13 maja 2011, 22:15
Nie wiem może ja mam tylko takie odczucie, ale jak gruba osoba biega czy idzie z kijkami to zaraz sensacja. Dla mnie to naturalne, że ktoś gruby chce schudnąć, ale nie dla innych. W efekcie jak ktoś jest strasznie gruby i chce schudnąć, to ma przesrane. Wydaje mi się, że społeczeństwo chciałoby, żeby takie osoby wcale nie wychodziły. A przecież można schudnąć tylko przez ruch. I tu koło się zamyka... Bo jak wychodzisz to się gapią i chamskie komentarze, ale jeśli nie wyjdziesz, to nie schudniesz. Ciekawe czy za granicą też ludzie są tak "tolerancyjni"?
- Dołączył: 2008-05-14
- Miasto: Częstochowa
- Liczba postów: 828
14 maja 2011, 12:35
Polska jest w huj zacofana jak ja chodziłam ze swoją koleżanką z kijkami po mojej wsi to masakra stoją jakeś stare baby czy dziadki i nie tylko to wszcy "a co sie odchudzassz" albo ktoś gwiżdzę i dlatego przestałąm z kijkami chodzić i boję się nawet iść pobiegać ;/
14 maja 2011, 13:00
No właśnie, to jest najbardziej irytujące pytanie na świecie : "Odchudzasz się?". Nie wiem dlaczego, ale mam na nie alergię. Kiedy mówię, że ćwiczę, pada to pytanie. Kiedy mówię, że zmieniłam styl życia (!), jem zdrowiej, pada to pytanie. Czy ja mówię po chińsku? :O
- Dołączył: 2009-07-29
- Miasto: Iława
- Liczba postów: 306
14 maja 2011, 13:10
Problem z nadwagą mam od zawsze i właśnie strasznie źle wspominam lekcje wychowania fizycznego w podstawówce i w gimnazjum. Zawsze znajdowało się paru takich, co wyśmiewali. I to właśnie jest durne. Ja zawsze starałam się ruszać i w ogóle byłam bardzo ruchliwym dzieckiem. Problem polegał na tym, że jadłam więcej, stąd ta masa. I tacy właśnie ludzie, którzy ciskają w ciebie docinkami, wyśmiewają doprowadzają ludzi grubszych do tego, że zamykają sie w swoim małym światku, w domu i nie mają zamiaru nigdzie wychodzić. Do teraz nie ćwiczę w parkach, tylko w domu i na wf w szkole (na szczęście w liceum życie się odmieniło, nie ma takich wrednych osób). Chociaż mam koleżankę, która do teraz nie ma zamiaru ćwiczyć w towarzystwie nikogo, w domu też nie ćwiczy. Tak doprowadzają do nerwicy te psychole, co mają problem nie wiadomo jaki. Chcą się chyba tylko dowartościować ;/
14 maja 2011, 13:21
Mieszkam sobie w średniej wielkości mieście na zachodzie kraju.
Jeszcze kilka lat temu widok kogoś, kto biega wzbudzał jakąś tam sensację. Dziś? To absolutna norma.
To norma, że ludzie biegają - po lesie i po mieście ( mamy sporo ścieżek rowerowych i specjalnych "kijkowych")
Spędzanie aktywnie wolnego czasu to coś normalnego i powszechnego. To raczej siedzenie z dupą w domu powoduje "sensację" ;)
Na ścieżkach wokół miasta jest sportowy tłoczek. W miejskim parku co weekend spotykają się "stada kijkowe" - mniej lub bardziej zorganizowane grupy. W sezonie na trawie ludzie ćwiczą tai chi i tego typu rzeczy, każdy może się przyłączyć i ludzie się chętnie przyłączają.
Myślę, że idzie ku dobremu, w większych miastach na pewno szybciej. Teraz to jest właśnie modne - SPORT
Problemem jest to, że ludzie z nadwagą, sami żyją w przekonaniu, że WSZYSCY SIĘ GAPIĄ, wiem bo tak miałam. Nawet kiedy ważyłam już ok 50 kg - miałam wrażenie, że wszyscy się gapią i komentują po cichu. Czyż to nie głupie?
Co innego zwykłe chamstwo - cóż, tego nie da się uniknąć czasem, łatwo powiedzieć aby się nie przejmować. Najlepiej jeśli jest taka możliwość, zapewnić sobie towarzystwo, przyjaciółki, chłopaka itp. - w kupie raźniej :)
Będąc otyłą nastolatką zdarzało mi się słyszeć przykre komentarze. Schudłam do 49kg urody mi nie brakowało, myślałam że teraz będzie "spokój" idąc na wakacjach w krótkiej bluzeczce usłyszałam za swoimi plecami komentarze z grupki dziewczyn, które minęły mnie chwile temu. Typu "ale laska ale i tak ma...jakieś tam coś....tu" do dziś nie wiem o co im chodziło. Dziewczyny byłe grubawe i raczej zazdrościły, skąd mogły wiedzieć, że ta "laska" do była grubaska? ale co tam. Morał z tego taki, że nigdy się nikomu nie dogodzi i nie po to człowiek żyje, żeby dogadzać innym ;p
Wiem ile samozaparcia i determinacji potrzeba aby schudnąć i zmobilizować się do ćwiczeń. Gdy mijam ludzi, którzy biegają, spacerują, jeżdżą na rowerach etc. zawsze się uśmiecham. Przeważnie jest to odwzajemnione. Panowie uśmiechają się najchętniej ale panie również :)
Pewnie mnie zlinczujecie za to. Ale na osoby otyłe w fast foodach patrzę z niechęcią, jest to silniejsze ode mnie. Staram się jednak nie patrzeć w ogóle, bo to nie moja sprawa. A i nie chadzam raczej do takich miejsc, chyba że mnie towarzystwo wyciągnie ale nic tam nie jem - blehhh. I myślę, że to dobrze jeśli grubasy nie będą chodzić na hamburgery, bo będą się wstydzić spojrzeń innych - to akurat na zdrowie im wyjdzie ;p dla równowagi z nieukrywanym oburzeniem spoglądam na palaczy - ba a nawet głośno komentuję :)
- Dołączył: 2010-01-20
- Miasto: Mysłowice
- Liczba postów: 447
14 maja 2011, 13:21
a ja tam jak widzę osobę przy kości która uprawia sport nie ważne czy to kijki, bieganie, czy rower a nawet chociażby szybki marsz to sobie myśle że fajnie że chce się zmienić :) bo nadprogramowe kilogramy to nie tylko wygląd.. to niestety też zdrowie z czego wielu ludzi albo sobie nie zdaje sprawy albo nie chcą o tym myśleć:(
14 maja 2011, 13:23
> A ja mam tak, że idę na fitness, a tam same
> chudzielce. No może wystarczy powiedzieć szczupłe.
> Jakoś super gruba nie jestem chyba, ale uwierzcie
> mi, że jestem tam najgrubsza. Gdzie są te
> dziewczyny, które rzeczywiście mają nadwagę?
> Wstydzą się, czy są tylko na diecie, a wcale nie
> ćwiczą? I ja się czuję tam strasznie i mam
> wrażenie, że wszyscy się gapią na moje grube
> nóżki. Zero tolerancji dla grubych ludzi, a;e też
> zero tolerancji i akceptacji społecznej dla tych
> co są na diecie, i co ćwiczą. Ech.
Gdzie są? w domu. Ja kupiłam przyrządy sportowe do domu i ćwiczę w domu.
14 maja 2011, 13:40
ja osobiscie bardzo mam "parcie" zeby pojsc na basen albo silownie.. ale wlasnie odkad pamietam bylam wysmiewana i wyzywana itp itd kazdy wie o co chodzi. No i fakt ze jestem tlusta i niestety chyba srednio bym sie czula jakby sie na mnie patrzyli z obrzydzeniem na basenie czy silowni.. co kiedys jak mialam pare kg mniej zaobserwowalam ;/ a co dopiero teraz... A taki basenik i silownia duzo by daly.. Jakos nie moge sie przemoc i miec w d... opinie i reakcje innych
- Dołączył: 2011-02-05
- Miasto: Lublin
- Liczba postów: 404
14 maja 2011, 16:04
Ja miałam straszne problemy żeby wyjść pobiegać
![]()
aż wkońcu w środę stwierdziłam, że nie będę siedzieć w domu, a przez to wolniej chudnąć, przez jakiś niedowartościowanych prostaków i powiedziałam sobie dosłownie "pi***ole ich wszystkich niech sobie gadają co chcą, a jak im się nie podobam to niech nie patrzą, prosta sprawa
![]()
" i nastepnego dnia poszłam biegać i wiecie co, nic strsznego się nie wydarzyło
![]()
mimo, że biegałam po osiedlu, między blokami , ludzi było sporo bo niedaleko jest targ ale nie wzbudziłam żadnej sensacji
![]()
i dzisiaj byłam po raz dugi i też nic
![]()
Także nie ma się co bać, tylko ruszać pupy i do dzieła
14 maja 2011, 16:15
crawfish, bo w krakowie to jest jak najbardziej normalne, że ludzie biegają, jeżdż ą na rowerach. w katowicach, w parku chorzowskim albo na trzech stawach też, ale wystarczy biec chodnikiem przez miasto i już się gapią.
- Dołączył: 2008-09-27
- Miasto: Kraków
- Liczba postów: 153
14 maja 2011, 16:41
Z serii " co by było gdyby.."
Co by było gdybyś podczas biegania usłyszała za sobą krzyk "Ale jej galareta wylewa"
(nie wiem co można usłyszeć - taka improwizacja :))
OK. Niefajnie. Ale powiedział to jakiś żałosny człowiek, z którego opinią liczą się tylko równi jemu.
Nie ma sensu zaprzątać nim sobie głowy, równie dobrze może wyśmiać spodenki do biegania/fryzurę szczupłej osoby.
Waga to tylko pretekst, żeby kogoś wyśmiać.
Nikt przy zdrowych zmysłach, nie krzyknie za tobą.
Nikt normalny nie będzie się śmiał.
A jeśli słyszysz za sobą śmiech - to na 80% nie z Ciebie. Nie można popadać w paranoję!!
Myśl lepiej - Dooobra jestem gruba, ale to ostatni dzień kiedy jestem w takiej formie. Z każdym kolejnym biegiem będzie już tylko lepiej i lepiej.
A ludzie gapią się za każdym razem gdy ktoś biegnie w "nietypowym miejscu". Ty też pewnie spoglądasz gdy widzisz osobę biegnącą po drugiej stronie ulicy. Może myślisz "kurczę, ale go/ją podziwiam - kiedy ja w końcu wskoczę w dresik?!".