- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
30 sierpnia 2010, 21:50
Edytowany przez Czekoladoholikczka 30 sierpnia 2010, 22:42
22 września 2010, 16:56
22 września 2010, 17:06
22 września 2010, 17:11
NO to jeszcze raz, ale juz w skroconej wersji.
Planowalam na dzis warzywka z grila - uwielbiam, zwlaszcza papryczke, ale sie rozpadalo, wiec nie bede moknac. Wymyslilam, ze zrobie cos ala leczo, czyli udusze w garku z lyzka oliwy z oliwek papryke, cukinie i cebule, moze jeszcze jakies pieczarki dorzuce, zobacze co bed miala.
Menu II etap, 2 dzien:
1. pasta jajeczna (2 jajka + majonez) + 3 plastry chudego sera bialego (z syropem klonowym niestety )
2. kiwi + pomarancza + sliwka
3. to wlasnie leczo
4. 3 marchewki
22 września 2010, 17:12
22 września 2010, 17:27
Ja musze przyznac, ze o diecie wogle nie mysle jako o katordze, bo sie bardzo pozytywnie nastawilam, a wogle to zajeta jestem okrutnie, wiec czas mi szybko leci i nie mysle o jedzeniu. Do tego stopnia jestem w pedzie, ze wczoraj zawalilam pore kolacji, a dzisiaj sniadania; tzn. wczoraj zjadlam dopiero o 8-ej to co zwykle jem o 6-ej, a dzisiaj sniadanie mialam o 10:30 zamiast o 9-ej. No ale stresu specjalnego z tego powodu nie mam. Zdarza sie i juz.
Moze mam takie dobre nastawienie, bo w koncu poczulam final nosem. Dla kazdego to bardzo indywidualna sprawa. W moim przypadku ma sie to tak, ze ja jako mloda osobka (bez meza i dzieci) zwykle wazylam w okolicach 65 i bylo z grzywki. Czasem podskoczylo do 67 - 68, potem bralam sie za siebie i bylo 63 albo i 62 i czulam sie swietnie. Utylam dopiero w drugiej ciazy i w okresie po, bo mialam ciaze po ciazy z 3-miesieczna przerwa. Nie dalam rady. No i tak do 3 lat od urodzenia drugiego dziecka sie kisilam w sobie, bo nie mialam sily sie podniesc. W koncu sie cos tam wydarzylo (jak to zwykle bywa) i ruszylam. Najpierw powoli, ospale, a potem nabralam rozpedu. To juz trzeci rok i mam nadzieje ostatni etap. Chce zeby byl oczyszczajacy. Dla mnie perspektywa 8 kilogramow do finalu jest po prostu tylko malutkim kroczkiem. Dla innych bylby to moze krok milowy, ale ja startowalam od 99!!! To bylo 3 lata temu. Warto bylo poswiecic czas i energie. Oficjalnie nie mam ani otylosci ani nawet nadwagi i tak sie czuje - jak normalna osoba. Ale te 8 kilo jeszcze by sie przydalo zrzucic; glownie z brzucha, boczkow, plecow i odrobine rak i nog.
No to do dziela - energia mnie rozpiera. Mam nadzieje, ze na tym polu nie zostane sama. Przywoluje szefowa do porzadku!
22 września 2010, 17:34
Widze, ze tu nikogo nie ma, wiec i ja znikam. Ja ma jeszcze na dzis wieczor rozne atrakcje zaplanowane. Jutro tez sie zapowiada starasznie aktywnie. Moze w piatek odpoczne, ale nie jestem pewna, bo tez sie juz cos szykuje, a o weekendzie to juz nie wspomne, bo na sama mysl mi sie robi slabo. Tyle spraw roznych roznistych, planow, imprez, zobowiazan, projektow, mysli w glowie! Ach ... Nie wiem jak to bedzie z tymi wpisami tutaj, aleeeeeee
PAMIETAJCIE, ZE JA SIE NIE PODDAJE I WZYWAM WSZYSTKIE DO MOBILIZACJI. CO BY SIE NIE DZIALO - SPOTYKAMY SIE W NASTEPNY CZWARTEK - NA KONIEC MIESIACA - 30 WRZESNIA I ZDJAEMY RAPORT, KTO DOTRWAL I WPISUJEMY ILE LACZNIE DNI BYL NA ONZ + ILE KILO STARCIL.
OK??? OVER!!!
22 września 2010, 19:29
22 września 2010, 20:14
22 września 2010, 20:36
22 września 2010, 21:08