Temat: maz wydziela mi pieniadze - pomocy

Zalozylam to konto zeby zasiegnac Waszej obiektywnej opinii.  Mam nadzieje ze cos mi poradzicie bo juz nie wiem co  mam robic :(

Otoz niedawno urodzilam drugie dziecko, starsze ma 21 miesiecy, mlodsze 3.
Oboje z mezem ustalilismy ze bede sie nimi opiekowac dopoki skoncza 3 latka, bo uwazamy ze jest to dla nich najlepsze.
Niestety praktycznie odkad wrocilam ze szpitala maz zaczal wydzielac mi pieniadze na zakupy twierdzac ze za duzo wydaje i nie umiem zarzadzac pieniedzmi, ze za duzo wydalalm przed porodem (!) i juz nigdy nie dostane od niego wiekszej sumy pieniedzy. Maz pracuje za granica i na czas wyjazdu nie zamierza mi rowniez nic zostawic tylko zrobi duze zakupy a produkty z krotkim terminem waznosci maja mi kupowac rodzice za swoje pieniadze. Wczoraj znowu sie o to poklocilismy i do tego wytknal mi ze nic nie robie dla swoich dzieci. Jestem przerazona, on ma zamiar wychechac za tydzin. Nigdy nie mialam takich problemow poniewaz praktycznie do rozwiazania pracowalam i mialam wlasne pieniadze, a teraz gdy zdecydowalismy ze zostane z dziecmi calkowicie mnie od siebie uzaleznil. Dodam ze mam 24 lata i jestesmy razem od 6 lat i  nigdy nie mielismy problemow zwiazanych z brakiem pieniedzy.

Edit:przed porodem wydalalm 3 tys., suma ta zawoera kupienie mebli do pokoju dziecka plus wyprawka i moje rzeczy do szpitala. nie uwazam ze wydalam duzo, kazdy kto ma dziecko wie ile to kosztuje. Wczesniej ja robilam zakupy do domu, maz oplacal rachunki, chyba nie zdawal sobie sprawy ile wydaje sie na utrzymanie domu...najgorsze jest to ze nie moge go w zaden sposob przekonac zeby zmienil zdanie.

Dla uscislenia mlodsze dziecko ma 3 miesiace a starsze 21 miesiecy i nie jestem niczyja utrzymanka jak to ktos pieknie skomentowal - jestem zona i matka, ktora po dyskusji z mezam zdecydowala sie porzucic prace i zostac w domu z dziecmi, ale nie przewidziala ze jej maz jest takim dupkiem.

Edit :
Oczywiscie to moi rodzice mieliby kupwac mi rzeczy z krotkim terminem waznosci, ale ja nawet im o tym nie powiem bo to jest chory pomysl.
Co do pracy na pol etatu to odpada bo to co zarobie bede musiala wydac na opiekunke. Jesli praca to na pelny etat.
Maz pracuje za granica ze wzgledu na pieniadze ktore tam zarabia, wiele razy go prosilam zeby poszukal czegos w Polsce, nawet za mniejsze pieniadze ale zeby byl blisko. Gdy decydowalismy sie na drugie dziecko to obiecal ze znajdzie prace tutaj przed moim porodem. Teraz gdy mu to przypomnialam bo powiedzial ze czgo ja sie spodziewalam??? Czyli ma mnie za kompletna idiotke ktora uwierzy we wszystko co on powie.
Co do ktoregos komentarza o tym ze gdy ja pracowalam to on mniej wydawal ze swojej pensji to racja - moze go to boli ze tyle idzie na utrzymanie? Ale chyba powinien buc tego swiadomy wczesniej?
 
Edit: maz pracuje we Francji, praca umyslowa w firmie.
Co do straszenia rozwodem to po kolejnej klotni (problem trwa od 3 miesiecy) zagrozilam ze jezeli tak dalej bedzie to ja odchodze bo tak sie nie da zyc, odpowiedzial ze prosze bardzo droga wolna, ze jak odejde to zmarnuje zycie swoje i dzieci.
Nie rozumiem dlaczego on tak sie upiera przy swoim? Czy to jest forma kary? Ile ja mam lat zeby tak mnie traktowac? 5?
Pewnie nie bylyscie w takiej sytuacji kiedy przed kazdym wyjscie do sklepu trzeba Pana poprosic o pieniadze i jeszcze zeby nie za duzo wziac, to jest naprawde bardzo stresujace. Tylko zastanawiam sie co on chce sobie tym ugrac???
Edit: maz uwaza ze opieka nad swoimi dziecmi to czysta przyjemnosc i jak ja w ogole moge to rozpatrywac jako prace? Oczywiscie ze jest to przyjemne ale dwojka tak malych dzieci potrafi zmeczyc. Chyba rzeczywiscie zostawie go z dziecmi na pare dni i pojade do rodzicow, nich zobaczy czy to tylko czysta przyjamnosc. Jesli to nie pomoze to nie widze innego rozwiazania niz rozwod. Przeciez nie bede go blagala na kolanach zeby zostawil mi kase.

Edit: wprowadzic sie do rodzicow - to jest latwo powiedziec. Mam jeszcze trojke rodzenstwa ktora mieszka z rodzicami, oni tez maja swoje zycie, nie chce obciazac mamy opieka na dwojka dzieci.
Nie wiem, rozpatrywalam juz rozne scenariusze, moze powinnam przemeczyc sie rok, wtedy starsze dziecko moze isc do przedszkola, a mlodsze bedzie mialo ponad rok i moja mama miala by prosciej sie nia zajac? Ale z drugiej strony nie wiem jak dlugo bym tak pociagnela.


Edit dla opornych: Slownik Jez. Polskiego - UTRZYMANKA - kobieta utrzymywana przez kochanka; miłośnica, faworyta, metresa, kochanka, kochanica

Edit: nie rozumiem wszystkich ktorzy krzycza ze narobilam sobie dzieci i teraz mam za swoje, ja nie mam osmioro dzieci, nie byly to wpadki tylko ciaze planowane, obie, swiadomie i "nie narobilam" sobie ich z przypadkowym partnerem tylko z facetem z ktorym jestem 6 lat. Maz od 4 lat naszego zwiazku jest we Francji, nie z tego powodu ze nagle zaszlam w ciaze wiec on wyjezdza bo nie moze znalezc tu pracy - nie. Po prostu mial okazje wyjechac do innego kraju, gdzie ma dobra posade i moze sie rozwijac. A ja przez caly okres naszego zwiazku nie prsilam go o pieniadze bo ZAWSZE je mialam, nie znalam go od tej strony. Rzeczywiscie popelnilam blad nie zakladajac wspolnego konta. Tylko jaka ja moge miec gwarancje ze on na to wspolne konto przelwalby pieniadze? Moze jest tak ze satysfakcjonuje go praca na Zachodzie, zarabia sobie spokojnie SWOJE pieniadze, a ja nie jestem wystarczajacym powodem do powrotu do kraju.
Jesli rzeczywiscie zostawi mnie bez grosza to nie ma juz tu po co wracac, tak mu powiedzialam i slowa dotrzymam, wiem ze bedzie ciezko, ale przeciez i tak go tu nie bedzie i tak. Teraz ruch nalezy do niego.

Edit: nie wyjade z nim do Francji bo jezeli on mnie tak traktuje tutaj w Polasce to co bedzie tam? Juz zupenie uzaleznie sie od niego, sama w domu z dziecmi, bez rodziny, znajomych,znam tylko angielski.

gosiuniaaa

Ale co jest nieprawdziwego w stwierdzeniu że "nawet umowa o prace nie gwarantuje regularnej pensji"? Obecnie pracodawcy w ogóle nie chcą zatrudniać na umowę o pracę, lecz na umowę zlecenie (tak jest dla nich taniej i bezpieczniej, bo formalnie mogą bardzo szybko zakończyć współpracę). To że dziś masz pracę nie daje ci gwarancji że będziesz ją mieć jutro (zwłaszcza w naszym pieknym kraju) - tym bardziej jeśli jesteś kobietą.

Problemem u nas w kraju jest ogólnie ciężka sytuacja na rynku pracy i nie chodzi mi bezpośrednio o bezrobocie, a mentalność pracodawców (wyzysk, mobbing itp.). Kobiety są postrzegane jako pasożyty, które szukaja zatrudnienia by następnie pójść na chorobowe z powodu ciąży, a potem na zasiłek macieżyński (również te odpowiedzialne i pracowite bywaja postrzegane przez ten pryzmat). Matek też nie chce się zatrudniać z obawy że gdy np. dziecko zachoruje to wezmą urlop opiekuńczy lub zwyczajnie że swoje życie prywatne i emocje rodzinne będą przenosiły do pracy. Mężczyźni potrafią zostawić życie prywatne wychodząc do pracy, kobiety nie. Warunki do prowadzenia DG są w Polsce skrajnie ciężkię, więc w sumie zachowanie pracodawców i ich obawy co do zatrudniania kobiet znajdują swoje uzasadnienie.

Valkyrja napisał(a):

gosiuniaaaAle co jest nieprawdziwego w stwierdzeniu że "nawet umowa o prace nie gwarantuje regularnej pensji"? Obecnie pracodawcy w ogóle nie chcą zatrudniać na umowę o pracę, lecz na umowę zlecenie (tak jest dla nich taniej i bezpieczniej, bo formalnie mogą bardzo szybko zakończyć współpracę). To że dziś masz pracę nie daje ci gwarancji że będziesz ją mieć jutro (zwłaszcza w naszym pieknym kraju) - tym bardziej jeśli jesteś kobietą.olalolaProblemem u nas w kraju jest ogólnie ciężka sytuacja na rynku pracy i nie chodzi mi bezpośrednio o bezrobocie, a mentalność pracodawców (wyzysk, mobbing itp.). Kobiety są postrzegane jako pasożyty, które szukaja zatrudnienia by następnie pójść na chorobowe z powodu ciąży, a potem na zasiłek macieżyński (również te odpowiedzialne i pracowite bywaja postrzegane przez ten pryzmat). Matek też nie chce się zatrudniać z obawy że gdy np. dziecko zachoruje to wezmą urlop opiekuńczy lub zwyczajnie że swoje życie prywatne i emocje rodzinne będą przenosiły do pracy. Mężczyźni potrafią zostawić życie prywatne wychodząc do pracy, kobiety nie. Warunki do prowadzenia DG są w Polsce skrajnie ciężkię, więc w sumie zachowanie pracodawców i ich obawy co do zatrudniania kobiet znajdują swoje uzasadnienie.


masz racje.. nasz kraj nie zapewnia komfortowych warunkow do macierzynstwa. a kobiety mimo to, bezrefleksyjnie slepo czasem zachodza w ciaze.. niemniej jednak panuje taki poglad ze musza i ze powinny (!) chciec. w zwiazku z czym wydaje im sie ze trzeba, a jak juz jakas nie daj boze nie chce, to na pewno jest sfrustrowana i przezywa zal i zalobe po dziecku, ktorego nie bedzie miec. 

ja tego posta powyzej nie pisalam w zasadzie do Ciebie, tylko juz ogolnie czulam potrzebe wypowiedzenia sie. 

olalola napisał(a):

ktos tu zarzucil wrednejbabie ze z jej postow bije zal ze nie bedzie miala dzieci. lol. nie znam jej i nie wtracam sie w personalne utarczki ale to jest chyba za duzo powiedziane. jaki zal?? jak ktos nie chce to nie chce i tyle. dzieci miec nie trzeba. czasem sie lepiej zyje bez nich :).

ja mówiłam o wszystkich jej postach, nie tylko z z tego konta, ale i z masy poprzednich, jak jeszcze cyferki do nicku Agunia dopisywała, a nie do wrednejbaby. Ty dzieci nie chcesz i okej, masz do tego prawo. ale nie latasz po wszystkich wątkach wypisując brednie pt. złapałaś faceta na dziecko, nie życzysz nikomu poronienia, nie wypisujesz jakich to w domu leków nie masz, żeby w razie czego samemu aborcję przeprowadzić. po prostu nie chcesz dziecka, jak wiele kobiet i ja to rozumiem, dla mnie to tak normalna sprawa jak i chęć posiadania dziecka.
ale z jedną rzeczą absolutnie się nie zgodzę. na dziecko decydują się dwie osoby, nawet jeśli to wpadka i to dwie osoby są zobowiązane do wychowania tego dziecka i łożenia na nie, więc nie widzę powodów, dla których kobieta sama powinna być w stanie utrzymać zarówno siebie jak i dziecko. rola faceta nie kończy się jedynie na dawstwie spermy.

gosiuniaaa napisał(a):

wrednababa56 napisał(a):

haha, jeszcze jedno. czy autorka ma na pismie ze bedzie dostawac regularnie np po 1000 zl miesiecznie na kaszki zupki itp? wiec jakie pretensje?dziewczyna sie zgodzila na to ze siedzi w domu, ale to ze regularnie dostanie przelew nie ma na pismie. moze dostac 300 zl moze dostac 1000 i musi tak rozporzadzac aby starczylo. wiec jesli dziewczynie nie podoba sie wydzielania zaproponowane przez meza to wiecie gdzie jest droga nawet umowa o prace nie gwarantuje regularnej pensji. 
nie wypowiadaj się może lepiej na tematy o których nie masz pojęcia....więc ani o pracy ani o prawdziwym związku i macierzyństwie, bo z kazdym postem się pogrążasz dziewczyno...

sama zyjesz w jakiejs bance mydlanej, prosze przyklad. tesc pracowal na odleglosc (zjezdzal co jakis czas do domu), firma przestala wyplacac pensje to sie chlopaki zwijali, jak szef obiecal przelewy to wrocili pracowac, az w momencie tesc wrocil bo firma upadla. wisieli chyba za 3 pensje, tesc czesc pieniedzy dostal, o reszte stwierdzil ze szkoda zachodu walczyc bo sprawa sie moze ciagnac w nieskonczonosc w sadzie. 

beatrx a co kogo obchodzi ze wezme sobie leki poronne, twoj czy innych - organizm? mam prawo wypowiedziec sie do mojego maciezynstwa - a raczej jego braku jak chce. tak jak sie chwalicie tortem z pieluszek tak ja moge pisac ze dla mnie dziecko to cos okropnego. 

jak napisalas rodzice powinni lozyc na dziecko, ojciec lozy, wydziela ale lozy,  ale kobiecie sie to nie podoba, sama sie zdecydowala na to ze bedzie w domu siedziec, nikt jej nie obiecywal ze dostannie np 4 tys zl miesiecznie, bo mezczyzna nie umawial sie na zadna kwote, tylko ze bedzie jej dawal pieniadze. zawsze mozna zmienic taktyke i pojsc do pracy 

nawet jesli zlozy w sadzie wniosek o alimenty to nie znaczy ze bedzie je dostawac na czas. przyklad wczoraj z ddtvn, sluchalam pol uchem bo bylam zajeta, ale kobieta wniosla sprawe do sadu o zaleganie z alimentami a sad nie ugiety nic nie zrobil, mimo ze facet ma pieniadze, bo zrobili wywiad i okazalo sie ze facet pali tzn ze ma za co, i sprzedal jakas nieruchomosc.

moj dziadek bardzo madry teskt przytoczyl - umiesz liczyc? licz na siebie. 


Pasek wagi

beatrx napisał(a):

olalola napisał(a):

ktos tu zarzucil wrednejbabie ze z jej postow bije zal ze nie bedzie miala dzieci. lol. nie znam jej i nie wtracam sie w personalne utarczki ale to jest chyba za duzo powiedziane. jaki zal?? jak ktos nie chce to nie chce i tyle. dzieci miec nie trzeba. czasem sie lepiej zyje bez nich :).
ja mówiłam o wszystkich jej postach, nie tylko z z tego konta, ale i z masy poprzednich, jak jeszcze cyferki do nicku Agunia dopisywała, a nie do wrednejbaby. Ty dzieci nie chcesz i okej, masz do tego prawo. ale nie latasz po wszystkich wątkach wypisując brednie pt. złapałaś faceta na dziecko, nie życzysz nikomu poronienia, nie wypisujesz jakich to w domu leków nie masz, żeby w razie czego samemu aborcję przeprowadzić. po prostu nie chcesz dziecka, jak wiele kobiet i ja to rozumiem, dla mnie to tak normalna sprawa jak i chęć posiadania dziecka. ale z jedną rzeczą absolutnie się nie zgodzę. na dziecko decydują się dwie osoby, nawet jeśli to wpadka i to dwie osoby są zobowiązane do wychowania tego dziecka i łożenia na nie, więc nie widzę powodów, dla których kobieta sama powinna być w stanie utrzymać zarówno siebie jak i dziecko. rola faceta nie kończy się jedynie na dawstwie spermy.

ok, co do pierwszej czesci nie mam zdania bo nie znam tej historii z roznymi kontami. natomiast co do drugiej to sie w zasadzie zgadzam - asz racje - obie osoby sa zobowiazane, tylko.... wytlumacz to facetowi, ktory ma to w d**. owszem, rozwiazaniem jest NIE SYPIAC Z DUPKAMI ale i wtedy nie masz gwarancji, ze facet bedzie odpowiedzialny. jak bylabym pewna faceta to moglabym miec dziecko ale z drugiej strony jestem juz na tyle dorosla ze moge sama sobie poradzic, mam prace, zarabiam calkiem niezle, teraz to juz mi zwisa czy facet bedzie dupkiem czy nie. ale jak dziewczyna ma lat 19, jest zakochana, i ufna to co ma zrobic jak facet sie okaze debilem?? 

wrednababa56 napisał(a):

gosiuniaaa napisał(a):

wrednababa56 napisał(a):

haha, jeszcze jedno. czy autorka ma na pismie ze bedzie dostawac regularnie np po 1000 zl miesiecznie na kaszki zupki itp? wiec jakie pretensje?dziewczyna sie zgodzila na to ze siedzi w domu, ale to ze regularnie dostanie przelew nie ma na pismie. moze dostac 300 zl moze dostac 1000 i musi tak rozporzadzac aby starczylo. wiec jesli dziewczynie nie podoba sie wydzielania zaproponowane przez meza to wiecie gdzie jest droga nawet umowa o prace nie gwarantuje regularnej pensji. 
nie wypowiadaj się może lepiej na tematy o których nie masz pojęcia....więc ani o pracy ani o prawdziwym związku i macierzyństwie, bo z kazdym postem się pogrążasz dziewczyno...
sama zyjesz w jakiejs bance mydlanej, prosze przyklad. tesc pracowal na odleglosc (zjezdzal co jakis czas do domu), firma przestala wyplacac pensje to sie chlopaki zwijali, jak szef obiecal przelewy to wrocili pracowac, az w momencie tesc wrocil bo firma upadla. wisieli chyba za 3 pensje, tesc czesc pieniedzy dostal, o reszte stwierdzil ze szkoda zachodu walczyc bo sprawa sie moze ciagnac w nieskonczonosc w sadzie. beatrx a co kogo obchodzi ze wezme sobie leki poronne, twoj czy innych - organizm? mam prawo wypowiedziec sie do mojego maciezynstwa - a raczej jego braku jak chce. tak jak sie chwalicie tortem z pieluszek tak ja moge pisac ze dla mnie dziecko to cos okropnego. jak napisalas rodzice powinni lozyc na dziecko, ojciec lozy, wydziela ale lozy,  ale kobiecie sie to nie podoba, sama sie zdecydowala na to ze bedzie w domu siedziec, nikt jej nie obiecywal ze dostannie np 4 tys zl miesiecznie, bo mezczyzna nie umawial sie na zadna kwote, tylko ze bedzie jej dawal pieniadze. zawsze mozna zmienic taktyke i pojsc do pracy nawet jesli zlozy w sadzie wniosek o alimenty to nie znaczy ze bedzie je dostawac na czas. przyklad wczoraj z ddtvn, sluchalam pol uchem bo bylam zajeta, ale kobieta wniosla sprawe do sadu o zaleganie z alimentami a sad nie ugiety nic nie zrobil, mimo ze facet ma pieniadze, bo zrobili wywiad i okazalo sie ze facet pali tzn ze ma za co, i sprzedal jakas nieruchomosc.moj dziadek bardzo madry teskt przytoczyl - umiesz liczyc? licz na siebie. 

 w sumie dla mnie dziecko to tez cos okropnego. moze kiedys zmienie zdanie. co do tabletek poronnych... no zyjesz w chorym kraju, ktory ci nie pozwala zadecydowac legalnie o sobie, wiec w sumie jaki masz wybor... ale jednak w kwestii tego co mowisz a'propos autorki - to nie jest jej wina. ten imbecyl sie zachowuje jak niedorozwoj jakis. albo posuwa cos tam na boku i ma zone gdzies. ona sie z nim umowila ze beda mieli dzieci i do trzeciego roku zycia bedzie je chowala ona. bardzo dobrze z punktu widzenia rozwoju dziecka. on sie na to zgodzil. owszem co do kwoty nie umawiali sie ale tez nikt nie mowil o wydzielaniu. zwiazek powinien byc partnerski oparty na szacunku. to jest partnerstwo i szacunek???? ze ona mu dzieciaki odchowa kosztem siebie, kariery, zdrowia, energii itp. a on jej laskawie wydzieli grosze jakies na zycie?? a potem bedzie wielki tatus dumny z dzieciakow... kurde no. bez przesady. jej sie te pieniadze naleza od tej lajzy niedorobionej. dzieci to wspolna inwestycja. 
teraz ona jest w takiej a nie innej sytuacji przez tego dupka i co ma zrobic? nic. plakac nad rozlanym mlekiem, ze zaufala idiocie. c bedzie za dziesiec lat? jak on ja bedzie traktowal?? 

dlatego tak jak mowie - jak kobieta ma lat 30, wlasna kase i takie tam, to ma ten luksus ze nawet jak face tokaze sie wlasnie takim debilem, to po prostu mozna mu wystawic walizke za drzwi i tyle. ale jak sie jest mloda dziewczyna to trzeba uwazac z ta dorosloscia

olalola napisał(a):

wrednababa56 napisał(a):

gosiuniaaa napisał(a):

wrednababa56 napisał(a):

haha, jeszcze jedno. czy autorka ma na pismie ze bedzie dostawac regularnie np po 1000 zl miesiecznie na kaszki zupki itp? wiec jakie pretensje?dziewczyna sie zgodzila na to ze siedzi w domu, ale to ze regularnie dostanie przelew nie ma na pismie. moze dostac 300 zl moze dostac 1000 i musi tak rozporzadzac aby starczylo. wiec jesli dziewczynie nie podoba sie wydzielania zaproponowane przez meza to wiecie gdzie jest droga nawet umowa o prace nie gwarantuje regularnej pensji. 
nie wypowiadaj się może lepiej na tematy o których nie masz pojęcia....więc ani o pracy ani o prawdziwym związku i macierzyństwie, bo z kazdym postem się pogrążasz dziewczyno...
sama zyjesz w jakiejs bance mydlanej, prosze przyklad. tesc pracowal na odleglosc (zjezdzal co jakis czas do domu), firma przestala wyplacac pensje to sie chlopaki zwijali, jak szef obiecal przelewy to wrocili pracowac, az w momencie tesc wrocil bo firma upadla. wisieli chyba za 3 pensje, tesc czesc pieniedzy dostal, o reszte stwierdzil ze szkoda zachodu walczyc bo sprawa sie moze ciagnac w nieskonczonosc w sadzie. beatrx a co kogo obchodzi ze wezme sobie leki poronne, twoj czy innych - organizm? mam prawo wypowiedziec sie do mojego maciezynstwa - a raczej jego braku jak chce. tak jak sie chwalicie tortem z pieluszek tak ja moge pisac ze dla mnie dziecko to cos okropnego. jak napisalas rodzice powinni lozyc na dziecko, ojciec lozy, wydziela ale lozy,  ale kobiecie sie to nie podoba, sama sie zdecydowala na to ze bedzie w domu siedziec, nikt jej nie obiecywal ze dostannie np 4 tys zl miesiecznie, bo mezczyzna nie umawial sie na zadna kwote, tylko ze bedzie jej dawal pieniadze. zawsze mozna zmienic taktyke i pojsc do pracy nawet jesli zlozy w sadzie wniosek o alimenty to nie znaczy ze bedzie je dostawac na czas. przyklad wczoraj z ddtvn, sluchalam pol uchem bo bylam zajeta, ale kobieta wniosla sprawe do sadu o zaleganie z alimentami a sad nie ugiety nic nie zrobil, mimo ze facet ma pieniadze, bo zrobili wywiad i okazalo sie ze facet pali tzn ze ma za co, i sprzedal jakas nieruchomosc.moj dziadek bardzo madry teskt przytoczyl - umiesz liczyc? licz na siebie. 
 w sumie dla mnie dziecko to tez cos okropnego. moze kiedys zmienie zdanie. co do tabletek poronnych... no zyjesz w chorym kraju, ktory ci nie pozwala zadecydowac legalnie o sobie, wiec w sumie jaki masz wybor... ale jednak w kwestii tego co mowisz a'propos autorki - to nie jest jej wina. ten imbecyl sie zachowuje jak niedorozwoj jakis. albo posuwa cos tam na boku i ma zone gdzies. ona sie z nim umowila ze beda mieli dzieci i do trzeciego roku zycia bedzie je chowala ona. bardzo dobrze z punktu widzenia rozwoju dziecka. on sie na to zgodzil. owszem co do kwoty nie umawiali sie ale tez nikt nie mowil o wydzielaniu. zwiazek powinien byc partnerski oparty na szacunku. to jest partnerstwo i szacunek???? ze ona mu dzieciaki odchowa kosztem siebie, kariery, zdrowia, energii itp. a on jej laskawie wydzieli grosze jakies na zycie?? a potem bedzie wielki tatus dumny z dzieciakow... kurde no. bez przesady. jej sie te pieniadze naleza od tej lajzy niedorobionej. dzieci to wspolna inwestycja. teraz ona jest w takiej a nie innej sytuacji przez tego dupka i co ma zrobic? nic. plakac nad rozlanym mlekiem, ze zaufala idiocie. c bedzie za dziesiec lat? jak on ja bedzie traktowal?? dlatego tak jak mowie - jak kobieta ma lat 30, wlasna kase i takie tam, to ma ten luksus ze nawet jak face tokaze sie wlasnie takim debilem, to po prostu mozna mu wystawic walizke za drzwi i tyle. ale jak sie jest mloda dziewczyna to trzeba uwazac z ta dorosloscia

no wlasnie, kobiety sa naiwne do pieluchow pierwsze biegna a potem nastepuje gorzki placz bo facet nie nadaje sie na ojca. 

my i nasi rodzice i nasi znajomi podchodza rozsadkowo do takich spraw. rodzice nie chca zostac dziadkami, znajomi najpierw chca cos przezyc a potem zalozyc rodzine, dla nas to jest cos chorego jesli kobieta 20 z hakiem ma dziecko bez zadnego startu a potem kolejne. 

dziewczyna rok mlodsza ode mnie ma juz 2 dziecko, i jest terroryzowana przez meza, szok. ja dopiero zamieszkalam z facetem, i ucze sie zyc.

kuzyn bral slub jak mial ok 30, jego zona jest ciut starsza. oboje zarabiaja, ona po maciezynskim/wychowawczym wrocila do pracy.

Pasek wagi

olalola napisał(a):

ok, co do pierwszej czesci nie mam zdania bo nie znam tej historii z roznymi kontami. natomiast co do drugiej to sie w zasadzie zgadzam - asz racje - obie osoby sa zobowiazane, tylko.... wytlumacz to facetowi, ktory ma to w d**. owszem, rozwiazaniem jest NIE SYPIAC Z DUPKAMI ale i wtedy nie masz gwarancji, ze facet bedzie odpowiedzialny. jak bylabym pewna faceta to moglabym miec dziecko ale z drugiej strony jestem juz na tyle dorosla ze moge sama sobie poradzic, mam prace, zarabiam calkiem niezle, teraz to juz mi zwisa czy facet bedzie dupkiem czy nie. ale jak dziewczyna ma lat 19, jest zakochana, i ufna to co ma zrobic jak facet sie okaze debilem?? 

jak dziewczyna zostanie zdana tylko na siebie to musi faceta o alimenty posądzić, zasiłki dla samotnej matki sobie załatwić i do tego dorzucić swoją pensję i da radę. ale sama pracując (patrząc na średnie pensje w Polsce) może nie dać rady dziecka i siebie utrzymać, jeśli nie będzie miała pomocy od rodziców chociażby w postaci dachu nad głową. tu trzeba patrzeć na każdy przypadek indywidualnie, bo czasem zdarza się tak, ze "tatuś" ucieka od obowiązku, ale jego rodzice się poczuwają i łożą na wnuka. trudno przewidzieć, jak się potoczą losy takiej samotnej matki, ale na pewno będzie ciężko.
a jakby u nas kobiety czekały, aż same będą w stanie utrzymać dziecko, potem opłacić opiekunkę i na 100% wrócą do pracy po macierzyńskim to praktycznie żadna by nie rodziła.
Ojciec dzieci żyje więc zasiłku dla samotnej nie dostanie 
Pasek wagi

beatrx napisał(a):

olalola napisał(a):

ok, co do pierwszej czesci nie mam zdania bo nie znam tej historii z roznymi kontami. natomiast co do drugiej to sie w zasadzie zgadzam - asz racje - obie osoby sa zobowiazane, tylko.... wytlumacz to facetowi, ktory ma to w d**. owszem, rozwiazaniem jest NIE SYPIAC Z DUPKAMI ale i wtedy nie masz gwarancji, ze facet bedzie odpowiedzialny. jak bylabym pewna faceta to moglabym miec dziecko ale z drugiej strony jestem juz na tyle dorosla ze moge sama sobie poradzic, mam prace, zarabiam calkiem niezle, teraz to juz mi zwisa czy facet bedzie dupkiem czy nie. ale jak dziewczyna ma lat 19, jest zakochana, i ufna to co ma zrobic jak facet sie okaze debilem?? 
jak dziewczyna zostanie zdana tylko na siebie to musi faceta o alimenty posądzić, zasiłki dla samotnej matki sobie załatwić i do tego dorzucić swoją pensję i da radę. ale sama pracując (patrząc na średnie pensje w Polsce) może nie dać rady dziecka i siebie utrzymać, jeśli nie będzie miała pomocy od rodziców chociażby w postaci dachu nad głową. tu trzeba patrzeć na każdy przypadek indywidualnie, bo czasem zdarza się tak, ze "tatuś" ucieka od obowiązku, ale jego rodzice się poczuwają i łożą na wnuka. trudno przewidzieć, jak się potoczą losy takiej samotnej matki, ale na pewno będzie ciężko. a jakby u nas kobiety czekały, aż same będą w stanie utrzymać dziecko, potem opłacić opiekunkę i na 100% wrócą do pracy po macierzyńskim to praktycznie żadna by nie rodziła.

zgadzam sie zupelnie. oczywiscie, z tym czekaniem to indywidualna decyzja kazdej kobiety. sa takie osoby, ktore chca miec te dzieci szybciej, odchowac je sobie i wrocic do pracy, zamiast czekac az je bedzie stac. no ale wtedy trzeba jednak liczyc troche na partnera, ufac mu i dogadac sie co i jak. no i wlasnie - tu sie moze pojawic problem. w takim wypadku zostaje zasadzenie alimentow, ewentualna pomoc od rodziny, tak jak piszesz. 
co mnie wkurza najbardziej w tej sytuacji to to, ze jakos malo kto zauwaza role autorki w tym wychowaniu dzieciakow. przeciez ona nie jest zadna utrzymanka, ani nie naciaga typa na kase. TO SA JEGO DZIECI, ona mu je odchowa, wlozy wysilek w wychowanie, zapewnienie potrzeb emocjonalnych itp, podczas gdy ten fagas sie tam odstresowywuje w tej francji i nie przejmuje co mlode beda jadly - jej rodzice maja kupowac artykuly pierwszej potrzeby.... noz kurde.
z punktu widzenia psychologii rozwojowej dzieciaki mamy w kilku celach -spelniamy swoje emocjonalne potrzeby ale tez zapewniamy sobie opieke na starosc. kiedy role sie odwracaja i rodzice sa starsi, to dzieci sa takim troche lacznikiem ze swiatem, opiekuja sie i takie tam. wkurza mnie ze ona teraz musi poswiecic siebie, zeby je odchowac a tatus na starsze lata bedzie korzystal, spelniony zawodowo. mzoe nawet dawno rozwiedziony z autorka (ona jest pewnie fajna babka i mu nie utrudni kontaktu, wiec dzieciaki nie beda wiedzialy ze tatus jest totalnym bucem)
moze i daleko idace hipotezy ale takie wlasnie sie we mnie mysli budza jak to czytam. 

edit: ciekawe jak by sie czul jakby go tak dzieciaki na ostatnie lata zycia wsadzily do najtanszego osrodka-umieralni zeby umyc raczki od problemu, tak jak on to robi kiedy one sa malutkie... 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.