Temat: 45-latek i problem z zrzuceniem kg

Witam wszystkich którzy zdecydowali się zajrzeć i być może przeczytać/udzielić się w wątku, kiedyś bardzo szczupły wręcz chudy, praca siedząca i zajadanie różnych stresów spowodowały wzrost wagi , remedium na to miało być bieganie ( co czynię od 14 lat ) i może na początku faktycznie sprawdzało się to w utrzymaniu jakiegoś tam poziomu/widełek ale od jakiegoś czasu i to zawodzi, a ja u Siebie zauważam kilka nieprawidłowości w odżywianiu: nieregularność posiłków, próby stosowania przeróżnych diet z jednoczesną niechęcią do przygotowania regularnych posiłków wg przepisów , średnio mocne uzależnienie od słodyczy.

Staram się jak mogę , stosuje zamienniki mniej zdrowszych produktów , próbuje ograniczyć cukier którego nadużywam, ale brak reakcji mojego organizmu a wręcz kierowanie w drugą stronę mocno mnie demotywuje .
Na tą chwilę chciałbym wdrożyć model IF 8/16 i mocno zastanawiam się nad wykupieniem tutaj diety ( może jeszcze jedno podejście do rozpisanej diety coś pomoże i ruszę w kierunku ustalonego celu.
Co o tym myślicie

Ja sobie bardzo chwalę IF i do tego 3 posiłki dziennie. Nie zawsze trzymam się idealnie 8/16, ale jednak ta przerwa kolacja-śniadanie jest dużo dłuższa niż normalnie jadałam. Dla mnie to jest dieta idealna z kilku powodów. Jem rzadziej (bo jest mniej czasu - zazwyczaj wpada mi 3 posiłki, sporadycznie dwa). Najadam się po kokardy, bo jak jem rzadziej to mogę zjeść więcej na raz niż 5-6 małych posiłków (po których zawsze czułam niedosyt i w efekcie coś podjadałam między posiłkami). Przez to, że jem rzadziej, nie muszę myśleć ciągle o jedzeniu, o tym co będę jadła na kolejny posiłek, bo już trzeba by zaczynać szykować itp. Mam insulinooporność, więc dla mnie jedzenie rzadziej jest lepsze, bo nie mam co chwilę wywalanej insuliny (jak insulina krąży we krwi, to chudnięcie zostaje wstrzymane a przy IO insulina krąży dużo dłużej niż u zdrowej osoby - często jak już w końcu zaczyna spadać, to przy większej ilości posiłków przychodzi pora kolejnego posiłku, je się coś nowego i znowu ta insulina krąży a to niweluje w ogóle możliwość schudnięcia bo nie ma kiedy - można być nawet na redukcji a mimo to ta insulina wszystko zepsuje). Tu mam długą przerwę "nocną" i w ciagu dnia też są dłuższe niż jakbym miała jeść co 2-3 godziny.

Jak kiedyś słyszałam pierwszy raz o IF to wydawało mi się mało realne żeby wytrzymać 14-16 godzin bez jedzenia. Nic bardziej mylnego.  Do tego wszystkiego w ogóle nie mam ochoty na słodycze (tu podejrzewam pomaga to, że najadam się każdorazowo, wiec nie mam zachcianek a dodatkowo dzięki temu że nie wywalam insuliny co chwilę, nie mam zjazdów cukru stąd brak chęci na podjadanie czy to słodyczy czy czegokolwiek innego). Kolejny plus dla mnie - jem to co wszystkim gotuję. To co lubię. Oczywiście nie mam na myśli jedzenie byle czego, fastfoodów itp (choć sporadycznie się zdarzają), ale jak robię kotlety, to jem kotlety i nie kombinuję, że może sobie zrobię na parze. Jem to co wszyscy. Nawet jeśli będzie to więcej kalorii, to przy 2-3 posiłkach dziennie i tak się zgubi. Ja ogólnie nie potrafię przestrzegać diet z gotowymi przepisami, bo od zawsze miałam problemy z próbowaniem nowych rzeczy i jak widze przepis, gdzie "wiem" że nie moje klimaty, to nawet nie spróbuję. Jak wykupiłam kiedyś dietę vitalii smacznie dopasowaną na 3 dni (była raz taka opcja kilka lat temu za 10 zł na wypróbowanie), to pół dnia siedziałam i wymieniałam proponowane przepisy na inne :P Kalorii też mi się nie chce liczyć (kiedyś liczyłam ze 2 miesiące i wyszło mi że porcje które jadam na posiłki są dobre kalorycznie dla mnie a gubi mnie podjadanie między posiłkami i słodycze). W obecnym systemie jedzenia problem ten jest z grubsza wyeliminowany. Oczywiscie zdarzają się pojedyncze dni, ze coś mi się zachce, ale już dawno skończyłam z dietami typu "Nigdy przenigdy", bo potem się to kończy rzucaniem się na wszystko co zakazane i jedzeniem tego w ilościach nie do przerobienia przez organizm. Także jak mi się zachce raz na jakiś czas coś słodkiego, to sobie jem. Łatwiej organizm zgubi batonika co któryś dzień, niż jak się rzucisz i zjesz pół reklamówki na raz, bo długo sobie odmawiasz i już nie wytrzymasz. Jak mamy pizzę na obiad, to zjem sobie 2 kawałki i nie mam wyrzutów sumienia. To właściwie jedyny system jaki kiedykolwiek stosowałam, w którym nie odczuwam żadnej presji, żadnego ograniczania się a waga sobie spada pomalutku. Jest to też jedyny system, w którym chudnę mimo insulinooporności i Hashimoto. Nie są to spektakularne spadki, ale sukcesywnie i regularnie. Mi to już tak weszło w krew, że nawet nie myślę o tym że to stosuję. Przyzwyczaiłam się do pór posiłków a reszta dzieje się sama tak jakby.

Ale jak wiadomo - nie wszytko każdemu pasuje. Np wychwalane wszędzie keto mi absolutnie nie podchodzi, głównie ze względu na to, że mimo wszystko jestem węglowodanowa bardziej i cieżko byłoby mi jeść różnorodne posiłki tłuszczowe - raczej jadłabym w kółko to samo. Ale rzesza ludzi sobie chwali. Także spróbuj i się przekonaj na własnej skórze czy to jest Twój sposób.

I dodam jeszcze, że oczywiście zdarzają mi się potknięcia i nadrabianie kilogramów, ale zazwyczaj jest to ściśle powiązane z wypadnięciem z IFu. Jak mi się wali to, to zaraz zaczyna mnie ciągnąć do słodyczy, częstrzego jedzenia itp. Ale póki stosuję to jest spoko.

Pasek wagi

Użytkownik5562190 napisał(a):

krolowamargot napisał(a):

Wykup sobie raczej zbilansowany catering, a przed nim zrób zwyczajny cukrowy detoks. A przed wszystkim, zrób na wszelki wypadek morfologię, lipidogram i hormony tarczycy, tak mężczyźni też miewają z nią problemy. 

Niestety na catering brak funduszy, morfologia ok bo regularnie mam badania jak krew oddaje, pomysłałem o krzywej cukrowej jeszcze choć z krwi cukier mam w porządku. Cukrowy detoks na tą chwilę będzie ciężki, dwa dni max i wariuje 

Zaraz, nie chcesz nic zmieniać, ale chcesz, żeby się wszystko zmieniło?

Tak się nie da.

Catering nie, liczenie kalorii nie, gotowanie nie, odejście od słodyczy nie, dyscyplina nie, to co w takim razie jesteś gotów poświęcić, żeby dojść do tej wymarzonej sylwetki?  Ktoś powiedział, że będzie łatwo? Jeśli tak, to Cię strasznie oszukał.

Nie masz kasy, spoko, pozostaje zatem:

bardzo dokładne wyliczenie kaloryczności i makr, według tego skomponowanie posiłków na powiedzmy 4-5 dni i powtarzanie ich samemu, póki nie obrzydną. To się daje zrobić, naprawdę, jeśli podejdziesz do tematu rzetelnie i nie będziesz oszukiwał siebie.

krolowamargot napisał(a):

Użytkownik5562190 napisał(a):

krolowamargot napisał(a):

Wykup sobie raczej zbilansowany catering, a przed nim zrób zwyczajny cukrowy detoks. A przed wszystkim, zrób na wszelki wypadek morfologię, lipidogram i hormony tarczycy, tak mężczyźni też miewają z nią problemy. 

Niestety na catering brak funduszy, morfologia ok bo regularnie mam badania jak krew oddaje, pomysłałem o krzywej cukrowej jeszcze choć z krwi cukier mam w porządku. Cukrowy detoks na tą chwilę będzie ciężki, dwa dni max i wariuje 

Zaraz, nie chcesz nic zmieniać, ale chcesz, żeby się wszystko zmieniło?

Tak się nie da.

Catering nie, liczenie kalorii nie, gotowanie nie, odejście od słodyczy nie, dyscyplina nie, to co w takim razie jesteś gotów poświęcić, żeby dojść do tej wymarzonej sylwetki?  Ktoś powiedział, że będzie łatwo? Jeśli tak, to Cię strasznie oszukał.

Nie masz kasy, spoko, pozostaje zatem:

bardzo dokładne wyliczenie kaloryczności i makr, według tego skomponowanie posiłków na powiedzmy 4-5 dni i powtarzanie ich samemu, póki nie obrzydną. To się daje zrobić, naprawdę, jeśli podejdziesz do tematu rzetelnie i nie będziesz oszukiwał siebie.

Poza Cateringiem wypróbowałem już to co powyżej, było fitatu i liczenie kalorii, wytrzymałem dwa dni i z braku czasu ( nie wiem jak innym ale mi zapisywanie, wyszukiwanie i wklepywanie zajmowało go sporo ) zniechęciło, co do gotowania to inaczej , umię i lubię gotować tylko bez harmonogramu ( 300 g kurczaka i 100 g ryżu na obiad we wtorek - taki przykład) przejrzałem tu wpisy na temat komponowania diety i zdania raczej nie są pozytywne. Najbardziej mi pasuję twoja ostatnia rada bo wtedy przy niedużym zaangażowaniu miałbym jakąś już kontrolę i też podoba mi się wpis o IF , to też do mnie trafia 

Użytkownik5562190 napisał(a):

krolowamargot napisał(a):

Użytkownik5562190 napisał(a):

krolowamargot napisał(a):

Wykup sobie raczej zbilansowany catering, a przed nim zrób zwyczajny cukrowy detoks. A przed wszystkim, zrób na wszelki wypadek morfologię, lipidogram i hormony tarczycy, tak mężczyźni też miewają z nią problemy. 

Niestety na catering brak funduszy, morfologia ok bo regularnie mam badania jak krew oddaje, pomysłałem o krzywej cukrowej jeszcze choć z krwi cukier mam w porządku. Cukrowy detoks na tą chwilę będzie ciężki, dwa dni max i wariuje 

Zaraz, nie chcesz nic zmieniać, ale chcesz, żeby się wszystko zmieniło?

Tak się nie da.

Catering nie, liczenie kalorii nie, gotowanie nie, odejście od słodyczy nie, dyscyplina nie, to co w takim razie jesteś gotów poświęcić, żeby dojść do tej wymarzonej sylwetki?  Ktoś powiedział, że będzie łatwo? Jeśli tak, to Cię strasznie oszukał.

Nie masz kasy, spoko, pozostaje zatem:

bardzo dokładne wyliczenie kaloryczności i makr, według tego skomponowanie posiłków na powiedzmy 4-5 dni i powtarzanie ich samemu, póki nie obrzydną. To się daje zrobić, naprawdę, jeśli podejdziesz do tematu rzetelnie i nie będziesz oszukiwał siebie.

Poza Cateringiem wypróbowałem już to co powyżej, było fitatu i liczenie kalorii, wytrzymałem dwa dni i z braku czasu ( nie wiem jak innym ale mi zapisywanie, wyszukiwanie i wklepywanie zajmowało go sporo ) zniechęciło, co do gotowania to inaczej , umię i lubię gotować tylko bez harmonogramu ( 300 g kurczaka i 100 g ryżu na obiad we wtorek - taki przykład) przejrzałem tu wpisy na temat komponowania diety i zdania raczej nie są pozytywne. Najbardziej mi pasuję twoja ostatnia rada bo wtedy przy niedużym zaangażowaniu miałbym jakąś już kontrolę i też podoba mi się wpis o IF , to też do mnie trafia 

No ja sobie chwalę IF :) Z tym że IF jako IF też ma jakieś tam założenia co do diety, natomiast ja z tego wszystkiego wybrałam głównie ten podział godzinowy a nie cały model żywienia. Model żywienia mam swój, taki jak mi odpowiada. A opcja 3 posiłków też wygenerowała się jakby sama, bo jem późne śniadanie, potem jemy wspólny obiad jak wszyscy są w domu i potem jem kolację pilnując, żeby godzinowo się w miarę zgadzało, więc zazwyczaj jest to tak max 19.00. Jeśli obiad jemy później niż zawsze, bo np mąż wróci późno z pracy i wypadnie około 18.00 to już kolacji nie wciskam za pół godziny czy godzinę, bo jeszcze nie jestem głodna po prostu, więc przyjmuję, że to był ostatni posiłek i tyle. Obiad jest zazwyczaj na tyle sycący, że musiałabym tą kolację jeść wtedy późno a to już nie ma dla mnie sensu, bo po obiedzie o 18.00 zaczyna mnie ssać lekko koło 22.00 to już dla mnie za późno. No i tak jak mówię - jem co mam, co postanowiłam ugotować dla wszystkich a nie jakieś pod siebie tylko. Ja ogólnie nie przepadam za gotowaniem, więc jakbym miała robić dwa oddzielne obiady to by mnie szlag trafił, a niestety to że wszyscy będą jedli pode mnie te dietetyczne posiłki, też by się mało sprawdziło. Jak mnie sporadycznie złapie jakiś głód w międzyczasie między śniadaniem i obiadem, to zazwyczaj biorę jakieś jabłko czy banana, do tego kawa, bo jakoś tak pijam drugą dziennie w takich porach i do obiadu spokojnie wytrzymam a kalorii też dużo nie wpadnie. Nie jestem w stanie powiedzieć ile tych kalorii jem dziennie przy takim modelu, ale zakładając, że trzymając się swoich założeń chudnę średnio 0,5 kg na tydzień (czasem 0,7, czasem 0,2, ale liczmy 0,5 średnio do łatwiejszych obliczeń), to jest 3500 kcal tygodniowo (bo 1 kg=7000 kcal) czyli średnio 500 kcal dziennie poniżej zapotrzebowania, więc pewnie około 1700 kcal (z czego raz będzie 1500 a raz 2000 zapewne w zalezności co upichcę i czy jest potrzeba zjedzenia czegoś ekstra w międzyczasie). Kiedyś liczyłam że moje zapotrzebowanie to około 2200. Ale to oczywiście tylko wyliczenia sucho na papierze, bo równie dobrze może jem 2000 a zapotrzebowanie mam na 2500. Dokładnie nie wiem, ale deficyt jest zachowany jakiś tam, który daje w sumie te 0,5 kg czyli 3500 kcal tygodniowo.

Pasek wagi

Karolka_83 napisał(a):

Użytkownik5562190 napisał(a):

krolowamargot napisał(a):

Użytkownik5562190 napisał(a):

krolowamargot napisał(a):

Wykup sobie raczej zbilansowany catering, a przed nim zrób zwyczajny cukrowy detoks. A przed wszystkim, zrób na wszelki wypadek morfologię, lipidogram i hormony tarczycy, tak mężczyźni też miewają z nią problemy. 

Niestety na catering brak funduszy, morfologia ok bo regularnie mam badania jak krew oddaje, pomysłałem o krzywej cukrowej jeszcze choć z krwi cukier mam w porządku. Cukrowy detoks na tą chwilę będzie ciężki, dwa dni max i wariuje 

Zaraz, nie chcesz nic zmieniać, ale chcesz, żeby się wszystko zmieniło?

Tak się nie da.

Catering nie, liczenie kalorii nie, gotowanie nie, odejście od słodyczy nie, dyscyplina nie, to co w takim razie jesteś gotów poświęcić, żeby dojść do tej wymarzonej sylwetki?  Ktoś powiedział, że będzie łatwo? Jeśli tak, to Cię strasznie oszukał.

Nie masz kasy, spoko, pozostaje zatem:

bardzo dokładne wyliczenie kaloryczności i makr, według tego skomponowanie posiłków na powiedzmy 4-5 dni i powtarzanie ich samemu, póki nie obrzydną. To się daje zrobić, naprawdę, jeśli podejdziesz do tematu rzetelnie i nie będziesz oszukiwał siebie.

Poza Cateringiem wypróbowałem już to co powyżej, było fitatu i liczenie kalorii, wytrzymałem dwa dni i z braku czasu ( nie wiem jak innym ale mi zapisywanie, wyszukiwanie i wklepywanie zajmowało go sporo ) zniechęciło, co do gotowania to inaczej , umię i lubię gotować tylko bez harmonogramu ( 300 g kurczaka i 100 g ryżu na obiad we wtorek - taki przykład) przejrzałem tu wpisy na temat komponowania diety i zdania raczej nie są pozytywne. Najbardziej mi pasuję twoja ostatnia rada bo wtedy przy niedużym zaangażowaniu miałbym jakąś już kontrolę i też podoba mi się wpis o IF , to też do mnie trafia 

No ja sobie chwalę IF :) Z tym że IF jako IF też ma jakieś tam założenia co do diety, natomiast ja z tego wszystkiego wybrałam głównie ten podział godzinowy a nie cały model żywienia. Model żywienia mam swój, taki jak mi odpowiada. A opcja 3 posiłków też wygenerowała się jakby sama, bo jem późne śniadanie, potem jemy wspólny obiad jak wszyscy są w domu i potem jem kolację pilnując, żeby godzinowo się w miarę zgadzało, więc zazwyczaj jest to tak max 19.00. Jeśli obiad jemy później niż zawsze, bo np mąż wróci późno z pracy i wypadnie około 18.00 to już kolacji nie wciskam za pół godziny czy godzinę, bo jeszcze nie jestem głodna po prostu, więc przyjmuję, że to był ostatni posiłek i tyle. Obiad jest zazwyczaj na tyle sycący, że musiałabym tą kolację jeść wtedy późno a to już nie ma dla mnie sensu, bo po obiedzie o 18.00 zaczyna mnie ssać lekko koło 22.00 to już dla mnie za późno. No i tak jak mówię - jem co mam, co postanowiłam ugotować dla wszystkich a nie jakieś pod siebie tylko. Ja ogólnie nie przepadam za gotowaniem, więc jakbym miała robić dwa oddzielne obiady to by mnie szlag trafił, a niestety to że wszyscy będą jedli pode mnie te dietetyczne posiłki, też by się mało sprawdziło. Jak mnie sporadycznie złapie jakiś głód w międzyczasie między śniadaniem i obiadem, to zazwyczaj biorę jakieś jabłko czy banana, do tego kawa, bo jakoś tak pijam drugą dziennie w takich porach i do obiadu spokojnie wytrzymam a kalorii też dużo nie wpadnie. Nie jestem w stanie powiedzieć ile tych kalorii jem dziennie przy takim modelu, ale zakładając, że trzymając się swoich założeń chudnę średnio 0,5 kg na tydzień (czasem 0,7, czasem 0,2, ale liczmy 0,5 średnio do łatwiejszych obliczeń), to jest 3500 kcal tygodniowo (bo 1 kg=7000 kcal) czyli średnio 500 kcal dziennie poniżej zapotrzebowania, więc pewnie około 1700 kcal (z czego raz będzie 1500 a raz 2000 zapewne w zalezności co upichcę i czy jest potrzeba zjedzenia czegoś ekstra w międzyczasie). Kiedyś liczyłam że moje zapotrzebowanie to około 2200. Ale to oczywiście tylko wyliczenia sucho na papierze, bo równie dobrze może jem 2000 a zapotrzebowanie mam na 2500. Dokładnie nie wiem, ale deficyt jest zachowany jakiś tam, który daje w sumie te 0,5 kg czyli 3500 kcal tygodniowo.

Ok dziękuję za tak obszerne wyjaśnienie, u mnie problemem jest praca na trzy zmiany i muszę pokombinować z godzinami by te 8h zahaczyło o możliwe godziny w których jestem w pracy, tak by np nocka 22-6 nie wypadła bez jedzenia bo będzie ciężko - a może właśnie przeczekać wtedy, w sumie nic mocno fizycznego nie robię 

No przy pracy 3 zmianowej faktycznie moze być zagwozdka jak to zrobić, żeby się godziny zgadzały. Ja mam o tyle łatwiej, że codziennie taki sam tryb dnia, więc przerwa wypada po prostu nocą, co też jest o tyle łatwiejsze, że większą część tego czasu śpię. Musisz pokombinować, popróbować różne opcje. Grunt, żeby dietę dopasowac  do siebie a nie siebie do diety, bo wtedy szybko się człowiek zniechęca jak to wymaga zbyt wielu kombinacji i działania wbrew sobie. Tzn wiadomo, ze jakieś tam poświęcenie musi być, ale jak już zaczyna wychodzić ostro poza strefę komfortu, to się po prostu z czasem odpuszcza.

Pasek wagi

bieganie to byl duzy blad, pewnie spaliles resztki miesni. Niestety trzeba teraz odpokutowac kilogramami. Zastanow sie czy w tym wieku warto ci sie ograniczac i odchudzac. 18nastki juz nie wyrwiesz ,a jak masz portfel to na wyglad i tak nie patrza. 

Karolka_83 napisał(a):

No przy pracy 3 zmianowej faktycznie moze być zagwozdka jak to zrobić, żeby się godziny zgadzały. Ja mam o tyle łatwiej, że codziennie taki sam tryb dnia, więc przerwa wypada po prostu nocą, co też jest o tyle łatwiejsze, że większą część tego czasu śpię. Musisz pokombinować, popróbować różne opcje. Grunt, żeby dietę dopasowac  do siebie a nie siebie do diety, bo wtedy szybko się człowiek zniechęca jak to wymaga zbyt wielu kombinacji i działania wbrew sobie. Tzn wiadomo, ze jakieś tam poświęcenie musi być, ale jak już zaczyna wychodzić ostro poza strefę komfortu, to się po prostu z czasem odpuszcza.

tak się teraz zastanawiam czy kończąc np o 20 okienko żywieniowe, wytrzymam nawet będąc na nocce do 10 dnia następnego, wydaje mi się że tak, ale musiałbym sprawdzić w praktyce 

MyszekCzarny napisał(a):

bieganie to byl duzy blad, pewnie spaliles resztki miesni. Niestety trzeba teraz odpokutowac kilogramami. Zastanow sie czy w tym wieku warto ci sie ograniczac i odchudzac. 18nastki juz nie wyrwiesz ,a jak masz portfel to na wyglad i tak nie patrza. 

No to mnie pocieszyłeś , ale nie uważam tego za błąd przez 14 lat stało się pasją do której chce wrócić gdy sobie poukładam wszystko ( dieta, waga, wytrzymałość) 

to mój sprawdzony sposób na oczyszczenie głowy 

if jest spoko opcją, pod warunkiem, że masz na tyle silną wolę, by nie podjadać między posiłkami. I też nie ma co się czarować, ale warto odstawić syf typu gotowce, kolorowe napoje czy ciasteczka, bo to ani nie syci na dłuższą metę, ani to jakoś specjalnie zdrowe, a zagwarantujesz sobie jedynie ssanie w żołądku takie, że zaczniesz z głodu chodzić po ścianach :) 

wiec ten tego... Najpierw zacznij od nauczenia się komponowania posiłków by były pełnowartościowe, a potem kombinuj z "iefami"

skoro liczenie kalorii jest takie be - i to rozumiem - to zmień proporcje w swoich posiłkach: daj większą ilość warzyw i solidną porcję bialka, zamiast zapychać się ryżem lub makaronem. Zapisuj sobie chociaż, po czym jesteś długo syty i na tych produktach bazuj.

To tak na początek, bo wychodzę z założenia, że nie robisz formy do lata i chciałbyś utrzymać docelową wagę bez żadnych problemów i wiecznego bycia na diecie :)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.