- Dołączył: 2008-11-03
- Miasto: Poznań
- Liczba postów: 570
27 września 2011, 10:57
„Chcę schudnąć. Próbuję przestrzegać diety, zapalam się do sportu, nawet udaje mi się na chwilę zrzucić parę kilogramów, ale za moment dzieje się coś takiego, że nie jestem w stanie trzymać się diety, nie mam ochoty na ruch, zaczynam zajadać stres albo smutek, czując oczywiście coraz większą niechęć do siebie…” Coś ci to mówi? ![]()
Myślisz, że masz słabą wolę, bo inni potrafią, a ty nie? Powodzenie w osiągnięciu wymarzonego zdrowego i szczupłego ciała zależy zwykle w pierwszej kolejności od tego, czy w danej chwili jesteś w stanie zabrać się za dokonywanie zmian w życiu, czyli wytworzyć i utrzymać właściwe nawyki, by z czasem móc przestać koncentrować uwagę na jedzeniu i sylwetce – po prostu zdrowo żyć.
Stres, niska samoocena, uzależnienie od opinii innych, nieradzenie sobie z emocjami i wiele podobnych problemów jest często przyczyną niepowodzeń w odchudzaniu. Jest jednak dobra wiadomość: nie jesteśmy bezradni wobec tych problemów.
Zapraszamy w tym miejscu do rozmowy o wszystkich psychologicznych aspektach odchudzania – od kompulsywnego objadania się, poprzez zajadanie stresu, po motywację.
Na Wasze pytania będą odpowiadali Wojciech Zacharek – psycholog, zajmujący się między innymi wsparciem w procesie zmiany i coachingiem oraz Blanka Łyszkowska – trener rozwoju osobistego, prowadząca warsztaty psychologiczne dla osób z nadwagą
- Dołączył: 2009-08-23
- Miasto: Gdańsk
- Liczba postów: 239
3 stycznia 2013, 10:38
Cześć ja jestem :) ech mnie gubią przekąski nie potrafię przejść obok obojętnie staram się nie kupować ale jak dzieciaki mają - już z daleka widzę porażkę dwa razy przejdę obok za trzecim się rzucę w dosłownym tego słowa znaczeniu. Nie wiem dlaczego jedzenie wygrywa.
- Dołączył: 2013-01-05
- Miasto: Głuchołazy
- Liczba postów: 18
6 stycznia 2013, 00:01
Moją główną zmorą jest zajadanie smutków. W momencie kiedy się stresuję czuję takie ssanie w żołądku, że nie ma mocnych- muszę coś przekąsić. Próbuję z tym walczyć,ale to silniejsze ode mnie. Ostatnio myślałam już nawet o jakiejś terapii, ale ciągle łudzę się nadzieją, że dam sobie z tym radę. Jakieś pomysły?
- Dołączył: 2012-12-26
- Miasto: Londyn
- Liczba postów: 111
14 stycznia 2013, 16:00
Ale sir cieszę,że weszlam na te stronę. Ją mam dokładnie takie same problemy. Mogę 3,4 dni jeść zdrowo, ćwiczyć, być pełną radości I motywacji a 5 dnia rzucano się na jedzenie I nie potrafię przestać. Wiele razy mąż się żali, że zjadlam mu to czy tamto. Albo,że dopiero zrobiliśmy zakupy, otworzylismy paczkę z ciadtkami, etc. Napady na jedzenie. Najgorsze jest to , że nie potrafię sobie wytłumaczyć dlaczego tak się dzieje. Jednego dnia postaw moje ulubione danie przede mną I odmowie bez problemu, drugiego ziem je całe z nadwiazka. Ale teraz wiem, że nie tylko ją mam ten problem. Musimy się trzymać razem I szukać rozwiązań dziewczynki!!!
- Dołączył: 2012-11-04
- Miasto: Bydgoszcz
- Liczba postów: 11
15 lutego 2013, 00:17
ja te napady miałam dosłownie codziennie, od naprawdę baardzo dawno. Dziś mój pierwszy dzień bez megażarcia i jestem z siebie taka dumna, że ojeju. Bardzo pomogło chociażby to że nie jestem z tym sama, bo długo myślałam, że to tylko ja tak mam i to nienormalne. a okazało się że jednak tak nie jest ;) tylko teraz ciekawe ile wytrzymam..
- Dołączył: 2013-02-10
- Miasto: Gdańsk
- Liczba postów: 1474
16 lutego 2013, 09:12
Mój problem polega na tym, że kiedy już wrócę do wymarzonej wagi, niby "delikatnie odpuszczam" a one szybko wracają ;((
- Dołączył: 2013-03-03
- Miasto: Wadowice
- Liczba postów: 12
14 marca 2013, 16:21
Witam!
Ja uparłam się jak nigdy... naprawdę.
Najgorsze jednak jest to ,że w domu muszę gotować sobie osobno-posiłki reszty domowników kuszą jak diabli.
To samo jest w pracy... wszyscy zajadają się pysznymi ciastami i innymi smakołykami a ja siedzę patrzę .
I te pytania " Jak Ty wytrzymujesz?" .Jak do tej pory jestem z siebie dumna i nie dam się złamać!
Tylko dlaczego ludzie nie potrafią "nas" wspierać....albo chociaż trzymać gębę na kłódkę.
- Dołączył: 2013-03-17
- Miasto: Kalisz
- Liczba postów: 109
17 marca 2013, 12:45
Mój największy problem, że ja po prostu lubię jeść...Uwielbiam smak, zapach jedzenia, jak z tego mam rezygnować??
Ehhh ciężko będzie, ale kiedyś trzeba podjąć wyzwanie :)
- Dołączył: 2013-03-03
- Miasto: Wadowice
- Liczba postów: 12
18 marca 2013, 14:17
To chyba kwestia silnej woli:)
Ja np. teraz jestem notorycznie głodna, cały czas myślę o jedzeniu:)
Więc robię wszystko, aby te myśli od siebie odrzucać...
- Dołączył: 2013-03-01
- Miasto: Poznań
- Liczba postów: 6
20 marca 2013, 23:18
Zastanawiam się nad tym czy jak schudnę to czy poprawi się moja samoocena, czy będę się mogła w końcu ogarnąć, odwagę znaleźć pracę jakiej bym chciała i odwagę na szorty latem :) czy łatwiej mi będzie siebie zaakceptować. Mam problem z hedonistycznym podejściem, z tym, że przecież nic się nie stanie jeżeli zjem po obiedzie tosta, skoro na obiad był mała porcja, specjalnie mniejsza :). No i po tacie odziedziczyłam taką zależność, jak sądzę powszechną, że kiedy jestem głodna to nie dość, że robię się poirytywona i zła to jeszcze piekielnie zaczyna boleć mnie głowa i nie mogę się na niczym skupić. Za to kiedy się najem wraca mi humor i spokój. Ech... i najgorsze, że zdaje sobie sprawę, że tak naprawdę bardziej może chodzić o moje kompleksy niż wagę.
Edytowany przez leolila 21 marca 2013, 10:44