- Dołączył: 2008-11-03
- Miasto: Poznań
- Liczba postów: 570
27 września 2011, 10:57
„Chcę schudnąć. Próbuję przestrzegać diety, zapalam się do sportu, nawet udaje mi się na chwilę zrzucić parę kilogramów, ale za moment dzieje się coś takiego, że nie jestem w stanie trzymać się diety, nie mam ochoty na ruch, zaczynam zajadać stres albo smutek, czując oczywiście coraz większą niechęć do siebie…” Coś ci to mówi? ![]()
Myślisz, że masz słabą wolę, bo inni potrafią, a ty nie? Powodzenie w osiągnięciu wymarzonego zdrowego i szczupłego ciała zależy zwykle w pierwszej kolejności od tego, czy w danej chwili jesteś w stanie zabrać się za dokonywanie zmian w życiu, czyli wytworzyć i utrzymać właściwe nawyki, by z czasem móc przestać koncentrować uwagę na jedzeniu i sylwetce – po prostu zdrowo żyć.
Stres, niska samoocena, uzależnienie od opinii innych, nieradzenie sobie z emocjami i wiele podobnych problemów jest często przyczyną niepowodzeń w odchudzaniu. Jest jednak dobra wiadomość: nie jesteśmy bezradni wobec tych problemów.
Zapraszamy w tym miejscu do rozmowy o wszystkich psychologicznych aspektach odchudzania – od kompulsywnego objadania się, poprzez zajadanie stresu, po motywację.
Na Wasze pytania będą odpowiadali Wojciech Zacharek – psycholog, zajmujący się między innymi wsparciem w procesie zmiany i coachingiem oraz Blanka Łyszkowska – trener rozwoju osobistego, prowadząca warsztaty psychologiczne dla osób z nadwagą
- Dołączył: 2012-02-16
- Miasto: Wrocław
- Liczba postów: 30
20 lutego 2012, 20:42
Hej. Ja mam tak samo.
Mam moment, że nie mogę spojrzeć na siebie w lustrze i mówię sobie "dość" ale to "dość" jest tylko na jakiś czas...
Ćwiczę, jem mniej, jem niby zdrowo, znowu ćwiczę ale ze względu na rodzaj pracy jaką wykonuję skuszę się albo ktoś mnie skusi chociaż na małego batonika i to takiego malutkiego co ma zaledwie 100 kalorii :-/
Koniec.
Później mówię sobie" przecież to tylko 1 batonik - nic mi nie będzie" i następny i następny ....
Ehhh .... To prawda że to nasze głowy jedzą a nie brzuszki ....
- Dołączył: 2012-02-07
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 4
21 lutego 2012, 15:13
to i ja się dołączam do dyskusji - najpierw wielki zapał, wielkie nadzieje, już się widzę w zwiewnej sukience, w krótkich szortach, odbijam się szczuplutka w oczach męża i innych panów... i z tak nabitą głową chodzę jakiś tydzień. W tak zwanym międzyczasie podejmuję albo dietę, albo jakieś tabletki wynajdę i... po tygodniu a to chwycę za paluszka, a to za chipsika, albo dokończę coś po córce albo po prostu jadę z rodziną na kebaba... szlag trafia i dietę i marzenia... Tym razem wykupiłam dietę vitalii, podeszłam do sprawy na zasadzie - potrzebuję wsparcia, ale już ten tydzień zaczął się małymi grzeszkami, chociaż, nie powiem - bardziej nad sobą panuję... Nigdy nie miałam ataków wilczego głodu, nie wyjadałam wszystkiego z lodówki, umiem doskonale odmawiać jak mnie ktoś częstuje, ale nie umiem odmówić sama sobie. Chodzę i czuję,że "coś bym zjadła..." Znacie to? to nie głód, ja wiem, ale jak z nim walczyć? Przeczytałam książkę "Dlaczego chcesz być gruba" - no jak o mnie pisana! ale czy mną wstrząsneła jakoś? zmotywowała... oj nie :(
- Dołączył: 2012-02-23
- Miasto: Kalety
- Liczba postów: 30
24 lutego 2012, 16:19
dziewczyny ja mam takie zdanie na ten temat... żyje się tylko raz nie odmawiajmy sobie wszystkiego ja od czasu do czasu zjem troche czekoladowych lodow czy jakieś ciasteczka uwielbiam te zbozowe a są przy okazji korzystne dla organizmu polecam, dlaczego mam nie pojsc na pizze z chłopakiem skoro od jednego razu nie przytyje 10 kilo a wszystko poźniej spale na rowerku , a poza tym z własnego doświadczenia wiem , że cukier też jest ważny dla organizmu tylko w odpowiednich ilościach nie odmawiaj sobie cukierka czy łyżeczki cukru do kawy bo prędzej czy pózniej rzucisz się na czekolade i zjesz pół tabliczki bo twój organizm sie bedzie domagał :) wiem z własnego doświadczenia :) zapraszam do mojego pamiętnika wczoraj założyłam i chcę dzielić sie swoimi obserwacjami i doświadczeniami, żebyście nie popełniły takich samych błędów jak ja :)
Edytowany przez Kala100procent 24 lutego 2012, 16:20
- Dołączył: 2011-09-13
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 42
24 lutego 2012, 22:35
Dokładnie ! Nie ma się co katować, od czasu do czasu każdemu należy się chwila zapomnienia. Ważne aby jeść świadomie. Zakazy tylko podkręcają głód i obniżają motywację.
25 lutego 2012, 18:17
Też tak miałam. Teraz sobie wybaczam i robię dalej to co zaczęłam. Tym razem jestem przygotowana psychicznie na te dołki, wpadki i przeczekuję je. Przekonałam się, że diety 1000 kal to nie dla mnie, ja muszę jeść około 1700 i wtedy wpadek jest mniej.Oczywiście na głoda najlepsza letnia woda
![]()
. Czasami pomaga zdjęcie mojego wielkiego tyłka z klasycznym cellulitem IV stopnia, najbardziej wtedy kiedy chce mi się słodkiego. A właśnie słodycze doprowadziły mnie do takiego stanu. Co do ćwiczeń, jak nie mogę to nie ćwiczę i nie robię z tego tragedii. Wracam jak mi się humor poprawi i odzyskam energię.
Ja już nie mam innego wyjścia i nie zrezygnuję. Potknę się. upadnę, podniosę i pójdę dalej. A latem.... zamieszczę zdjęcia
- Dołączył: 2012-03-27
- Miasto: Nl
- Liczba postów: 12
27 marca 2012, 13:57
hallo
niewiem czy to forum nadal dziala, ale ja chcialabym poprosic o porade co robic gdy .. jem w samotnosci, bo przeciez "to co zjedzone w ukryciu nie tuczy", wiec idac na zakupy kupuje paczke chipsow i otwieram ja jeszcze w sklepie, zanim dojde do domu paczka jest juz zjedzona i moj maz oczywiscie o niczym nie wie. Do pracy biore same warzywa i owoce, jogurty itp, ale w sytuacji kryzysowej ide do strefy grzechu czyli pietro nizej do automatu ze slodyczami i tak pocieszam sie batonami, zjadam go zanim dojde do swojego biurka, tak aby zaden z wspolpracownikach mnie przypadkiem nie zobaczyl. Wiem to smieszne, ale dla mnie tragiczne, moze jesli mi ktos wytlumaczy dlaczego tak robie, bedzie mi latwiej, moze ktos podpowie mi jak powinnam byc fair sama przed soba?
27 marca 2012, 20:06
Mam tak samo... tylko że ja jem w domu... w pokoju... w samotności...
http://vitalia.pl/index.php/mid/25/fid/201/odchudzanie/diety/forum/9/topicid/79284/sortf/0/rev/0/range/0/page/0/
poczytaj jak dziewczyny wypowiadają się na temat napadowego obżarstwa...
- Dołączył: 2012-03-22
- Miasto: Kraków
- Liczba postów: 4
29 marca 2012, 11:53
Samugipa83 może spróbuj sobie jakoś obrzydzić te przekąski. Ja tak zawsze robię jak mam na coś ochote. Np. nie wiem... o chipsach że śmierdzą, że użyto do nich soli drogowej zamiast normalnej albo coś w tym stylu. Mi to czasem pomaga :)
- Dołączył: 2011-11-27
- Miasto: Sosnowiec
- Liczba postów: 642
31 marca 2012, 20:31
ja mam problem, że jak jestem zła na mojego męża przestaję widzieć sens bycia szczupłą.... bo po co mam się odchudzać skoro on i tak tego nie widzi... albo skoro i tak jestem brzydka (to jak mam doła), albo po co skoro i tak mi w życiu nic nie wychodzi (to z kolei na mega-dół) . wtedy myślę tylko czym się pocieszyć....
10 kwietnia 2012, 18:27
Mam problem z kompulsami. Jak sobie poradzić bez psychologa?