22 września 2007, 15:51
Kto się przyłącza?? Do Sylwestra zostało 100 dni. Ja mam cel schudnąć 13 kg. Do 55 kg. Nie wiem czy mi się to uda, ale musze w to wierzyć. Zatem jeśli chce ktoś ze mną walczyć to zapraszam. Warunek: godzina dziennie ćwiczeń i dieta 1200 kalorii plus nie jedzenie po godzine 19.00. Zapraszam! :D
- Dołączył: 2007-06-12
- Miasto: Private
- Liczba postów: 7729
29 marca 2009, 20:46
>szkoda tylko ze sama... bo wszystkie
> towarzyszki (chyba) mi z pola wspolnej walki daly
> noge... :(
>
bo Ty taki twardy zawodnik,że ja wymiękam hehehe
od jutra od jutra heheh bo wlasnie tosty robie hahahahaha
30 marca 2009, 11:45
taaaa twardy...
wcale nie twardy..:(
jednego dnia grzecznie drugiego nie i tak w kolko..ale od czegos trzeba zaczac - chocby od tego ze tylko 50% dni jest dietkowych :)
poki co ciesze sie bardzo bo codziennie cwicze a w takiej sytuacji pozwalam sobie na male "obzarstwo" :)
30 marca 2009, 11:48
sorki Mala ale dla mnie cwiczenie w postaci sprzatania to nie cwiczenie tylko sprzatanie, bo nawet gdybys nie miala w planach odchudzania to i tak bys sprzatala... wiec to nie jest cos co robisz dla schudniecia..
30 marca 2009, 11:48
jako cwiczenia to mozna liczyc cos dodatkowego, czego wcale nie musisz
robic a robisz np jedziesz do pracy autobusem i wysiadasz przystanek
wczesniej i dalej spacerujesz.. to jest cos dodatkowego bo nie
musialas.. moglas dojechac do konca..
30 marca 2009, 11:50
no ale to tylko moje zdanie...
ja nie doliczam sobie takich rzeczy do codziennych cwiczen..to sa zwykle obowiazki dnia codziennego ktore wykonuje 90% kobiet
bo w takiej sytuacji to krokomierz nosilabym nawet chodzac do kibelka - no bo to zawsze pare krokow wiecej - zliczajac swoj dzienny spacerek... a nie o to chodzi zeby sama siebie oszukiwac..
30 marca 2009, 11:50
no ale to tylko moje zdanie...
ja nie doliczam sobie takich rzeczy do codziennych cwiczen..to sa zwykle obowiazki dnia codziennego ktore wykonuje 90% kobiet
bo w takiej sytuacji to krokomierz nosilabym nawet chodzac do kibelka - no bo to zawsze pare krokow wiecej - zliczajac swoj dzienny spacerek... a nie o to chodzi zeby sama siebie oszukiwac..
30 marca 2009, 11:54
no pewnie teraz dostanie mi sie po uszach..
tak na usprawiedliwienie powiem tylko ze rozumiem Mala ze jak sie pomyje tyle okien to niezla gimnastyka przy tym jest i cwiczenia sobie mozna w taki dzien darowac.
chodzi mi tylko ze jak juz pomyjesz te okna to jak dalej bedziesz cwiczyc w jaki sposob nadal kontynuujesz ta nasza walke? no bo napisalas ze ty dalej walczysz i ze nie opuscilam pola... a ze ja wscibska jestem... :)
30 marca 2009, 18:50
Wiesz Dorota - okien nie myje się co tydzień albo co miesiąc. Przynajmniej ja tak nie robię. Może jakbym miała śliczne nowiutkie plastiki. Ale ja mam stare drewniane które trzeba szorować szczotką i masą różnych chemikaliów żeby zszedł brud. Zwłaszcza, że wcześniej ludzie o nie dbali.Dla mnie to był więc duuuży wysiłek. Zwłaszcza, że ja na co dzień nie ćwiczę. Po całodniowym siedzeniu w pracy i pociągach już nie mam siły. Może teraz jak jest dłużej jasno to zacznę chodzić na fitnes.
A co do walki, to ograniczyłam mocno słodycze. Zdarza się, że coś sobie małego zjem w weekend. A to dla mnie już duużo
![]()
Poza tym jem więcej warzyw i rybek, mniej smażonego i tłustego. Nawet Bartosz ograniczył smażone i tłuste jedzonko.
No i prawie codziennie dreptam 3 przystanki pieszo do metra.
30 marca 2009, 18:53
Teraz jeszcze by idealnie było 2 razy w tygodniu chodzić na fitnes czy inne takie tam. No i rolki muszę wziąć z domu jak na święta przyjadę. Bartek ma rower więc w weekendy teraz będzie można do parku pojechać jakiegoś.
Dobra znikam sprzątać - muszę całe mieszkanie wypucować, bo znajomi przyjeżdżają na weekend. Dobrze, ze mam już wszystko rozplanowane. Dziś kuchnia i jadalnia
![]()
Margo a ty znów znikłaś???
30 marca 2009, 21:34
dorota nie jestes sama, ja tez wciaz dzielnie sie odchudzam:)
tylko na forum rzadko bywam, bo choc Elia mnie przeprosila, to jednak nie mam juz takiej ochoty na dyskusje tutaj;)