Temat: 100 kg zaczynam

Nie wiem czy mam płakać czy się śmiać. W ogóle nie czuję się na swoją wagę. Po prostu jestem zmęczona i chce mi się spać. Bolą mnie plecy. Nie wiem jak zacząć jakąś aktywność fizyczna jak tu jest jeszcze ten koronowirus.... Znowu jakieś wymówki. Ale muszę schudnąć. Choć 10 kg. Niech to będzie 1 cel. A jak wy? Może się dołączycie? 

Florla88 nie obraz się, ale kazdy Twoj post dotyczy tego, ze zaczynasz od początku.. na forum dołączylam w kwietniu i wtedy pamietam juz pisalas ze zaczynasz ostatni juz raz, ze dasz radę itd.. jestes w zamknietym kole, z ktorego sama nie potrafisz wyjść. Kochana nie tędy droga, tym sposobem nigdy nie schudniesz i nie zadbasz o swoje zdrowie.. pamietaj odchudzanie zaczyna się w glowie, musisz w koncu zrozumiec, ze od samego pisania nie schudniesz... wprowadzaj zmiany powoli, ale tez nie oczekuj efektow po tygodniu czy nawet miesiacu. Odchudzanie to dlugotrwaly proces, złożony, w ktorym efekt zalezy wylacznie od nas. Ja schudlam 10kg, zobacz, zaczynalysmy razem, minelo od kwietnia pol roku, osiagnelam swoj cel, trwalo to trochę czasu, baaardzo powoli, ale wiem, ze ten powolny spadek nie spowoduje efektu jojo. Po za tym zobacz, dzis bylabys o 10kg lzejsza, a za nastepne pol roku o kolejne 10kg.. musisz sama zrozumiec, ze wszytsko zalezy tylko i wylacznie od Ciebie, trzymam kciuki, powodzenia Florla! 😉👍

Pasek wagi

Hallo dziewczyny. Hm.... Od 1.5 tyg zaczęłam dietę. Waga ani drgnie. Fakt czasami pominę posilek(chodzi o brak organizacji).  Nawet mam wrażenie czy waga idzie w górę.   Czuje się opuchnieta obrzmiała-nogi brzuch szyja buzia (okres za 1.5 tyg) oprócz tego od 2 tyg jestem na zastrzykach przeciwbolowych przeciwzapalnych... Od pon wracam do pracy i zakończę terapię zastrzykami. Mam nadzieję że pozwoli to mi na powrót do normalności 😱

Hej, zaczęłam tydzień temu, z wagą 125...masakra jakaś. Jestem zmotywowana do działania i trzymam się w ryzach. Mam problem z wodą, mało jej pije, jakoś nie mogę sie przestawić. Ale może w końcu "zaskoczy"

Pasek wagi

Ja od 2 dni w pracy. Mega ciężko jak to na kuchni. Tu musisz skosztować tam posmakować. Ale będzie dobrze...

Ale ja mam zakwasy... 


Tysiek7 napisał(a):

Florla88 nie obraz się, ale kazdy Twoj post dotyczy tego, ze zaczynasz od początku.. na forum dołączylam w kwietniu i wtedy pamietam juz pisalas ze zaczynasz ostatni juz raz, ze dasz radę itd.. jestes w zamknietym kole, z ktorego sama nie potrafisz wyjść. Kochana nie tędy droga, tym sposobem nigdy nie schudniesz i nie zadbasz o swoje zdrowie.. pamietaj odchudzanie zaczyna się w glowie, musisz w koncu zrozumiec, ze od samego pisania nie schudniesz... wprowadzaj zmiany powoli, ale tez nie oczekuj efektow po tygodniu czy nawet miesiacu. Odchudzanie to dlugotrwaly proces, złożony, w ktorym efekt zalezy wylacznie od nas. Ja schudlam 10kg, zobacz, zaczynalysmy razem, minelo od kwietnia pol roku, osiagnelam swoj cel, trwalo to trochę czasu, baaardzo powoli, ale wiem, ze ten powolny spadek nie spowoduje efektu jojo. Po za tym zobacz, dzis bylabys o 10kg lzejsza, a za nastepne pol roku o kolejne 10kg.. musisz sama zrozumiec, ze wszytsko zalezy tylko i wylacznie od Ciebie, trzymam kciuki, powodzenia Florla! ??


Bardz to motywujące. 

darunia201 napisał(a):

Hallo dziewczyny. Hm.... Od 1.5 tyg zaczęłam dietę. Waga ani drgnie. Fakt czasami pominę posilek(chodzi o brak organizacji).  Nawet mam wrażenie czy waga idzie w górę.   Czuje się opuchnieta obrzmiała-nogi brzuch szyja buzia (okres za 1.5 tyg) oprócz tego od 2 tyg jestem na zastrzykach przeciwbolowych przeciwzapalnych... Od pon wracam do pracy i zakończę terapię zastrzykami. Mam nadzieję że pozwoli to mi na powrót do normalności ?

Ja początki diety zawsze mam na kibelku. Gazy wiatry i wszystko na raz 😂

ZielonookaFantazja napisał(a):

Hej, zaczęłam tydzień temu, z wagą 125...masakra jakaś. Jestem zmotywowana do działania i trzymam się w ryzach. Mam problem z wodą, mało jej pije, jakoś nie mogę sie przestawić. Ale może w końcu "zaskoczy"

Kochana jak idzie? Ja jutro się ważę. Czuję się jak balon przed okresem... Ale czuję że moje starania idą ku leprzemu... 

Zostalam tu sama więc może potraktuje to forum jako pamiętnik? 


Moze sama się zmotywuje. A więc dieta... Idzie pomału kg lecą w dół. Ćwiczenia hi hi w ogrodzie z motyczka😂. Mój pokój przerobiłam na pracownie krawiecka. Uczę się Szyc a przy okazji obijam stara kanapę. Od 2 tygodni rozkręcam pruje wycinam zszywam obijam. Bardzo wolno mi to idzie. Niby nie chodzę teraz do pracy ale ciągle jest coś do zrobienia i mam czas tylko wieczorem. Nawet nie wiecie jak bardzo chce to skończyć co by mieć gdzie rozłożyć mate i wyciągnąć orbitreka z rogu pokoju... 


Daje sobie jeszcze tydzień i od poniedziałku muszę włączyć nie tylko gimnastykę ogrodowa ale reguralne ćwiczenia. Bez tego waga nie spadnie. No i ta moja ciąża... W grudniu będzie rok jak próbuje i nic. A wiecie co moja szwagierka powiedziała? Że jestem za gruba i dlatego nie mogę zajść. Może i racja ale czasem trzeba zawrzeć dziub niż gadać coś takiego... 

No cóż kolejny dzień za nami. Spielam się mocno i pół kanapy zrobione. Jutro jeszcze 2 połówka i mam miejsce żeby rozłożyć mate. Ale się cieszę. Choć wolałabym iść na basen np... No ale cóż. Zaczyna mi doskwierać samotność. Brakuje mi pracy. A nie zapowiada się żeby było lepiej. Martwi mnie cały ten koronawirus. Ale... 


Niech juz przestanie padać... 

Hej, trzymam za Ciebie kciuki.. co do szwagierki moze i bezczelnie, ale czasem taka bolesna prawda daje kopa.. wazne, ze zaczynasz cos robic, a nim się obejrzysz, efekty przyjda same :) u mnie zrobil sie zastój, waga ni drgnie, ale tez sama sobie pofolgowalam, po za tym i tu jakos mniej zaczelam się udzielac, pora wrocic do starych nawykow:)

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.