Temat: 100 dni na zrzucenie tłuszczu

Kto się przyłącza?? Do Sylwestra zostało 100 dni. Ja mam cel schudnąć 13 kg. Do 55 kg. Nie wiem czy mi się to uda, ale musze w to wierzyć. Zatem jeśli chce ktoś ze mną walczyć to zapraszam. Warunek: godzina dziennie ćwiczeń i dieta 1200 kalorii plus nie jedzenie po godzine 19.00. Zapraszam! :D
>szkoda tylko ze sama... bo wszystkie
> towarzyszki (chyba) mi z pola wspolnej walki daly
> noge... :(
>

bo Ty taki twardy zawodnik,że ja wymiękam hehehe
od jutra od jutra heheh bo wlasnie tosty robie hahahahaha
Pasek wagi
taaaa twardy...
wcale nie twardy..:(
jednego dnia grzecznie drugiego nie i tak w kolko..ale od czegos trzeba zaczac - chocby od tego ze tylko 50% dni jest dietkowych :)
poki co ciesze sie bardzo bo codziennie cwicze a w takiej sytuacji pozwalam sobie na male "obzarstwo" :)
sorki Mala ale dla mnie cwiczenie w postaci sprzatania to nie cwiczenie tylko sprzatanie, bo nawet gdybys nie miala w planach odchudzania to i tak bys sprzatala... wiec to nie jest cos co robisz dla schudniecia..


jako cwiczenia to mozna liczyc cos dodatkowego, czego wcale nie musisz robic a robisz np jedziesz do pracy autobusem i wysiadasz przystanek wczesniej i dalej spacerujesz.. to jest cos dodatkowego bo nie musialas.. moglas dojechac do konca..
no ale to tylko moje zdanie...

ja nie doliczam sobie takich rzeczy do codziennych cwiczen..to sa zwykle obowiazki dnia codziennego ktore wykonuje 90% kobiet

bo w takiej sytuacji to krokomierz nosilabym nawet chodzac do kibelka - no bo to zawsze pare krokow wiecej - zliczajac swoj dzienny spacerek... a nie o to chodzi zeby sama siebie oszukiwac..

no ale to tylko moje zdanie...

ja nie doliczam sobie takich rzeczy do codziennych cwiczen..to sa zwykle obowiazki dnia codziennego ktore wykonuje 90% kobiet

bo w takiej sytuacji to krokomierz nosilabym nawet chodzac do kibelka - no bo to zawsze pare krokow wiecej - zliczajac swoj dzienny spacerek... a nie o to chodzi zeby sama siebie oszukiwac..

no pewnie teraz dostanie mi sie po uszach..

tak na usprawiedliwienie powiem tylko ze rozumiem Mala ze jak sie pomyje tyle okien to niezla gimnastyka przy tym jest i cwiczenia sobie mozna w taki dzien darowac.

chodzi mi tylko ze jak juz pomyjesz te okna to jak dalej bedziesz cwiczyc w jaki sposob nadal kontynuujesz ta nasza walke? no bo napisalas ze ty dalej walczysz i ze nie opuscilam pola... a ze ja wscibska jestem... :)
Wiesz Dorota - okien nie myje się co tydzień albo co miesiąc. Przynajmniej ja tak nie robię. Może jakbym miała śliczne nowiutkie plastiki. Ale ja mam stare drewniane które trzeba szorować szczotką i masą różnych chemikaliów żeby zszedł brud. Zwłaszcza, że wcześniej ludzie o nie dbali.Dla mnie to był więc duuuży wysiłek. Zwłaszcza, że ja na co dzień nie ćwiczę. Po całodniowym siedzeniu w pracy i pociągach już nie mam siły. Może teraz jak jest dłużej jasno to zacznę chodzić na fitnes.
A co do walki, to ograniczyłam mocno słodycze. Zdarza się, że coś sobie małego zjem w weekend. A to dla mnie już duużo Poza tym jem więcej warzyw i rybek, mniej smażonego i tłustego. Nawet Bartosz ograniczył smażone i tłuste jedzonko.
No i prawie codziennie dreptam 3 przystanki pieszo do metra.
Teraz jeszcze by idealnie było 2 razy w tygodniu chodzić na fitnes czy inne takie tam. No i rolki muszę wziąć z domu jak na święta przyjadę. Bartek ma rower więc w weekendy teraz będzie można do parku pojechać jakiegoś.
Dobra znikam sprzątać - muszę całe mieszkanie wypucować, bo znajomi przyjeżdżają na weekend. Dobrze,  ze mam już wszystko rozplanowane. Dziś kuchnia i jadalnia
Margo a ty znów znikłaś???
dorota nie jestes sama, ja tez wciaz dzielnie sie odchudzam:)
tylko na forum rzadko bywam, bo choc Elia mnie przeprosila, to jednak nie mam juz takiej ochoty na dyskusje tutaj;)


© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.