Temat: genetyczna skłonnośc do tycia;p

Hej niepokoi mnie jedna sprawa.. tak się rozglądam w mojej rodzinie i stwierdziłam, że no chudych to ze świecą szukać i tak się zastanawiam czy jestem skazana na bycie przy kości prędzej czy później a odchudzanie będzie w kółko wciąż i wciąż bo mam skłonność do tycia.. czy zdrowym stylem życia 'można wygrać z genami' ? dodam, że całe życie póki co nie tyję jakoś drastycznie max waga 63,5 (jojo po kapuścianej) poza tym tabletki anty a i tak nie tyje;p myślicie, że jesteście skazane/ni na takie figury jak mają rodzice (lub jedno z nich)?
genetyczne tycie to tylko usprawiedliwianie siebie i swojej otylosci
Nikt nie jest skazany na bycie grubym, chyba, że jest poważnie chory, zazwyczaj mając problemy hormonalne - ale przeważnie można to leczyć. Ludzie, którzy są grubi z powodu przyjmowanych leków to osobna działka - chociaż ja we wczesnym dzieciństwie brałam leki sterydowe przez pół roku leżenia w szpitalu i powiększyłam się dwukrotnie, ale to nie była wina samych leków odkładających się jako tłuszcz, a tego, że cały czas byłam głodna, a rodzina nie mogła tego ścierpieć i mnie dokarmiali... Swoją drogą to było podobno straszne (ja słabo pamiętam, tylko fajne momenty, miałam 4 lata) - na całym oddziale nefrologicznym wygłodniałe dzieci z oczami jak na zdjęciach z biednych krajów afrykańskich, z poobgryzanymi do krwi paznokciami i wyjadające tynk ze ścian... No, ale nie offtopując - można mieć problem z przytyciem przy rewelacyjnej przemianie materii, natomiast bycie otyłym przy uważnym i racjonalnym komponowaniu posiłków i odpowiedniej dawce ruchu jest po prostu niemożliwe (poza sytuacjami wymienionymi powyżej). Ta "genetyczna skłonność do tycia" to po prostu fatalne nawyki żywieniowe całej rodziny.

slyszalam o genie powodujacym otylosc, ale ma go zaledwie niewielki ulamek populacji. Moze po prostu przyzwyczajenia zywieniowe sa ta sklonnoscia rodzinna. Choc na pewno sa osoby z szybszym metabolizmem i wolnym. Znam dziewczynke super szczupla, 15 lat, ktora ma genetycznie wysoki cholesterol, cos okolo 500 i ma przypadlosc po rodzicach, a ja glownie warzywka i chude mieso. Sama do 30-tki moglam jesc doslownie wszystko i nie tylam, jako dziecko tez bylam chudzielcem. Po 30-tce zaczelo sie to zamieniac dopiero i to wtedy jak zaczelam zwracac uwage na to co jem. U mnie w rodzinie w mlodosci kobiety sa szczuple a wraz z wiekiem wiekszosc tyje i to nie wcale po ciazach. Moja mama byla na wiecznej diecie i mimo to nie byla szczupla, nigdy nie jadla ciast, slodyczy, chuda kuchnie preferowala, biegala i wiecznie walczyla z kg, siostra mojej mamy potrafi utrzymac jako taka wage glodzac sie, je tylko kromke z czyms tam na sniadanie, obiad na malym talerzyku i zero kolacji. W rodzinie mojego taty nie ma problemu otylosci, a jedza ciasta, pozne obfite kolacje i nie wiedza co to problem z nadwaga. Tam kobiety tyja tylko w ciazy po 30 kg, ale 3 miesiace po porodzie maja juz swoja wage sprzed ciazy

Moze byc tez tak jak pisal ktos wczesniej rodzinna sklonnosc do pewnych chorob, no tarczycy, ktore zaburzaja matabolizm

Pasek wagi
No ja pod słowami "genetyczna skłonność do tycia" rozumiem mechanizmy, które sprawiają, że metabolizm się znacząco spowalnia (zwłaszcza z wiekiem), problemy z gospodarką hormonalną (np. tarczyca) itp.
Wiadomo, że jak ktoś nie będzie nic jadł to będzie ważył 35 kg i długo nie pożyje nawet przy największych "skłonnościach" do tycia.

Ale każdy z nas ma inną budowę ciała, inną gospodarkę hormonalną, inny metabolizm. Poza tym wydaje mi się, że osoby szczupłe mają często tak samo złe nawyki żywieniowe, bo w ogóle nie zwracają uwagi na to co jedzą, bo nie muszą ;)

Mój chłopak ma świetny metabolizm i choćby jadł pizzę o północy nic mu się nie dzieje. Cała jego rodzina to "szczypiorki" w rozmiarach XS. A ja mogę mu tego tylko pozazdrościć ;)

silvie1971 - o, świetny przykład idealnie obrazujący tendencję do tycia. Jest coś takiego i tyle. Często zaczyna się już na samym etapie apetytu. Fajnie kiedy ktoś nie lubi tłusto jeść i nie lubi słodyczy. A jak jeszcze kocha sport to w ogóle super. Też bym tak chciała. Sama lubię zjeść i jedzenie też mnie lubi. Fanką sportu nie jestem. Dobrze, że mam pół godziny drogi do szkoły, to przynajmniej spaceruję. Po siłowni wracałam do domu zmęczona i śpiąca. Sport w ogóle nie daje mi energii. Nie jestem otyła, nie mam otyłych w rodzinie. Miałam nadwagę, której się pozbyłam. Poza tym siostra ojca ma nadwagę i dziadkowie mieli po rzuceniu palenia, ale udało im się zrzucić dość sporo (przy czym babcia jest na ciągłej diecie, a dziadek sobie nie odmawia, oboje mają cukrzyce, dziadek ma niższy cukier, za to on gra w tenisa stołowego kilka razy w tygodniu). Moja babcia była wiele lat chuda, zaczęła tyć trochę przed 60. Moja mama szczupłą sylwetkę utrzymywała do 35 roku życia. Teraz waży 71 kg przy 164 cm wzrostu.

Sama dość szybko zaczęłam tyć, ale przyznaję - moje nawyki żywieniowe pozostawiały wiele do życzenia. Nie mam jakiegoś wybitnie kiepskiego metabolizmu o czym świadczy fakt, że schudłam 15 kg bez większych problemów i teraz znowu chudnę na diecie. Natomiast jest mi przykro kiedy widzę chude dziewczyny, które słowo dieta znają tylko z reklam środków na odchudzanie i kolorowych gazet. Mój brat je co chce i nie tyje, a jest z tych co lubią i czekoladę, i chipsy.

Myślę, że da się ustrzec przed otyłością. Trzeba się regularnie ważyć i mieć w domu duże lustro żeby nie uciekać przed prawdą i nie udawać, że się nie widzi problemu. Jeśli kilka dodatkowych kg wpadnie to należy poprawić swój sposób żywienia.

Ale i tak zawsze będę uważać za wielką niesprawiedliwość, że jedni jedzą co chcą, ew. po prostu nie mają takiej ochoty na jedzenie i są szczupli jak marzenie. Mam takie dziewczyny w klasie. W samej szkole oprócz kanapek - batony, kubusie, zapiekanki, a tyłek mały. Najbardziej boli to, że ja z wiekiem będę musiała pilnować się jeszcze bardziej, a one co najwyżej zrezygnują z jedzenia części słodkości i będziemy wyglądać podobnie/ja i tak będę grubsza.
Pasek wagi
u mnie połowa ma nadwage, 25% ma otyłośc a reszta to waga w normie lub niedożywienie (1osoba).
nie wiem czy jestem na to skazana, czy to tylko ewentualnosc na przyszłośc...

paradotta napisał(a):

Ale i tak zawsze będę
za wielką niesprawiedliwość, że jedni jedzą co chcą,
po prostu nie mają takiej ochoty na jedzenie i są
jak marzenie. Mam takie dziewczyny w klasie. W samej
oprócz kanapek - batony, kubusie, zapiekanki, a tyłek
Najbardziej boli to, że ja z wiekiem będę musiała
się jeszcze bardziej, a one co najwyżej zrezygnują z
części słodkości i będziemy wyglądać podobnie/ja i tak
grubsza.
Sprawiedliwość można znaleźć jedynie w słowniku pod literą S  Ty komuś zazdrościsz dobrego metabolizmu, ktoś Tobie zazdrości czegoś innego. Poza tym nie ma tak, że dana rzecz ma same plusy. Są też minusy takiej sytuacji - ktoś kto nie tyje jedząc byle co, bardzo często je byle co, a to prędzej czy później odbija się na jego zdrowiu. Także może właśnie to, że objadanie się nie uchodzi Ci bezkarnie, zapobiegniesz jakiejś chorobie, która w przeciwnym razie by Cię dopadła. 
Nie oszukujmy się, gdybym nie tyła od słodyczy, to bym je jadła tonami  Czy to zdrowo? Wątpię. Co nie przeszkadza, że chętnie zamieniłabym się z kimś na lepszy metabolizm, ale może w ostatecznym rozrachunku okazałoby się, że nie było warto?

ja jakoś nie znam osoby aktywnej która się zdrowo odżywia, uprawia sport ale ma nadwagę 'bo geny' ;]
AgnieszkaHiacynta - i tu jest kolejna niesprawiedliwość. Jedni palą jak smoki, kilka razy w tygodniu piwo, chipsy i dożywają 80. Inni miejscowy szpital znają równie dobrze co własny dom...a i starość to pasmo chorób, ledwo emerytura i koniec żywota. Ja nie choruję przewlekle, nie jestem obciążona genetycznie żadną chorobą (a przynajmniej nic o tym nie wiem, w mojej rodzinie nie było takich przypadków, że np, większość kobiet miała raka piersi). Dlatego, tak jak piszesz, mam nadzieję, że odpowiednio się odżywiając inwestuję w zdrowie na starość, ale to niestety przyszłość pokaże.

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.