- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
23 maja 2011, 11:04
23 maja 2011, 12:26
23 maja 2011, 12:33
1 września 2011, 13:30
1 września 2011, 14:52
1 września 2011, 15:45
28 stycznia 2015, 06:47
reaktywuje temat!!! z powodu braku czasu na inna forme wiekszej aktywnosci biore sie za chodzenie.postanowilam co kilka dnii zwiekszac dystans,docelowo to 7 km-tyle mam do pracy ale tylko ok 1h-1.15h na przejscie(odprowadzam syna do przedszkola na ok8.00 a do pracy na 9ta)wiem ze 5 km robie w ok 45 min wiec powinno sie udac.mam nadzieje na poprawe kondycji przed planowanym odchudzaniem( a raczej powrotem do niego) do zrzucenia 10kg...do tego wieczorem dywanowki a w pracy przysiady :)Kto ze mna?
28 stycznia 2015, 10:56
kurde chodzić nie moge ostatni miesiąc ciąży :-P ale jak się wykluje to bd chodzić na spacery.więc dołączę niebawem
12 października 2015, 12:00
Chodzenie spacerem daje rezultaty. Kilka lat temu postanowiłam wdrożyć tę aktywność fizyczną. Starałam się chodzić na zajęcia, do pracy, z pracy, do znajomych, wszędzie piechotą. Dzięki większemu przyjrzeniu się diecie (mniejsze porcje jednorazowo, prawdziwy obiad, a nie byleco, itd), schudłam ok. 5 kilogramów i to dość szybko. Wybierałam schody, zamiast windy, zaczęłam jeść 3/4 tego, co wcześniej, unikając słodyczy, ale pozwalając sobie od czasu do czasu na coś pysznego.
Pomogło jednak też spisywanie codziennie tego, co jem, bez oszukiwania. Nagle się okazało, że nie sięgnę po ciastko czy batonik, bo głupio byłoby to wpisać do zeszytu. Wyszła nieregularność posiłków, za mała kaloryczność porannego jedzenia, co odbijało się popołudniu i wieczorem większym niż zwykle głodem.
Proponuję jednak ciągle chodzić, by utrzymać wagę. I zdrowie. Ja od niedawna zaczęłam znów spacerować. W smartfonie mam zainstalowaną aplikację, która liczy kroki. W pierwszym dniu jej używania okazało się jakim kanapowcem się stałam - zrobiłam ledwie ok. 1000 -1200 kroków w leniwą sobotę + squash. To był impuls - od tego momentu (półtora tygodnia temu) zaczęłam chodzić i pilnować tego. Przyznam, że mam cel: codziennie 10 000 kroków, a aplikacja mi w tym pomaga. Jednakże zwykły krokomierz za kilkanaście złotych by wystarczył, tylko trzeba mieć dużo samozaparcia, żeby chcieć go nosić przy pasku. Jak wracam z pracy, zazwyczaj mam na liczniku 1000-1300 kroków (1300 jak się przejdę na inne piętro), więc mam co robić popołudniami by ten niekorzystny bilans zmienić. Do pracy nie mogę chodzić piechotą, bo to za daleko, natomiast na małe zakupy, kurs tańca czy spotkanie z koleżanką, wybieram ostatnio piechotę i jestem bardzo zadowolona. Jestem pewna, że odniesie to skutek, wszak to jakiś wydatek energetyczny. Chcę część tych kroków zamienić na bieganie (będzie szybciej wyrobić kroki) - chcę wrócić do sportu, zarzuconego ostatnio przez kontuzję wiosenną, upały letnie, a potem lenistwo.