- Dołączył: 2012-05-24
- Miasto:
- Liczba postów: 207
2 czerwca 2012, 12:39
Ja chyba wiem dlaczego uczniowie nie chcą ćwiczyć... Ja wracając do czasów szkolnych aż się wzdrygam na myśl o tym, jak można po intensywnej lekcji WF-u iść na kolejne lekcje będąc zalanym potem. Przecież w polskich szkołach nie ma możliwości wzięcia prysznica!! Jeśli już jest na stanie to jeden-dwa, a dzieci w klasie jest ok 25-30. Pamiętam ten dyskomfort, smród w klasie od parujacych ciał, zwłaszcza w okresie dojrzewania kiedy pot jest naprawdę nieprzyjemny. I dezodoranty po ytakim upoceniu nie dawały rady.. Ba, pomieszany dezo z potem to okropność...
Jak było u Was?
- Dołączył: 2011-06-01
- Miasto: Wolność
- Liczba postów: 901
2 czerwca 2012, 14:03
u mniw w szkole sa prysznice alle nikt z nich nie chce korzystac.. bo sa tak zaniedbane ze jak sie wejdzie to sam smrod odpycha i kto chcialby sie tam umyc?? porazka.mam w srody 2 godz wf-u a czwartek 1 staram sie tak cwiczyc aby sie za bardzo nie spocic no i uzywam blockera co tez zmniejsza potliwosc gdyby nie on...to wstyd sie pokazac na dalszych lekcjach. autorka ma racje u mnie w klasie jest 20 dziewczyn i nawet polowa z tego wzgledu nie cwiczy(zalatwiaja sobie zwolnienia od lekarzy na caly rok,oczywiscie za odpowiednia oplata co niektore a niekture symuluja choroy lub udaja ze podczas biegania boli ja noha czy cos). a i jeszcze czasami przychodzi do nas nauczyciel wf-u i z takim glupim usmieszkiem czy ktoras nie zechcialaby sie umyc... najgorzej jest po biegach:/ ale coz poradzic pozostaja nam tylko mokre chusteczki ktorymi przecieramy zazwyczaj twaz i pod pachami,kazda prawie takie posiada lub jak cos to sobie pozyczamy... okropne ale prawdziwe
- Dołączył: 2012-01-08
- Miasto: Kraków
- Liczba postów: 2217
2 czerwca 2012, 14:05
pinkiepie napisał(a):
u nas dziewczyny nie chciały ćwiczyć, bo im się zwyczajnie nie chciało przebierać, ani też przemęczać. prysznice były w sp, gimnazjum i lo, ale raczej po normalnej lekcji wf nikt nie śmigał pod niego...edit. zapomniałam dodać, że decydującym czynnikiem niećwiczenia było beznadziejne prowadzenie zajęć, tak jak już wspomniano - dadzą piłkę i grajcie -.-
U mnie w liceum 100 lat temu w I klasie mieliśmy super kobitkę od W-F. Robiłyśmy zajęcia aerobicu na zaliczenia i oceny zgodnie z zasadami. Wszystkie dziewczyny chodziły na wf z wyjatkiem 1, która miała problemy zdrowotne (prawdziwe). W II klasie zmienili nam nauczyciela, która kazała nam skakać przez kozła i robić inne bzdury. I nagle się okazało, że prawie wszystkie dziewczyny nagle zachorowały i poprzynosiły zwolnienia z wf. Ja też. Dziwnym trafem chodziłam w tym czasie na zajęcia aerobicu wraz z kilkoma "chorymi" koleżankami z klasy. Więc zgadzam się, że chodzi o podejście i atrakcyjność zajęć.
a jeśli chodzi o higienę po w-f to rzeczywiście był kłopot, jesli to była środkowa lekcja. Dla mnie to było obrzydliwe (i nie tylko dla mnie). Na szczęście jednak zajęcia w-f były na ostatnich lekcjach.
somelikeyou - jak ktoś się opierdziela na lekcjach w-f to faktycznie nie ma problemu. Jesli jednak się ćwiczy intensywnie i z zaangażowaniem, to normalne, ze człowiek się upoci. I nie porównuj tej kwestii do wyjścia do sklepu - zupełnie inny wysiłek.
Jakoś jak idę na zakupy, to pot nie leje się ze mnie strumieniami. jednak jak mam intensywne zajęcia aerobicu albo idę na marszobiegi, to DZIWNYM trafem się pocę i prysznic uważam za niezbędny ;0
2 czerwca 2012, 14:05
u mnie nie ćwiczą, bo im się nie chce, po prostu, nie doszukujmy się głębszego sensu w czymś co tego nie ma -.-
2 czerwca 2012, 14:07
Ehh a ja się za to bardzo dziwie tej fali zwolnien z wf z różnych dziwnych powodów... Naprawde jestesmy narodem kalek które nie mogą ćwiczyć? Ja jakoś nigdy nie unikałam wf, mimo że cały okres szkolny miałam conajmniej 15-20kg nadwagi i ćwiczenia nie raz, nie dwa były nieprzyjemne, albo "nie do zrobienia", ale zawsze starałam się jak mogłam + dochodziła "prywatna aktywność" w postaci roweru, pływania etc....
Co do prysznica... Chodziłam do małej wiejskiej podstawówki, gdzie nawet szatni nie było, i co? I się dało! Wszyscy ćwiczyli, nauczyciel od wf stawał na głowie żeby wszystko to jakoś wyglądało, dla mnie, katorgą był tylko wf w czasie zimy, kiedy ze względu na pogodę odpadała aktywność na boisku i zostawał tylko tenis stołowy w klasie, którego szczerze nie cierpię, ale też dawałam radę.
Zarówno ja, jak i moi rodzice, wychodzili bowiem z założenia, że nie ma co z dziecka robić kaleki, a sport jest baaardzo ważny. Tym bardziej ze w naszych "fejzbukowych czasach" ten wf to nierzadko jedyna aktywność fizyczna....
No ale jak to wygląda wszyscy widzimy... ludzie szukają cudacznych powodów do zwolnien " bo sie poce", " bo boli brzuch" "bo paluszek" "bo głowka" i w efekcie mamy garbate, otyłe społeczeństwo z zadyszką po przebiegnięciu 50m do autobusu...
- Dołączył: 2012-01-08
- Miasto: Kraków
- Liczba postów: 2217
2 czerwca 2012, 14:09
LadyN89 napisał(a):
smerfetka90 napisał(a):
ja kończyłam liceum 3 lata temu a w mojej szkole do tej pory nie ma takich udogodnień jak prysznice, podobnie w podstawówce.. Więc niestety jest w tym dużo prawdy a wf często był na 1-2 lekcji i potem do 8 lekcji siedziało się w takich warunkach .. ja nie chciałam ćwiczyć z innych powodów.. porównywania i dążenia to tego, żeby wszyscy byli na jednym poziomie i to na poziomie najlepszego.. zawsze byłąm najsłabsza z wf, nie wychodziły mi ćwiczenia, w biegach byłam najwolniejsza i to mnie krzywdziło bo mimo że ćwiczyąłm na każdych zajęciach pani potrafiłam mi wstawić 2 na semestr bo było porównanie do najlepszych i to mnie bardzo krzywdziło bo nie byłąm w stanie nic z tym zrobić
Tak, temat faworyzacji uczniów i niesprawiedliwości to też pewnie jeden z tych powodów, które wpływają na to że uczniowie nie chodzą chętnie na te zajęcia.
To akurat zmora mojego syna 12-letniego. Na w-f za to, że biegał najwolniej musiał "za karę" robić pompki i był szykanowany. Dowiedziałam się o tym, jak okzałao się, że wagaruje z lekcji w-f. Ja rozumiem, że na w-f liczą się wyniki, jednak chyba wazniejsze jest zaangażowanie. Potem własnie jest uraz do wysiłku fizycznego. A dzieci też nie pomagaja...
Ale to wydaje się temat rzeka. Niestety nie mamy wpływu na system nauczania
2 czerwca 2012, 14:12
Ja się z Tobą zgadzam. Fakt, są prysznice w szkole.. w każdej jakiej byłam, ale nie były one Nam udostępniane, mimo próśb wuefisty. dlaczego? bo to dla gości np. z Berlina itp... to jest żenujące! chusteczki nawilżające, dezodoranty nie dają mimo wszystko takiego efektu jak zwykły prysznic. z resztą wuefy trawają bodajże 45 minut, trzeba sie przebrać, ubrać, sprawdzić obecność wiec z 15 min odpada 30 wf i gdzie czas na umowny prysznic? nie bardzo jest jak i np pozniej 6 lekcji przed tobą... to jest nie przemyślane
chociaż ogólem powinien być, bo większość dzieci żadnego ruchu procz wf nie ma wiec to jest plus
2 czerwca 2012, 14:19
Bubusia166 napisał(a):
LadyN89 napisał(a):
smerfetka90 napisał(a):
ja kończyłam liceum 3 lata temu a w mojej szkole do tej pory nie ma takich udogodnień jak prysznice, podobnie w podstawówce.. Więc niestety jest w tym dużo prawdy a wf często był na 1-2 lekcji i potem do 8 lekcji siedziało się w takich warunkach .. ja nie chciałam ćwiczyć z innych powodów.. porównywania i dążenia to tego, żeby wszyscy byli na jednym poziomie i to na poziomie najlepszego.. zawsze byłąm najsłabsza z wf, nie wychodziły mi ćwiczenia, w biegach byłam najwolniejsza i to mnie krzywdziło bo mimo że ćwiczyąłm na każdych zajęciach pani potrafiłam mi wstawić 2 na semestr bo było porównanie do najlepszych i to mnie bardzo krzywdziło bo nie byłąm w stanie nic z tym zrobić
Tak, temat faworyzacji uczniów i niesprawiedliwości to też pewnie jeden z tych powodów, które wpływają na to że uczniowie nie chodzą chętnie na te zajęcia.
To akurat zmora mojego syna 12-letniego. Na w-f za to, że biegał najwolniej musiał "za karę" robić pompki i był szykanowany. Dowiedziałam się o tym, jak okzałao się, że wagaruje z lekcji w-f. Ja rozumiem, że na w-f liczą się wyniki, jednak chyba wazniejsze jest zaangażowanie. Potem własnie jest uraz do wysiłku fizycznego. A dzieci też nie pomagaja...Ale to wydaje się temat rzeka. Niestety nie mamy wpływu na system nauczania
To fakt... tu jest duuuży problem... już nie mówiąc o tym, że chodźbym stawała na czole całe życie miałam góra 4 z wf mimo że byłam 100 razy bardziej zaangażowana i wkladałam 10 razy wiecej pracyw ćwiczenia od tych kórym przychodziły one z lekkością... No ale nie mieściłam się w jakieś porabane tabelki wg których całe życie było za nisko, za krótko, za wolno;/ Z tym, że miałam do tego dystans, ale wiem że są dzieciaki które strasznie to przeżywają, no i miałam na tyle normlanych nauczycieli ktorzy nie mieli mani "karania' za bycie mniej sprawnym. Co wiecej, dopatrywali się plusów: byłam w reprezantacji piłki ręcznej, bo to mi wychodziło, chwalili mnie za ćwiczenia "siłowe" w lekkiej typu jakieś rzuty, bo to mi wychodziło, nigdy nie zapomnę dumy jak babeczka pochwaliła mnie przy całej klasie, że jak się chce to się da: chodziło o stanie na rękach, które uparłam się zę zrobie i zrobiłam ;P Dużo, bardzo dużo zależy od nauczyciela...
2 czerwca 2012, 14:27
na na wf zawsze ćwiczyłam ja tylko w gim miałąm jedną lekcję po wf raz w tygodniu po pół roku to sie zmieniło ja nawet ćwiczyłąm jak @ byłą a jak innne dziewczyny miały to odrazu karteczka że nie może hehe i dlatego zawsze 6 w szkole miałąm : z wf mieć 4 w zyciu bym sobie nie pozwoliła dla mnie z takiego przedmiotu to wstyd mieć 4 czy 3
2 czerwca 2012, 14:33
Powiem tak: szkołę skończyłam 3 lata temu. Zawsze byłam osobą szczuplutką, wysportowaną, od podstawówki lubiałam sport. Jeździłam konno ("ekstremalnie" ;d) , na rolkach, biegałam, miałam swój epizod ze sztukami walki, łucznictwem, próbowałam robić różnych rzeczy. Ale wuefu nienawidziłam chociaż np. z biegów miałam jedne z najlepszych wyników w klasie. Po pierwsze dlatego, że kiedy wuef był pierwszy (w liceum miałam dwa pierwsze wuefy i następnie lekcje do 16:30!) to po prostu żadna z dziewczyn nie chciała wyglądać jak pół d*py zza krzaka. Po drugie: przez 6 lat (gimnazjum i liceum) na 90% zajęć po prostu graliśmy w siatkę. A ja nienawidzę siatki. Więc nie ćwiczyłam i wiem, że przez to wszystko wiele młodych osób jest zniechęconych do takich zajęć.
2 czerwca 2012, 14:36
GMP: ty byś sobie nie pozwoliła ponieważ u Ciebie wystarczyło ćwiczyć by mieć 6. U mnie trzeba było jeździć na zawody i osiągać w nich 1-3 miejsce (ale tak było ze wszystkich przedmiotów w moim gimnazjum, inaczej się nie dało). Piątki dostawały osoby, które były bardzo wysportowane i zdawały najlepiej egzaminy, już osoba z lekką nadwagą nie miała praktycznie szans na lepszą ocenę ponieważ frekwencja była nieważna, ważne były oceny.