- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
27 września 2011, 10:57
28 września 2011, 18:24
28 września 2011, 19:04
No
to teraz o "wyzwalaczach" :) Na pierwszy ogień.
PaulinoZberlina. moninii , kitty1986 to o czym piszecie, to nic innego jak „pokarmy wyzwalacze”. Zwykle istnienie takich pokarmów/produktów w naszym życiu jest związane z kompulsywnym objadaniem się. Ten temat jest znacznie bardziej złożony i pewnie będziemy go tu omawiać po kawałku :) Ale tutaj powiem może o tej „iskrze”, która zapala lont, na końcu którego jest z kolei lodówka/fastfood/pięć tabliczek czekolady itd.
Po pierwsze jedzenie kompulsywne zawsze jest związane z jakimś emocjonalnym bólem – i to ten ból powinniśmy wziąć na celownik. Tutaj też dochodzimy do innej sprawy – często wcale nie jesteśmy gotowi na to, żeby się zająć przyczynami bólu emocjonalnego, dlatego „wolimy” jeść i obwiniać siebie i resztę świata, byle nie ruszać tego, co nas de facto boli. I znowu – pewnie nie raz do tego wrócimy, ja i Wojtek – psycholog.
Jeśli obserwujemy u siebie napadowe jedzenie, to powinniśmy zrobić na początek kilka rzeczy.
Po pierwsze – obserwuj siebie – koniecznie zwróć uwagę, jakie zdarzenia/uczucia/myśli poprzedzają „napad” – NOTUJ, przez kilka tygodni. Samo to naprowadzi dostarcza bardzo ważnych wskazówek :) Pod warunkiem, że będziemy szczerzy i systematyczni.
Po drugie – sporządź plan odżywiania. Fakt, jak powiedziała jedna z Was, jedzenia nie da się odstawić, jak alkoholu, bo jeść musimy. Dlatego tak trudno pozbyć się tego nałogu… Tym bardziej niezbędne jest planowanie – drobiazgowe i konsekwentne, w okresie przejściowym zwłaszcza.
Po trzecie – ustal, co wyzwala u Ciebie „ciąg” i – unikaj tych produktów! U mnie nie były to wcale słodycze, a… sery i wędliny oraz majonez! Zasadniczo występują dwie grupy „wyzwalaczy”: słodkie i tłuste oraz słone i tłuste. U jednych są to słodycze, u innych – białe pieczywo (w zasadzie rafinowane mączne produkty możemy pod tym względem, i pod innymi tez zresztą, wrzucić do tego samego worka co słodycze), albo alkohol (bardzo często!), a nawet marihuana (tak, tak!), albo zwierające drożdże (ja jestem wrogiem drożdży i z własnej diety w ogóle je wyeliminowałam) . Koniecznie trzeba to ustalić. I, w okresie przejściowym, konsekwentnie trzymać się od nich z daleka, nie wchodząc do „jaskini lwa”, czyli do cukierni, jeśli to ciastka są winowajcą. Oczywiście, jeśli nie przyjdzie w tym miejscu praca nad bólem emocjonalnym (czasem wymaga to wsparcia psychoterapeuty), to samym mechanicznym unikaniem „wyzwalaczy” nie rozwiążemy problemu! Jak czytam książki z poradami typu: „polewaj resztki płynem do naczyń, żeby ich nie zjeść” itd., a jednocześnie nie dotyka się sedna, to trochę mnie to irytuje, mówiąc delikatnie ;)
Często osoby uzależnione od słodyczy opisują stan po zjedzeniu cukru jako stan „zamroczenia”, bycia jakby „nie sobą”, poza kontrolą. Początkowo trzeba zatem się wysilić (najlepiej z pomocą bliskich) i NIE MIEĆ pod ręką „wyzwalaczy”.
No i po czwarte – po dłuższym czasie zdrowego odżywiania (właściwe węglowodany, właściwe tłuszcze, dobre białko, brak jedzenia przetworzonego, bo to samo zło :)) zmienia się diametralnie rodzaj głodu (tego fizycznego) i ssanie jest coraz słabsze, aż zanika. Jestem eks-kompulsywnym obżartuchem i mogę zaświadczyć – tak się dzieje :) „Czysty” organizm reaguje bardziej klarownie i daje nam właściwe sygnały. Jeśli w parze z „oczyszczeniem” ciała idzie praca nad emocjonalnymi przyczynami nałogu, to szansa powodzenia jest naprawdę duża :) Jestem gorącą zwolenniczką tezy, że nasze ciała są „mądre” i, jeśli damy im szansę pofunkcjonować zdrowo i będziemy gotowe uczciwie go słuchać, to odwdzięczy się nam pełniąc funkcję najlepszego przewodnika :)
28 września 2011, 19:14
28 września 2011, 19:20
28 września 2011, 20:39
28 września 2011, 23:15
Edytowany przez bozenka1988 29 września 2011, 22:48
29 września 2011, 10:19
29 września 2011, 10:43