Temat: Kompulsywne objadanie się- prośba o pomoc

Witajcie kochani.
Czas ujawnić moją wielką tajemnicę. Jestem zmuszona do tego poniewaz sama już przestałam sobie z tym radzić :(
Dopiero nie dawno zdałam sobie sprawę z tego, że mam powazny problem. Otoż jestem uzależniona od jedzenia :( Od jakiegoś czasu nie potrafię nad tym zapanować. Ktoś kto nigdy nie miał z tym problemu moze pomyśleć sobie, że to nic takiego. Wystarczy powiedziec sobie stop. Otoz rzeczywistośc wygląda zupełnie inaczej :( Nie bede rozpisywać sie na ten temat.

Poszukuję osob, ktore mialy badz maja z tym styczność. Kogoś kto ma to juz za sobą...kto mogłby mi pomoc wyjsc z tego stanu. To dla mnie bardzo wazne.
Proszę o kontakt.
Moje GG: 11221841
ja mam tak że  faktycznie mysle tylko o jedzeniu i to mój jedyny cel w zyciu tylko sie na tym skupiam nie wiem czemu tak  jest i skąd to się  wzieło normalny człowiek jak  jadła to się najadł i  nie mysli o tym  a ja ciesze się tylko to chwila kiedy jem i czekam na koleine , nie umiem odróznić głodu od  zwykłej checi jedzenia  , bo kiedy myśle o jedzeniu to  zaraz mi sie chce coś zjeśc panuje nad tym ale się z tym męcze i chciaabym przestac
ech ja mam tak samo, to jest jak ciągłe błędne koło, zjem śniadanie myśle  obiedzie, zjem obiad myślę o kolacji, zjem kolację myślę o śniadaniu i tak w kółko . . . a do tego jeszcze te kalorie, które trzeba liczć i liczyć i liczyć . . . no ale jak już widać efekty to się zapomina o tej całej męczarni :) i dochodzi sie do wniosku, że jednak było warto, więc głowa do góry moje kochane motylki :) wspierajmy się nazwajem a napewno nam się uda:) wiele dają takie rozmowy i ciepłe wsparcie :) pozdrawiam :)
doskonale cie rozumiem, objadanie sie jest jak nałóg, ciezko sobie z nim poradzic , jest silnejsze od nas samych. Choc niewiem jak bardzo bysmy sie starały ono zawsze wygrywa!Po kazdym napadzie mówimy sobie ze to byl ostatni raz, juz wiecej na to nie pozwolimy, bedziemy silne itd. I co? Za jakis czas przychodzi kolejny napad, jeszcze wiekszy od poprzedniego. Nienawidzimy samej siebie, wyrzuty sumienia staja sie nie do zniesienia, tego uczucia po prostu nie da sie opisac...  Kiedys miałam z tym problem, teraz zaczęłam wiecej jesc i jakos sie trzymam, mam nadzieje ze to juz nie wróci...
Nie wiedzialam, że yle z nas ma takiesame problemy.... wszystko to o najadaniu sie co 2-3 dni, o transie, o mysleniu o jedzeniu.. i wszystko to co piszecie to mój problem. Nie zdawałam sobie sprawy z tego że to jest poważne i że to aż do lekarza powinnam pójść. Wezme sie za siebie mam nadzieje że kiedyś uda m isie zwalczyć to blędne kolo. to jest poprostu okropny, trudny do zwalczenia nałóg:(
Witam w Klubie :(( Kto wie jak z tym wygrac,bo ja juz nie mam sił :((
ja wlasnie miałam napad.. od września katowałam sie dietą... schudłam, ale już chyba sie załamuje!;( nie wiem ileprzed chwilą pochłonęłamkalorii ale coś koło 2000 :(
dziś znów...;/ Boże nie chce jesc,a siegam po wszytsko mam co mam pod ręką..;/ jak sobie z tym poradzic??
Ja jak mialam 16 lat mialam podobny problem,wszystko sie zaczelo od tego ze,zapragnelam schudnac, tak bardzo ze wszystko inne przestalo byc wazne,codziennie ukladalam sobie diety,liczylam kalorie,a moje mysli krazyly bez przerwy wokol jedzenia.Problem polegal tez na tym ze moi rodzice bez przerwy kupowali niezdrowe jedzenie,zawsze w domu bylo duzo slodyczy,walczylam,ale przegrywalam,to tak jak przed alkoholikiem postawic butelke wodki i zabronic pic,masakra!jak to jest ze,gdy tylko czlowiek zaczyna myslec o diecie od razu jest bardziej glodny?...mnie minelo jak zamieszkalam samodzielnie,urodzilam Ole,wydoroslalam,przestalam ze soba walczyc,jedzenie traktuje jak cos dzieki czemu mam byc zdrowa,nie kupuje do domu slodyczy,zreszta nawet jak sie zdazy ze sa, to mnie do nich nie ciagnie bo nie traktuje ich jak zakazany owoc,dzieki temu nie mam takiego cisnienia,a w ogole to podstawa jest polubic siebie,codziennie powtarzac sobie ze,jestesmy piekne,jedyne w swoim rodzaju,trzeba najpierw oczyscic umysl zeby wygrac z cialem,bez tego ani rusz...mnie sie udalo bez psychologa,sama sobie jestem psychologiem...i lubie siebie,nawet jak sie najem do syta;-)uda Wam sie 3mam kciuki! 
nie wiem czy nie za późno odzywam się na tym forum...
mam tak samo jak Wy dziewczyny, cholernie potrzebuję wsparcia i bratniej duszy... ciężko mi z tego wyjść samej, ciagle wracam... najdluzej wytrzymałam 2 tygodnie... wczoraj zjadłam pół chleba, dwa pasztety - palcami, całą nutelle, dwie czekolady, całe ptasie mleczko, dwa snickersy i dwie paczki chipsów bananiowych... żałosne, potem płakałam z wyrzutów sumienia - mam o wiele więcej takich napadów... nie radzę sobie i wstyd pokazać mi się ludziom... błagam o pomoc...
kwiatek123 wiem coś o tym, wytrzymuje góra 2 tygodnie i potem jest napad na lodówe ;[[

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.