Temat: otyłość, nie wiem jak z tego wyjść

Hej, piszę tu, bo mam już dość wszystkiego. Czegokolwiek nie próbuję, to nie wychodzi. 

Może od początku. Odchudzałam się od dziecka, leczyłam na insulinooporność, rok temu brałam Saxendę pod okiem endokrynologa, waga po 3 ms wróciła do początku... wyniki miałam o dziwo dobre na tamten moment, nawet HOMA-IR przestał wskazywać insulinooporność.

Ważę teraz 100kg przy 170cm wzrostu. Nie panuję nad jedzeniem i jem emocjonalnie od zawsze, ale walczę z psychodietetykiem, by to zmienić. Byłam też u dietetyka, zniechęciłam się (kazano mi jeść 1500 kcal), a teraz po prostu nie mam czasu na 5 posiłków dziennie z jadłospisu i nie chcę tego robić, dlatego boję się iść z powrotem do dietetyka.

Ćwiczę raz mniej, raz bardziej, zumba, yoga, rower latem, chodzę min. 5-7 tys kroków dziennie. Są miesiące, że ćwiczę to min. 3 razy w tyg i waga nie spada, teraz 2 ms nie ćwiczyłam, waga tak samo nie spada ani nie idzie w górę... mam tego dość, moja waga coraz bardziej wpływa na jakość mojego życia i zdrowie (bolące plecy, stopy itd.)

Moje pytanie jest, jak w końcu skutecznie schudnąć z taką wagą? Czy ktoś w podobnej sytuacji tego dokonał? Czuję się sama z moim problemem.

Cześć 😊 czytając Twoje posty widzę, że zdajesz sobie sprawę z tego co nie pozwala Ci chudnąć. Brak samozaparcia i rzucanie się na jedzenie. Bez regularnosci (a przynajmniej przez większość czasu bo wpadki się zdarzają) nigdy nie schudniesz do takiej wagi jaka Ci się marzy. Pilnujesz kalorii, nie podjadasz, liczysz każda wszystko nawet wypitą kawę czy sok. Każdy plaster sera. Bo łatwym sposobem można przekroczyć liczby i stoisz w miejscu co bardzo podcina skrzydła. Ja nie jem 5 posiłków, ciężko mi nawet jeść 3, najlepiej czuję się jedząc solidniejsze dwa. Od niedawna mam potwierdzenie insulinoopornosci, biorę leki. Zanim je dostałam schudlam ponad 40 kg. Walcz o siebie dziewczyno, wiem jakie to ciężkie ale mega się pilnując za tydzień dwa będzie Ci łatwiej, zaczniesz czuć różnicę, nie patrz na to ile kg Ci zostało, ja początkowo byłam tu przerażona ale każdy kg robi różnicę, sprawia, że jesteś zdrowsza, że lepiej się czujesz. Czy kanapki są od tego ważniejsze? Czy ta chwilowa sytość a późniejsze wyrzuty sumienia są lepsze od radości z chudnięcia? Nie. Musisz po prostu się zebrać, solidnie. Będzie cholernie trudno ale nie Ty pierwsza nie ostatnia, nie jesteś w tym sama 😊

astronautka335 napisał(a):

Hej, piszę tu, bo mam już dość wszystkiego. Czegokolwiek nie próbuję, to nie wychodzi. 

Może od początku. Odchudzałam się od dziecka, leczyłam na insulinooporność, rok temu brałam Saxendę pod okiem endokrynologa, waga po 3 ms wróciła do początku... wyniki miałam o dziwo dobre na tamten moment, nawet HOMA-IR przestał wskazywać insulinooporność.

Ważę teraz 100kg przy 170cm wzrostu. Nie panuję nad jedzeniem i jem emocjonalnie od zawsze, ale walczę z psychodietetykiem, by to zmienić. Byłam też u dietetyka, zniechęciłam się (kazano mi jeść 1500 kcal), a teraz po prostu nie mam czasu na 5 posiłków dziennie z jadłospisu i nie chcę tego robić, dlatego boję się iść z powrotem do dietetyka.

Ćwiczę raz mniej, raz bardziej, zumba, yoga, rower latem, chodzę min. 5-7 tys kroków dziennie. Są miesiące, że ćwiczę to min. 3 razy w tyg i waga nie spada, teraz 2 ms nie ćwiczyłam, waga tak samo nie spada ani nie idzie w górę... mam tego dość, moja waga coraz bardziej wpływa na jakość mojego życia i zdrowie (bolące plecy, stopy itd.)

Moje pytanie jest, jak w końcu skutecznie schudnąć z taką wagą? Czy ktoś w podobnej sytuacji tego dokonał? Czuję się sama z moim problemem.

nie masz czasu na jadlospisy, ale pracujesz z domu i z nudow podjadasz.

W mojej bliskiej rodzinie sa przypadki walki z otyloscia, cale dorosle zycie to diety z gazety, z vitalii, suplementy, dietetycy, choroby uniemozliwiajace schudniecie, spowolniony metabolizm oraz operacja zmnjejszenia zoladka. 

i co zadzialalo?

Dieta od dietetyka, gdzie w pakiecie sa wizyty, pomiary i indywidualne podejscie

Trener i trening silowy z minimalna iloscia cardio. Trening z ciezarami. 

Byly efekty, po 25 kg, ale po 3 miechach zapal opadl, coraz wiecej wpadek i z czasem wszystko wrocilo. Albo i wiecej.

Operacja to tez wielkie fiasko.

Nie ma drogi na skroty.

Mozesz albo pokochac gotowanie na poziomie super fit - jest pelno przepisow i jakas moda fit przepisy. To moze wkrecic. Albo potraktowac jedzenie jak paliwo. Jem, bo musze, a nie dlatego, ze lubie zapachac moje smuteczki czy cos mi smakuje.

u mnie sa dwie fazy w zaleznosci od nastroju, mozliwosci.

W mojej kuchni nie ma ani jednego kalorycznego produktu. Sa rzeczy, ktorych od lat nie kupuje i nawet nie zapuszczam sie w te rejony sklepu.

Za kazdym razem, kiedy cos wrzucasz do koszyka w sklepie albo kladziesz na talerz - to jest Twoj wybor i Twoja sprawa.

I niech mnie zjedza na tym forum, ale uwazam, otylosc to tez wybor. 

Nie kazdy moze zejsc do wagi minimalnej, ale waga w zdrowej normie jest osiagalna.


astronautka335 napisał(a):

Hej, piszę tu, bo mam już dość wszystkiego. Czegokolwiek nie próbuję, to nie wychodzi. 

Może od początku. Odchudzałam się od dziecka, leczyłam na insulinooporność, rok temu brałam Saxendę pod okiem endokrynologa, waga po 3 ms wróciła do początku... wyniki miałam o dziwo dobre na tamten moment, nawet HOMA-IR przestał wskazywać insulinooporność.

Ważę teraz 100kg przy 170cm wzrostu. Nie panuję nad jedzeniem i jem emocjonalnie od zawsze, ale walczę z psychodietetykiem, by to zmienić. Byłam też u dietetyka, zniechęciłam się (kazano mi jeść 1500 kcal), a teraz po prostu nie mam czasu na 5 posiłków dziennie z jadłospisu i nie chcę tego robić, dlatego boję się iść z powrotem do dietetyka.

Ćwiczę raz mniej, raz bardziej, zumba, yoga, rower latem, chodzę min. 5-7 tys kroków dziennie. Są miesiące, że ćwiczę to min. 3 razy w tyg i waga nie spada, teraz 2 ms nie ćwiczyłam, waga tak samo nie spada ani nie idzie w górę... mam tego dość, moja waga coraz bardziej wpływa na jakość mojego życia i zdrowie (bolące plecy, stopy itd.)

Moje pytanie jest, jak w końcu skutecznie schudnąć z taką wagą? Czy ktoś w podobnej sytuacji tego dokonał? Czuję się sama z moim problemem.

 Na pewno dieta ma być dopasowana do ciebie więc skoro nie dasz rady pięciu posiłków i wolałabyś na przykład trzy to dobry dietetyk powinien to uwzględnić (nawet jeżeli to wynika z twojej niechęci - też by mi się nie chciało chrzanić z pięcioma posiłkami - jak kiedyś dostałam taką rozpiskę to chodziłam wiecznie nienajedzona ). Może skoro bolą cię plecy to planując ćwiczenia skup się na wzmacnianiu ich? Dobrze że chodzisz do psychodietetyka - może jeszcze za mało wizyt miałaś żeby to sobie poukładać wszystko? Pokazałabym mu twój wpis na twoim miejscu :).  Serio na spokojnie i rozważ rozmowę z dietetykiem o ilości posiłków lub zmianę osoby po prostu - dieta ma tobie pasować, ma być przyjemna a nie że masz sobie wszystkiego odmawiać a potem rzucać się na węgle czy słodycze. 

ja mam problem ze słodyczami. Przestałam je kupować. Pierwszy tydzień nie miałam co z rękami zrobić :). Teraz już się przyzwyczaiłam i mnie tak nie ciągnie- na szczęście lenistwo wygrywa z chęcią biegnięcia do sklepu. Z chlebem trochę gorzej. Ale przynajmniej śmieci nie jesz tak jak ja

agazur57 napisał(a):

ja mam problem ze słodyczami. Przestałam je kupować. Pierwszy tydzień nie miałam co z rękami zrobić :). Teraz już się przyzwyczaiłam i mnie tak nie ciągnie- na szczęście lenistwo wygrywa z chęcią biegnięcia do sklepu. Z chlebem trochę gorzej. Ale przynajmniej śmieci nie jesz tak jak ja

chleba tez mozna nie kupowac, a przynajmniej ograniczyc ten gorszy i zamiast swiezych buleczek kupic razowy, zytni, ziarnisty - wybor "zdrowszego" chleba jest duzy. Poza tym chleb z maki pelnoziarnistej jest bardziej sycacy niz buleczka, ktorej mozna zjesc za jednym razem 3-4, a tym chlebem mozna sie 2 kromkami najesc. Tez jestem bułkofanem, wiem jak to ciezko w piekarni.

Pasek wagi

Himawari napisał(a):

araksol napisał(a):

afirmacje, hipnoza, Reiki i masa pracy samodzielnej... Schudłam 25 kg ale tez nabrałam 7. To 7 nie 25

Dodaj, ze schudłaś jedząc 600kcal 

Mimo wszystko to sukces bo mało kto ma tyle determinacji by wytrzymać na takiej kaloryczności a jeśli jej się udało to świadczy o dobrej robocie. Bo jeśli ktoś nie wyobraża sobie życia bez kanapek a nagle znajduje w sobie siłę aby tak ograniczyć jedzenie to ja jestem pełna podziwu choć uważam ze taki sam efekt można osiągnąć w mniej drastyczny sposób :D

Pasek wagi

63kgmojemarzenie napisał(a):

Himawari napisał(a):

araksol napisał(a):

afirmacje, hipnoza, Reiki i masa pracy samodzielnej... Schudłam 25 kg ale tez nabrałam 7. To 7 nie 25

Dodaj, ze schudłaś jedząc 600kcal 

Mimo wszystko to sukces bo mało kto ma tyle determinacji by wytrzymać na takiej kaloryczności a jeśli jej się udało to świadczy o dobrej robocie

Determinacja tak ale napewno nie dobra robota. To krzywdzenie swojego organizmu

Galadriela30 napisał(a):

agazur57 napisał(a):

ja mam problem ze słodyczami. Przestałam je kupować. Pierwszy tydzień nie miałam co z rękami zrobić :). Teraz już się przyzwyczaiłam i mnie tak nie ciągnie- na szczęście lenistwo wygrywa z chęcią biegnięcia do sklepu. Z chlebem trochę gorzej. Ale przynajmniej śmieci nie jesz tak jak ja

chleba tez mozna nie kupowac, a przynajmniej ograniczyc ten gorszy i zamiast swiezych buleczek kupic razowy, zytni, ziarnisty - wybor "zdrowszego" chleba jest duzy. Poza tym chleb z maki pelnoziarnistej jest bardziej sycacy niz buleczka, ktorej mozna zjesc za jednym razem 3-4, a tym chlebem mozna sie 2 kromkami najesc. Tez jestem bułkofanem, wiem jak to ciezko w piekarni.

Tak samo uwielbiam wszelkie buły z ziarnami, bagietki, chałki, rogale... Mogłabym wpierniczać je na sucho albo z masłem 😅 Rozsądek jednak wygrywa i na codzień jem chleb razowy. 

Co do słodyczy, to polecam koktajle owocowo-warzywne. Ochota na słodkie mija jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, a i trochę witamin się przytuli.

Pasek wagi

Ves91 napisał(a):

Galadriela30 napisał(a):

agazur57 napisał(a):

ja mam problem ze słodyczami. Przestałam je kupować. Pierwszy tydzień nie miałam co z rękami zrobić :). Teraz już się przyzwyczaiłam i mnie tak nie ciągnie- na szczęście lenistwo wygrywa z chęcią biegnięcia do sklepu. Z chlebem trochę gorzej. Ale przynajmniej śmieci nie jesz tak jak ja

chleba tez mozna nie kupowac, a przynajmniej ograniczyc ten gorszy i zamiast swiezych buleczek kupic razowy, zytni, ziarnisty - wybor "zdrowszego" chleba jest duzy. Poza tym chleb z maki pelnoziarnistej jest bardziej sycacy niz buleczka, ktorej mozna zjesc za jednym razem 3-4, a tym chlebem mozna sie 2 kromkami najesc. Tez jestem bułkofanem, wiem jak to ciezko w piekarni.

Tak samo uwielbiam wszelkie buły z ziarnami, bagietki, chałki, rogale... Mogłabym wpierniczać je na sucho albo z masłem ? Rozsądek jednak wygrywa i na codzień jem chleb razowy. 

Co do słodyczy, to polecam koktajle owocowo-warzywne. Ochota na słodkie mija jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, a i trochę witamin się przytuli.

Aa jakie robisz?

Masz tutaj kanał dziewczyny która schudła 50 kg w 2 lata i to po raku tarczycy 


© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.