej jakbym skończyła na 70. Zobaczymy. Na razie trzeba zejśc ponizej 100 to sie bede martwic co dalej. Tata wspiera mnie o tyle (a jak na niego to duzo) że w ogóle nie wtrąca mi się do tego co jem (czy dietetycznie czy np zjem ciastko to w ogóle tego nie komentuje).
- Dołączył: 2006-01-17
- Miasto: Pod Bukami
- Liczba postów: 4137
29 listopada 2010, 15:55
Dzieki Bogu mam mamę, która rozumiała moją potrzebę schudnięcia, chociaż wielkim grubasem nigdy nie byłam. Kiedyś nawet musiała mnie przystopować z ilością zjadanych kanapek, bo mogłam oj mogłam. Jak zafundowałam sobie na studiach diete kopenhaską ani mrugnęła, chociaz czasy były cięzkie (początek lat 90, tak tak ta dieta żyje juz chyba 100lat) i mięso na stek albo plaster szynki kosztował nas majątek.Gorzej mam teraz, maż słodyczożerny, lubi smażone, tłuste potrawy. Ciezko jest.
29 listopada 2010, 16:01
Jeżeli mieszkasz sama, to nie widzę dużego problemu. U siebie w domu to ty decydujesz co zjesz, a jak jesteś sporadycznie z wizytą u rodziny, to po prostu rób swoje, czyli zjedz tylko tyle ile zaplanujesz i wybierz to, co uznasz za najmniejsze zło. Oczywiście nie możesz się spodziewać, że na Twoje przyjście przygotują coś chudszego, skoro sami nie akceptują konieczności zmiany nawyków na zdrowe, ale ty możesz na wizycie u nich w miarę możliwości i w ramach tego, czym się poczęstują, zachować po prostu umiar, nie zgadzać się na dokładki itp. Musisz nauczyć się być asertywna - jesteś już za dorosła, żeby rodzina próbowała narzucić ci sposób odżywiania. Może kiedyś na spokojnie im wytłumacz, że nie chodzi o to, że mają postępować tak samo jak ty, ale żeby uszanowali twoje decyzje i traktowali je poważnie. Ich wyśmiewanie się czy dogryzanie nie jest żadnym wytłumaczeniem, żebyś nie kontynuowała zdrowej diety, ale może być denerwujące, jeżeli się często powtarza.
Natomiast Kopara ma rację, jeśli wizyty są rzadkie a na co dzień odżywiasz się zdrowo, to kawałek ciasta zjedzony do kawy nie wyrządzi ci dużej szkody.
- Dołączył: 2010-11-21
- Miasto: Kraków
- Liczba postów: 957
29 listopada 2010, 16:26
> Kurde, nie wiem czy takie zastane kilogramy z lat
> da się ruszyć!? Mam 25 lat, 164 cm, ważę 72kg.
Ja schudłam dopiero w wieku 27 lat
Zawsze ważyłam około 70 kilo , wtedy schudłam 23 kilo ....i co ?? Da się
Teraz walczę z kilosami po ciąży i JO-JO
- Dołączył: 2010-10-14
- Miasto: Newcastle
- Liczba postów: 838
29 listopada 2010, 19:04
Też tak na początku miałam, ale to było wtedy gdy nic nie jadłam. Jak zaczęłam jeść więcej, tylko starałam się jakoś zdrowiej tata zaczął mnie rozumieć i teraz sam kupuje mi warzywa, twaróg chudy czy jogurt naturalny. Dochodzimy też do kompromisów, np. przez tydzień gotując obiady sobie robię inaczej, rodzinie inaczej, a w niedziele jem razem nimi:)
Może nie używaj słowa odchudzanie, a zacznij zdrowe odżywianie;d brzmi mniej drastycznie;p
- Dołączył: 2010-02-03
- Miasto: Września
- Liczba postów: 6
29 listopada 2010, 19:13
Niestety, mój Ojciec jest zwolennikiem diety Kwaśniewskiego- schudł na tym, fakt, ale nie może zrozumieć, że nie chcę odchudzać się jak on. No i robi awantury, kiedy słyszy o tym, że chcę zrzucić te 2 czy 3 kilogramy...
29 listopada 2010, 19:32
Rodzina zaakceptowała fakt jak najbardziej, mama przerzuciła się na lżejsze gotowanie (tj. koniec ze smażeniem; na obiady przeważnie mięso duszone w warzywach; lodówka zapełniona serkami wiejskimi i masą warzyw).