Temat: maz wydziela mi pieniadze - pomocy

Zalozylam to konto zeby zasiegnac Waszej obiektywnej opinii.  Mam nadzieje ze cos mi poradzicie bo juz nie wiem co  mam robic :(

Otoz niedawno urodzilam drugie dziecko, starsze ma 21 miesiecy, mlodsze 3.
Oboje z mezem ustalilismy ze bede sie nimi opiekowac dopoki skoncza 3 latka, bo uwazamy ze jest to dla nich najlepsze.
Niestety praktycznie odkad wrocilam ze szpitala maz zaczal wydzielac mi pieniadze na zakupy twierdzac ze za duzo wydaje i nie umiem zarzadzac pieniedzmi, ze za duzo wydalalm przed porodem (!) i juz nigdy nie dostane od niego wiekszej sumy pieniedzy. Maz pracuje za granica i na czas wyjazdu nie zamierza mi rowniez nic zostawic tylko zrobi duze zakupy a produkty z krotkim terminem waznosci maja mi kupowac rodzice za swoje pieniadze. Wczoraj znowu sie o to poklocilismy i do tego wytknal mi ze nic nie robie dla swoich dzieci. Jestem przerazona, on ma zamiar wychechac za tydzin. Nigdy nie mialam takich problemow poniewaz praktycznie do rozwiazania pracowalam i mialam wlasne pieniadze, a teraz gdy zdecydowalismy ze zostane z dziecmi calkowicie mnie od siebie uzaleznil. Dodam ze mam 24 lata i jestesmy razem od 6 lat i  nigdy nie mielismy problemow zwiazanych z brakiem pieniedzy.

Edit:przed porodem wydalalm 3 tys., suma ta zawoera kupienie mebli do pokoju dziecka plus wyprawka i moje rzeczy do szpitala. nie uwazam ze wydalam duzo, kazdy kto ma dziecko wie ile to kosztuje. Wczesniej ja robilam zakupy do domu, maz oplacal rachunki, chyba nie zdawal sobie sprawy ile wydaje sie na utrzymanie domu...najgorsze jest to ze nie moge go w zaden sposob przekonac zeby zmienil zdanie.

Dla uscislenia mlodsze dziecko ma 3 miesiace a starsze 21 miesiecy i nie jestem niczyja utrzymanka jak to ktos pieknie skomentowal - jestem zona i matka, ktora po dyskusji z mezam zdecydowala sie porzucic prace i zostac w domu z dziecmi, ale nie przewidziala ze jej maz jest takim dupkiem.

Edit :
Oczywiscie to moi rodzice mieliby kupwac mi rzeczy z krotkim terminem waznosci, ale ja nawet im o tym nie powiem bo to jest chory pomysl.
Co do pracy na pol etatu to odpada bo to co zarobie bede musiala wydac na opiekunke. Jesli praca to na pelny etat.
Maz pracuje za granica ze wzgledu na pieniadze ktore tam zarabia, wiele razy go prosilam zeby poszukal czegos w Polsce, nawet za mniejsze pieniadze ale zeby byl blisko. Gdy decydowalismy sie na drugie dziecko to obiecal ze znajdzie prace tutaj przed moim porodem. Teraz gdy mu to przypomnialam bo powiedzial ze czgo ja sie spodziewalam??? Czyli ma mnie za kompletna idiotke ktora uwierzy we wszystko co on powie.
Co do ktoregos komentarza o tym ze gdy ja pracowalam to on mniej wydawal ze swojej pensji to racja - moze go to boli ze tyle idzie na utrzymanie? Ale chyba powinien buc tego swiadomy wczesniej?
 
Edit: maz pracuje we Francji, praca umyslowa w firmie.
Co do straszenia rozwodem to po kolejnej klotni (problem trwa od 3 miesiecy) zagrozilam ze jezeli tak dalej bedzie to ja odchodze bo tak sie nie da zyc, odpowiedzial ze prosze bardzo droga wolna, ze jak odejde to zmarnuje zycie swoje i dzieci.
Nie rozumiem dlaczego on tak sie upiera przy swoim? Czy to jest forma kary? Ile ja mam lat zeby tak mnie traktowac? 5?
Pewnie nie bylyscie w takiej sytuacji kiedy przed kazdym wyjscie do sklepu trzeba Pana poprosic o pieniadze i jeszcze zeby nie za duzo wziac, to jest naprawde bardzo stresujace. Tylko zastanawiam sie co on chce sobie tym ugrac???
Edit: maz uwaza ze opieka nad swoimi dziecmi to czysta przyjemnosc i jak ja w ogole moge to rozpatrywac jako prace? Oczywiscie ze jest to przyjemne ale dwojka tak malych dzieci potrafi zmeczyc. Chyba rzeczywiscie zostawie go z dziecmi na pare dni i pojade do rodzicow, nich zobaczy czy to tylko czysta przyjamnosc. Jesli to nie pomoze to nie widze innego rozwiazania niz rozwod. Przeciez nie bede go blagala na kolanach zeby zostawil mi kase.

Edit: wprowadzic sie do rodzicow - to jest latwo powiedziec. Mam jeszcze trojke rodzenstwa ktora mieszka z rodzicami, oni tez maja swoje zycie, nie chce obciazac mamy opieka na dwojka dzieci.
Nie wiem, rozpatrywalam juz rozne scenariusze, moze powinnam przemeczyc sie rok, wtedy starsze dziecko moze isc do przedszkola, a mlodsze bedzie mialo ponad rok i moja mama miala by prosciej sie nia zajac? Ale z drugiej strony nie wiem jak dlugo bym tak pociagnela.


Edit dla opornych: Slownik Jez. Polskiego - UTRZYMANKA - kobieta utrzymywana przez kochanka; miłośnica, faworyta, metresa, kochanka, kochanica

Edit: nie rozumiem wszystkich ktorzy krzycza ze narobilam sobie dzieci i teraz mam za swoje, ja nie mam osmioro dzieci, nie byly to wpadki tylko ciaze planowane, obie, swiadomie i "nie narobilam" sobie ich z przypadkowym partnerem tylko z facetem z ktorym jestem 6 lat. Maz od 4 lat naszego zwiazku jest we Francji, nie z tego powodu ze nagle zaszlam w ciaze wiec on wyjezdza bo nie moze znalezc tu pracy - nie. Po prostu mial okazje wyjechac do innego kraju, gdzie ma dobra posade i moze sie rozwijac. A ja przez caly okres naszego zwiazku nie prsilam go o pieniadze bo ZAWSZE je mialam, nie znalam go od tej strony. Rzeczywiscie popelnilam blad nie zakladajac wspolnego konta. Tylko jaka ja moge miec gwarancje ze on na to wspolne konto przelwalby pieniadze? Moze jest tak ze satysfakcjonuje go praca na Zachodzie, zarabia sobie spokojnie SWOJE pieniadze, a ja nie jestem wystarczajacym powodem do powrotu do kraju.
Jesli rzeczywiscie zostawi mnie bez grosza to nie ma juz tu po co wracac, tak mu powiedzialam i slowa dotrzymam, wiem ze bedzie ciezko, ale przeciez i tak go tu nie bedzie i tak. Teraz ruch nalezy do niego.

Edit: nie wyjade z nim do Francji bo jezeli on mnie tak traktuje tutaj w Polasce to co bedzie tam? Juz zupenie uzaleznie sie od niego, sama w domu z dziecmi, bez rodziny, znajomych,znam tylko angielski.

wrednababa56 napisał(a):

pietruszkaaa napisał(a):

nainenz napisał(a):

Po kij sobie 2 dzieci z nim robiła? nie wierze, ze pstryk i nagle taki się stał. Ile jest starszy od autorki? 10? 20 lat? 
Aż mnie skręca jak to czytam. Widać ze nie masz rodziny. Naturalnym następstwem małżeństwa są dzieci, a decyzja o tym że się je będzie miało należy do obu stron i nie ma znaczenia różnica wieku miedzy nimi. Mój mąż jest starszy ode mnie o 12 lat, mamy dwójkę dzieci i jesteśmy szczęśliwi. Nie mierz wszystkich własną miarą.
naprawde? nie wiedzialam ze dzieci sie robi bo jest sie malzenstwem zawsze mnie zastanawia dlaczego kobiety daja sie traktowac jak g*wno. narobia sobie dzieci bo przeciez maz swieci oczkami a potem "dawaj dziadu na pieluchy" 

Jakie - kobiety sobie narobią dzieci? Samozapłodnenie? Ciekawe co będzie jak Ciebie któryś zaciąży - też to będą tylko Twoje dzieci i będziesz je sama utrzymywać, a ich ojciec nie musi Ci w niczym pomagać prawda? Bo ojciec jest tylko potrzebny do zapłodnienia a resztą zajmie się matka? Aż mi niedobrze jak czytam niektóre komentarze...
Pasek wagi

Valkyrja napisał(a):

Ogólnie sytuacja chora, bo dzieci płodzic jest łatwo, tylko co potem? Niektóre pisza tu o alimentach - to jest równoznaczne z rozwodem i zapewne tak się skończy. Facet nie chce być z rodziną (pracowac w Polsce lub sprowadzic rodzine do Francji) i byc za nia odpowiedzialny. Trudno nie wykluczyc że prowadzi sobie podwójne życie (bo najwyraźniej bycie "singlem" mu odpowiada).Choć sama napisałam poprzednio że jeśli nic sie nie zmieni musisz pójść do pracy, o tyle chciałabym sprostować że miałam na myśli iż jest to konieczne dla uniezależnienia się finansowo od męża i zapewnienia sobie i dzieciom bytu. Jeśli mężczyzna dobrze zarabia i stać go na utrzymanie rodziny, to jeśli kobieta nie chce pracować lecz wychowywać dzieci, to powinna to robić. Dla dzieci jest niezastąpione gdy wychowuje je matka, a nie instytucja typu przedszkole (bo na dobra sprawe to nie jest instytucja wychowawcza). Później rodzice dziwią się że nie znają własnych dzieci, skoro nawet ich nie wychowywali lecz oddali do żłobka, przedszkola itd. Zdaje sobie sprawę że nie każdy ma taka możliwość (tzn. zostania z dziećmi w domu) - zwłaszcza tu, w Polsce, ale w wypadku autorki było to wcześniej ustalone.


alimenty nie są równoznaczne z rozwodem! nawet będąc w związku małżeńskim można założyć sprawę o alimenty od partnera, jeśli on nie łoży na rodzinę. Zatem można otrzymywać alimenty od małżonka wcale się z nim nie rozwodząc:)

zorza1982 napisał(a):

wrednababa56 napisał(a):

ja nie mowilam ze kobieta ktora ma dzieci to gowno tylko kobiety pozwalaja sie tak traktowac. zaliczaja wpadke albo zachodza w ciaze i licza na pensje meza czy chlopaka. kobieta powinna miec rozum i moc w razie w utrzymac dziecko sama, bo za alimenty pani nie zwoluje swiata. dlaczego kolejny raz czytam na forum zale kobiety ktorej maz skapi na zycie. jestes glupie czy co?
A co to ma współnego z tematem? Przecież autorka wyraźnie zaznaczyła, ze dzieci były planowane, więc o czym Ty w ogóle piszesz?  Tak jesteśmy "głupie" jak nie wiem co, bo wymagamy szacunku, zrozumienia i wsparcia od swoich partnerów. Wiesz zwiazek właśnie na tym polega, nie wiem w jakim Ty świecie żyjesz...

a co za roznica czy dzieci sa planowane czy nie. kobieta i mezczyzna sa od tego aby utrzymac dom i rodzine. nie widze tego u faceta ani u kobiety, bo to ze facet obiecal nie zwalnia kobiety z obowiazku lozenia na dzieci i na dom. jestescie glupie bo liczycie na to ze mezczyzna obsypnie was zlotem.

 

gosiuniaaa napisał(a):

wrednababa56 napisał(a):

ja nie mowilam ze kobieta ktora ma dzieci to gowno tylko kobiety pozwalaja sie tak traktowac. zaliczaja wpadke albo zachodza w ciaze i licza na pensje meza czy chlopaka. kobieta powinna miec rozum i moc w razie w utrzymac dziecko sama, bo za alimenty pani nie zwoluje swiata. dlaczego kolejny raz czytam na forum zale kobiety ktorej maz skapi na zycie. jestescie glupie czy co?miejcie te jaja skoro facieci nie maja nawet jak obiecuja to odkladajcie na czarna godzine po 50 zl czy po 100 zeby z godnoscia odejsc do domu rodzicow i jakis czas i sie pozbierac. moze to bedzie przestroga dla innych pan
z tego co pamiętam to Tobie też facet wydziela pieniądze i mówi co możesz a czego nie mozesz kupować do jedzenia, także wychodzi na to że też jesteś utrzymanką,i też Ci skąpi kasę, no i ciekawa jestem jak byś się sama utrzymywała skoro nie pracujesz, mimo tego że nie masz żadnych innych obowiązków

w kazdej chwili moge wrocic do mojego mieszkania - bo prawnie jest moje i moj tata mi pomoze. po 2 moj facet nie skapi tylko wydziela jakies pieniadze i robie za to zakupy ktore sa nam potrzebne, nie kupujemy krewetek czy homarow bo ich nie zjemy, tylko kupuje to co nam potrzebne. ale jesli poprosze o pare zlotych to nie traktuje mnie jak ofiare tylko daje. wie ze w domu jest jedzenie, ze zrobie zakupy a nie przepiepsze* na alkohol czy narkotyki. po 3 moj tata mnie wspomaga co miesiac finansowo, daje kilka stowek, wiec mam na jedzenie i na rachunki. masz jakies pytania czy pretensje?

Pasek wagi

ToJaMax napisał(a):

wrednababa56 napisał(a):

pietruszkaaa napisał(a):

nainenz napisał(a):

Po kij sobie 2 dzieci z nim robiła? nie wierze, ze pstryk i nagle taki się stał. Ile jest starszy od autorki? 10? 20 lat? 
Aż mnie skręca jak to czytam. Widać ze nie masz rodziny. Naturalnym następstwem małżeństwa są dzieci, a decyzja o tym że się je będzie miało należy do obu stron i nie ma znaczenia różnica wieku miedzy nimi. Mój mąż jest starszy ode mnie o 12 lat, mamy dwójkę dzieci i jesteśmy szczęśliwi. Nie mierz wszystkich własną miarą.
naprawde? nie wiedzialam ze dzieci sie robi bo jest sie malzenstwem zawsze mnie zastanawia dlaczego kobiety daja sie traktowac jak g*wno. narobia sobie dzieci bo przeciez maz swieci oczkami a potem "dawaj dziadu na pieluchy" 
Jakie - kobiety sobie narobią dzieci? Samozapłodnenie? Ciekawe co będzie jak Ciebie któryś zaciąży - też to będą tylko Twoje dzieci i będziesz je sama utrzymywać, a ich ojciec nie musi Ci w niczym pomagać prawda? Bo ojciec jest tylko potrzebny do zapłodnienia a resztą zajmie się matka? Aż mi niedobrze jak czytam niektóre komentarze...

tak, kobiety sie samozapladniaja. boze swiety 

chodzilo mi o to ze kobiety nie sa odpowiedzialne za dziecko. to ze urodza i donosza i beda karmic to nie jest zadna odopowiedzialnosc. kobiety nie zwazja na to ze one w ogole zajda w ciaze, ze zczego beda zyc, a po co antykoncepcja, a po co ma sie wstrzymywac, niech wystrzeli biale mleczko i oolnierzykow miliony. on mnie utrzyma, on zarobi a ja bede lezec i pachniec z brzuchem z pomalowanymi pazurkami. pomaluje mi pokoj dla dziecka itp

schody sie zaczynaja kiedy juz kasy zaczyna brakowac i nagle facet znika. panika, ja nie mam na mleko dla dzieci. moj boze

ja sobie dziecka nie pozwole zrobic bo glupia jak tysiace polek nie jestem i potrafie zadbac o antykoncepcje 

Pasek wagi

haha, jeszcze jedno. czy autorka ma na pismie ze bedzie dostawac regularnie np po 1000 zl miesiecznie na kaszki zupki itp? wiec jakie pretensje?

dziewczyna sie zgodzila na to ze siedzi w domu, ale to ze regularnie dostanie przelew nie ma na pismie. moze dostac 300 zl moze dostac 1000 i musi tak rozporzadzac aby starczylo. wiec jesli dziewczynie nie podoba sie wydzielania zaproponowane przez meza to wiecie gdzie jest droga 

nawet umowa o prace nie gwarantuje regularnej pensji. 


Pasek wagi

wrednababa56 napisał(a):

mogeichce napisał(a):

xxpaulinkaxx88 napisał(a):

KtoPytaNieBladzi napisał(a):

jesteś utrzymanką, więc czego się spodziewasz? on sobie może wydawać pieniądze na co chce, bo to są jego pieniądze. Tobie nikt nie kazał rodzić dzieci i stawiać się w takiej sytuacji 
sama sobie dzieci nie zrobiła. jeżeli chciał dzieci powinien się liczyć z kosztami.a utrzymanką może być kochanka a nie żona.
 Jak w ogóle można porównywać, żonę która, urodziła i wychowuje wspólne dzieci do utrzymanki??? Oboje brali udział w poczęciu i skoro oboje ustalili że, do 3 roku życia dzieci będą w domu z mamą to chyba jasne że, ktoś zajmuje się domem a druga osoba finansami, które w małżeństwie są wspólne. Wszystko w małżeństwie jest wspólne...
zastanawia mnie jedno, jak maz ktory chce miec drugie dziecko wynosi sie za granice do pracy?wydaje mi sie ze im sie nie przelewalo a ciaza albo obie, jest wynikiem przypadku, bo inaczej facet by przekalkulowal czy sie "oplaca" mic dziecko czy nie i rozsadnie by podszedl do kosztow 


A mi, to, że on najpierw powiedział, że wróci jak się urodzi drugie dziecko, a po porodzie kazał jej się przysłowiowo popukać w czoło, świadczy, że on tam kogoś poznał, i bardziej mu zależy na tamtej niż na stabilizacji w Polsce u boku rodziny. Pewnie się też przyzwyczaił, że ma święty spokój bo nie słyszy krzyków/płaczu dzieci, nie musi się nimi zajmować itp. Przyzwyczaił się do wygody. A teraz chce wyliczać wszystko bo może chce sobie furtkę zostawić na przyszłość - żeby nie rzucać żony, i mieć szansę powrotu, albo żeby ludzie nie gadali? Smutne to, ale moim zdaniem prawdziwe.

Może go zapytaj czy i kiedy w ogóle zamierza wrócić?
Pasek wagi

mrovvka napisał(a):

wrednababa56 napisał(a):

mogeichce napisał(a):

xxpaulinkaxx88 napisał(a):

KtoPytaNieBladzi napisał(a):

jesteś utrzymanką, więc czego się spodziewasz? on sobie może wydawać pieniądze na co chce, bo to są jego pieniądze. Tobie nikt nie kazał rodzić dzieci i stawiać się w takiej sytuacji 
sama sobie dzieci nie zrobiła. jeżeli chciał dzieci powinien się liczyć z kosztami.a utrzymanką może być kochanka a nie żona.
 Jak w ogóle można porównywać, żonę która, urodziła i wychowuje wspólne dzieci do utrzymanki??? Oboje brali udział w poczęciu i skoro oboje ustalili że, do 3 roku życia dzieci będą w domu z mamą to chyba jasne że, ktoś zajmuje się domem a druga osoba finansami, które w małżeństwie są wspólne. Wszystko w małżeństwie jest wspólne...
zastanawia mnie jedno, jak maz ktory chce miec drugie dziecko wynosi sie za granice do pracy?wydaje mi sie ze im sie nie przelewalo a ciaza albo obie, jest wynikiem przypadku, bo inaczej facet by przekalkulowal czy sie "oplaca" mic dziecko czy nie i rozsadnie by podszedl do kosztow 
A mi, to, że on najpierw powiedział, że wróci jak się urodzi drugie dziecko, a po porodzie kazał jej się przysłowiowo popukać w czoło, świadczy, że on tam kogoś poznał, i bardziej mu zależy na tamtej niż na stabilizacji w Polsce u boku rodziny. Pewnie się też przyzwyczaił, że ma święty spokój bo nie słyszy krzyków/płaczu dzieci, nie musi się nimi zajmować itp. Przyzwyczaił się do wygody. A teraz chce wyliczać wszystko bo może chce sobie furtkę zostawić na przyszłość - żeby nie rzucać żony, i mieć szansę powrotu, albo żeby ludzie nie gadali? Smutne to, ale moim zdaniem prawdziwe. Może go zapytaj czy i kiedy w ogóle zamierza wrócić?

No niekoniecznie musiał kogoś poznawać, ale tam jest tylko on, zero odpowiedzialności, zero wysłuchiwania, a w domu ma zmęczoną żonę, dwójkę płaczących dzieci. Nie mówię, że autorka mu jęczy do ucha czy coś, no ale wiecie, jak to jest. Zachłysnął się pewnie ponownym życiem kawalera.

silvie1971 napisał(a):

na ten moment, to dla mnie zadne malzenstwo. On we Francji, wydziela jej kase wg wlasnego widzimisie. Rozwod wiele zmina nie wprowadzi w zycie autorki, dalej bedzie sama, ale przynajmniej bedzie dostawac regularnie alimenty, bez proszenia sie. (...)

Zgadzam się, trudno nazwac to małżeństwem i byciem rodziną jeśli autorka nie może liczyć na swojego męża. U mnie w rodzicie był podobny przypadek, gdzie wójek wyjechał na początku lat 90' do Kanady i starał się tam o legalny pobyt i obywatelstwo. Otrzymahnie go i możliwość sprowadzenia rodziny (w tym juz dorosłych córek) pojawiła się po 20 latach! Przez cały ten czas tylko utrzymywał żonę i dzieci... niby nic im nie brakowało - oprócz męża i ojca.

NaSzczescie napisał(a):

(...) Skromnie żyli, tylko z jego pensji, ona od zawsze w domu. Nagle taka tragedia. Bez środków do życia, z dzieckiem. Gdyby miała chociaż najprostszą pracę, to miałaby jakieś szanse i w takich sytuacjach każda firma jest bardzo wyrozumiała, są w stanie pójść na ustępstwa. Ale o znalezieniu pracy można zapomnieć. (...)

Totalna bzdura. Jaka firma pójdzie na ustępstwa, prywatna? A co to obchodzi pracodawcę? Życie prywatne zostawia się za progiem, a pracodawca nie ma zamiaru tolerować (snującej się jak cień po firmie) załamanej wdowy, bo potrzebuje w pełni sprawnego i odpowiedzialnego pracownika (o urlopach i chorobowym też mozna zapomnieć, bo pracodawca nie będzie tracił na przyjmowaniu kogos na zastępstwo, a finalnie i tak nie wiadomo czy kobieta po przejściach nie wpadnie w tak głeboka depresję, że niegdy już nie będzie w stanie wrócic do pracy).

Ogólnie porównanie do sytuacji autorki kiepskie. To co, każdy zamiast cieszyć się życiem ma tylko myśleć o najgorszym - że jutro zginie w wypadku lub zachoruje? Może najlepiej od razu kupić sobie trumnę i miejsce na cmentarzu.

asiula.81 napisał(a):

alimenty nie są równoznaczne z rozwodem! nawet będąc w związku małżeńskim można założyć sprawę o alimenty od partnera, jeśli on nie łoży na rodzinę. Zatem można otrzymywać alimenty od małżonka wcale się z nim nie rozwodząc:)

Są równoznaczne, bo nie wyobrażam sobie aby kobieta musząca otrzymywać od męża alimenty chciała jeszcze nazywać go mężem i odwrotnie - jeśli on ma płacić to na swoją byłą żonę.

wrednababa56

Akurat muszę się z tobą zgodzić, gdyż (o ile nie dot. to autorki, która pisała że potomstwo było planowane) większość ciąż nie jest planowana, a stanowi "wpadkę". Potem są szybkie śluby "dla dobra dziecka" lub "bo co ludzie powiedzą?", a na końcu ludzie żyją ze sobą jak pies z kotem itd. Jest jeszcze sprawa że biedna, bezrobotna część społeczeństwa rozmnaża się właściwie tylko po to, by otrzymywać większy zasiłek z opieki i mieć na np. alkohol. Dzieci nie są dla nich owocem miłości, lecz kartą przetargową z Opieką Społeczną - im więcej dzieci weźmie na rękę i będzie podszczypywać przed wejściem do pokoju, tym więcej $$$ dostanie. Widzę to na codzień i szlag mnie trafia że to są $$$ z moich podatków...

wrednababa56 napisał(a):

haha, jeszcze jedno. czy autorka ma na pismie ze bedzie dostawac regularnie np po 1000 zl miesiecznie na kaszki zupki itp? wiec jakie pretensje?dziewczyna sie zgodzila na to ze siedzi w domu, ale to ze regularnie dostanie przelew nie ma na pismie. moze dostac 300 zl moze dostac 1000 i musi tak rozporzadzac aby starczylo. wiec jesli dziewczynie nie podoba sie wydzielania zaproponowane przez meza to wiecie gdzie jest droga nawet umowa o prace nie gwarantuje regularnej pensji. 

nie wypowiadaj się może lepiej na tematy o których nie masz pojęcia....więc ani o pracy ani o prawdziwym związku i macierzyństwie, bo z kazdym postem się pogrążasz dziewczyno...

Valkyrja napisał(a):

silvie1971 napisał(a):

na ten moment, to dla mnie zadne malzenstwo. On we Francji, wydziela jej kase wg wlasnego widzimisie. Rozwod wiele zmina nie wprowadzi w zycie autorki, dalej bedzie sama, ale przynajmniej bedzie dostawac regularnie alimenty, bez proszenia sie. (...)
Zgadzam się, trudno nazwac to małżeństwem i byciem rodziną jeśli autorka nie może liczyć na swojego męża. U mnie w rodzicie był podobny przypadek, gdzie wójek wyjechał na początku lat 90' do Kanady i starał się tam o legalny pobyt i obywatelstwo. Otrzymahnie go i możliwość sprowadzenia rodziny (w tym juz dorosłych córek) pojawiła się po 20 latach! Przez cały ten czas tylko utrzymywał żonę i dzieci... niby nic im nie brakowało - oprócz męża i ojca.

NaSzczescie napisał(a):

(...) Skromnie żyli, tylko z jego pensji, ona od zawsze w domu. Nagle taka tragedia. Bez środków do życia, z dzieckiem. Gdyby miała chociaż najprostszą pracę, to miałaby jakieś szanse i w takich sytuacjach każda firma jest bardzo wyrozumiała, są w stanie pójść na ustępstwa. Ale o znalezieniu pracy można zapomnieć. (...)
Totalna bzdura. Jaka firma pójdzie na ustępstwa, prywatna? A co to obchodzi pracodawcę? Życie prywatne zostawia się za progiem, a pracodawca nie ma zamiaru tolerować (snującej się jak cień po firmie) załamanej wdowy, bo potrzebuje w pełni sprawnego i odpowiedzialnego pracownika (o urlopach i chorobowym też mozna zapomnieć, bo pracodawca nie będzie tracił na przyjmowaniu kogos na zastępstwo, a finalnie i tak nie wiadomo czy kobieta po przejściach nie wpadnie w tak głeboka depresję, że niegdy już nie będzie w stanie wrócic do pracy).Ogólnie porównanie do sytuacji autorki kiepskie. To co, każdy zamiast cieszyć się życiem ma tylko myśleć o najgorszym - że jutro zginie w wypadku lub zachoruje? Może najlepiej od razu kupić sobie trumnę i miejsce na cmentarzu.

asiula.81 napisał(a):

alimenty nie są równoznaczne z rozwodem! nawet będąc w związku małżeńskim można założyć sprawę o alimenty od partnera, jeśli on nie łoży na rodzinę. Zatem można otrzymywać alimenty od małżonka wcale się z nim nie rozwodząc:)
Są równoznaczne, bo nie wyobrażam sobie aby kobieta musząca otrzymywać od męża alimenty chciała jeszcze nazywać go mężem i odwrotnie - jeśli on ma płacić to na swoją byłą żonę.wrednababa56Akurat muszę się z tobą zgodzić, gdyż (o ile nie dot. to autorki, która pisała że potomstwo było planowane) większość ciąż nie jest planowana, a stanowi "wpadkę". Potem są szybkie śluby "dla dobra dziecka" lub "bo co ludzie powiedzą?", a na końcu ludzie żyją ze sobą jak pies z kotem itd. Jest jeszcze sprawa że biedna, bezrobotna część społeczeństwa rozmnaża się właściwie tylko po to, by otrzymywać większy zasiłek z opieki i mieć na np. alkohol. Dzieci nie są dla nich owocem miłości, lecz kartą przetargową z Opieką Społeczną - im więcej dzieci weźmie na rękę i będzie podszczypywać przed wejściem do pokoju, tym więcej $$$ dostanie. Widzę to na codzień i szlag mnie trafia że to są $$$ z moich podatków...

ciezko mi sie wlaczac do tej dyskusji ale zgadzam sie tutaj z ta opinia, ze ciaze czesto sa nieplanowane i kobiety niestety padaja ofiarami sytuacji. a nawet i przy planowanej ciazy moze tak byc. 

zastanawia mnie kiedy w PL kobiety beda mogly trzezwo i racjonalnie spojrzec na macierzynstwo, bez tego calego owczego pedu do zaciazenia i zostania mama. te wszystkie emocjonalne i kulturowo ugruntowane argumenty ze to cos pieknego i ze najwieksze szczescie i takie tam blabla do mnie nie docieraja. mieszkam w kraju gdzie kobiety zachodza w ciaze wtedy kiedy im sie to podoba, wiele kobiet nie ma dzieci i jakos zyja. jest tu legalna aborcja i nie ma przypadkow duszenia niemowlat (chociaz to temat na inny watek). baby sa raczej samodzielne, bo po porstu wiecej sie tu zarabia i pomoc dla ewentualnych samotnych matek jest o wiele lepsza. nikt nie musi z laski pana i wladcy zyc.

ja na przyklad nie planuje miec dzieci. a jesli zmienie zdanie to bede je miala wtedy kiedy bede mogla o nie zadbac sama. jak facet zdecyduje sie mnie np. zostawic to plakac nie bede. poza tym uwazam, ze czesto posiadanie dziecka to sznur na szyi dla wielu kobiet (nie mowie o sobie, ja po prostu nie chce ale dalaby mrade jakbym musiala)

ktos tu zarzucil wrednejbabie ze z jej postow bije zal ze nie bedzie miala dzieci. lol. nie znam jej i nie wtracam sie w personalne utarczki ale to jest chyba za duzo powiedziane. jaki zal?? jak ktos nie chce to nie chce i tyle. dzieci miec nie trzeba. czasem sie lepiej zyje bez nich :)

jest mi zal autorki. trzymam za nia kciuki. niech odejdzie od tego frajera i znajdzie prawdziwego faceta.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.