- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
27 czerwca 2019, 19:57
Dziś widziałam pewną rodzinkę na wczasach Matka myślę ze waga ze 150 kg i dzieci w wieku jakieś 5 i 8 lat też bardzo otyłe.Moja znajoma stwierdziła że takich rodziców powinno się karać za to że narażają dzieci na przedwczesne choroby lub nawet śmierć.I żeby nie było że są chorzy ,widziałyśmy ich 2 krotnie raz jak wychodzili gdzieś przy okazji wynosząc śmieci(torby z fastfood) myślałyśmy że na spacer .Drugi gdy wracali po około 1-1,5 godziny i nieśli torby żarcia.
28 czerwca 2019, 08:33
Może ktoś powie, że osoby z moją wagą w takim temacie nie powinny się wypowiadać, ale powiem tak...
Ja się bardzo dziwię osobom, które są otyłe, a swoim dzieciom robią/pozwalają robić to samo...nie mówię tu o osobach chorych, z jakimiś zaburzeniami, bo takie też się zdarzają.
Ja będąc osobą z duuuużą nadwagą jeżeli będę mieć dzieci, to na pewno będę się starała wprowadzać im zdrowe nawyki żywieniowe, nie uczyć ich jedzenia fast-food etc. Najbardziej dziwią mnie osoby (a takie spotykam dość często), które własnie są otyłe, a jeszcze razem z dziećmi chodzą do fast-foodów, pasą dzieci słodyczami itp.
Miałam taką znajomą w szkole wyższej, która na oko ważyła na pewno około 150 kg, z tym, że wg mnie ona miała duże problemy hormonalne, ale później zobaczyłam na FB jej zdjęcia z córką...kurcze dla mnie szkoda dziecka! Naprawdę dziewczynka może 12 lat strasznie gruba...ale pojawiały się zdjęcia z pieczenia pączków, ciast, przy jedzeniu etc., więc przypuszczam, że mama za bardzo nie zwracała uwagi na odżywianie córki...
To właśnie dla mnie jest dziwne, że ktoś sam mający problemy chce fundować własnym dzieciom coś podobnego...
28 czerwca 2019, 08:55
Osoby otyle znajace ten bol, przykre sytuacje, problemy z ciuchami, z przejsciem kilka krokow itp. sa dla mnie nienormalne, jesli to samo chca dla swoich dzieci. Ale to nadal ich sprawa, ja sie wtracac nie zamierzam, a moje dzieci bede uczyc po swojemu :)
28 czerwca 2019, 09:30
temat rzeka, kropla w morzu. Raz, ze rodzicom sie nie chce. Bo stanie przy garach wymaga czasu i poswiecenia. Wiec latwiej jest zamowic pizze. Dwa - brak ruchu. Jakos malo tutaj na ten temat. Ja jako dziecko z rowiesnikami non stop spedzalam czas na zewnatrz. Gra w pilke, rower, rolki, bieganie, caly dzien w ruchu. A dzis? Biore takiego dzieciaczka, ktory w wieku 18 miesiecy wedle kalendarza powinien zaczac juz truchtac i co slysze? “W tym domu nie boegamy”. “My nie biegamy”. “My na specaery nie chodzimy”. “Nie skacz. Nie boegaj. Najlepiej nie oddychaj”. I zabija sie w dzieciach cala ta energie ktora maja. Bo sie zapoca, zmecza, odpukac zlapia katarek!! Wiec telewizor, tablet, telefon i zombie na You Tubie. Strasznie to jest przykre. I kurczaki z mcdonaldsa, chrupki dorritos czy inne tego typu rzeczy, bo przeciez dziecko jest niejadkowm i niczego wiecej do buzi nie wezmie. Przynajmniej tak to wyglada w obrazie amerykanskiego spoleczenstwa. I potem widze na prawo i lewo takie ludziki z Michellin czy jak to tam sie pisze. Przerazajace :( sama jestem gruba, ale nigdy, przenigdy nie chce swiadomie zafundowac tego swojemu dziecku.
28 czerwca 2019, 09:40
moja mama jest otyła, no teraz z racji choroby ma tylko nadwagę. Jej otyłość pojawiła się od przyjmowania sterydów- poczatek lat 90tych nie było takiej świadomości efektów ubocznych. Przytyła do pewnego momentu, a potem chyba stwierdziła, ze skoro jest gruba to będzie dalej jeść. Nigdy sie nie odchudzała, nigdy nie wprowadzała zdrowych posiłków, gotowała normalne obiady, ale słodycze, czy tłuste rzeczy były w domu.
Mi z kolei lekarze rozwalili metabolizm, ale to już inna kwestia.
Obecnie ja mam dziecko, dzisiaj kończy roczek. Dbamy z mężem o to, by jadł posiłki o stałych godzinach, nie je słodyczy, mimo, ze teściowa mu wpychała wafelki- obecnie jest obraza majestatu bo postawiliśmy granice, a ona sie sfochała. Dziecko je 5-6 posiłków dziennie, owoce, obiadki obecnie gerbera, bo po tym nie ma alergii, a po kupnych robionych jedzeniach ma. powoli wprowadzamy gotowane przez nas, ale to będzie dłuuuga droga. Tak czy siak, po porodzie - jestem w drugiej ciąży. Skoro już wiem co mi dolega, tarczyca, insulinooporność i mam świetnych lekarzy będzie mi łątwiej schudnąć. Muszę schudnąć dla moich dzieci, nie ma wiekszej motywacji niż dobro dziecka. Dawanie dziecku pozytywnych wzorców i przede wszystkim nie bycie kimś kogo może się wstydzić.
Zresztą w przyszłym roku się przeprowadzimy do większego mieszkania i już sobie w głowie urządzam moją kuchnię marzeń, szynkowary, parowary, wypasiony piekarnik, duża lodówka z kostkarką do lodu itp.
28 czerwca 2019, 11:15
a ja uwazam, ze powinnismy walczyc z otyloscia, nawet jesli to ma jakos udezac w czyjas prywatnosc.
ostatnio tez widze, ze dzieci normalnych szczuplych rodzicow, ktore powinnywyniesc z domu dobre nawyki, ktore nabywaja sie nadwagi wlasnie przez to co Liandra powiedziala. wszedobylski cukier i wciskanie dzieciom jedzenia
28 czerwca 2019, 11:18
Mam dwie córki, 10 i 5 lat, są szczupłe, ale nie chude, pilnuję co jedzą choć na szkolne czy przedszkolne posiłki nie mam wpływu, ale w domu rządzę ja! Nie lubią napoi gazowanych typu cola, oranżada (młodsza to nawet nie próbowała), nie przepadają za sokami z kartonów, bo wolą z sokowirówki, piją głównie wodę. Niejednokrotnie spotkały się z wyśmiewaniem, namawianiem, bo przecież "Kubuś" taki smaczny i zdrowy, czy smakowa woda, czasem słyszę, że przesadzam, bo pilnuję ile cukru dziennie jedzą, nie kupuję słodyczy w tonach na zapas. Sama całe życie mam problem z wagą, bo jestem uzależniona od słodyczy, muszę się pilnować. Od dzieciaka mogłam jeść słodkiego ile chciałam, nie mam pretensji do rodziców, ale uważam, że to matka czy ojciec muszą nam pokazać właściwą drogę. Nie krytyuję osób, które wpychają w swoje dzieci syf, ale wkurzam się, że mnie się zwraca uwagę, że jestem sadystką, nie jedzącą mięsa wariatką, bo dziecko nie może zjeść trzech jajek niespodzianek czy pięciu lodów popychając gofrem z bitą śmietaną i czekoladą.Czytając Wasze wpisy przyszło mi coś jeszcze na myśl, to co kupuję do jedzenia swoim dzieciom to raz a dwa jaki sama daję przykład i tu właśnie jest problem, skoro dorośli mają problem z wybieraniem zdrowego jedzenia to jak właściwą decyzje ma podjąć dziecko, które przecież nie zapełnia lodówki ani szafek jedzeniem... Niestety ludzie nie chcą zmieniać swojego jadłospisu, więc karmią potomstwo tak samo jak siebie narażając je na choroby,wyśmiewanie i kalectwo otyłości.
28 czerwca 2019, 11:26
jestem otyla. Pierwsza córka jest chuda jak szczypiorek, druga jest moim zdaniem normalna. Staram się żeby jadły zdrowo, ograniczam słodycze (bo młodsza by wciągnęła ile widzi), fast food wpadnie kilka razy w roku. Nie chce zafundować dzieciom tego co ja miałam od dziecka (wysmiewanie, wytykanie palcami, brak koleżanek). Ale prawda jest też taka że wyszłabym częściej zjeść na miasto, niekoniecznie do maka ale do normalnej restauracji na obiad, na lody z dziećmi. Ale mam blokade że będą obgadywać że taka gruba a jeszcze żre. Na jakiś imprezach, weselach też nie zjem normalnej porcji bo mi głupio (zeby nie było dla mnie normalna porcja to taka jak wszystkich szczuplych a nie trzy razy większa). Mąż ma rocznicę chciał mnie na kolacje zabrać to odmówiłam. I właśnie przez takie ocenianie tak jest. Nikomu nic do tego ze nie potrafię się wziasc za siebie bo jestem za słaba. Patrz swojego nosa i swojego chudego tyłka a nie mojego ogromnego dupska.
28 czerwca 2019, 11:35
Oczywiście, to niezdrowe, takie tuczenie dzieci, one wyniosą te nawyki z domu i będzie im ciężko, ale... co was/nas to obchodzi? Nawet jeżeli doprowadzają się do zagrożenia zdrowia, to nie jest nasza sprawa, nie mamy prawa wtrącać się w cudze życie. Sąsiad zdradza żonę? - jego sumienie. Nie możemy w to ingerować. Jasne, wiele grubasków opycha się ponad miarę, ale nie każdy jest gruby z tego powodu i to że zobaczyliśmy obżerającą się otyłą osobę nie daje nam prawa do mierzenia tą miarą wszystkich. Nie lubię jak ktoś się burzy na jedzącego za dużo grubaska czy inną osobę robiącą tak czy tak w swoim życiu - ktoś zechce sobie zniszczyć życie to proszę..ale ma do tego prawo i nic nam do tego. Właśnie przez takich krzywo patrzących i oceniających ludzi niektóre OSOBY OTYŁE wstydzą się nie tylko jeść publicznie, wychodzić, ale też pójść na siłownie/basen/zmienić coś
Mam inne zdanie na ten temat. To jest nasza sprawa. Zauważ, że otyłych ludzi jest coraz więcej, bo mamy wszechobecną modę na tolerancję, nie wpieprzanie się w nieswoje sprawy, idziemy dalej: body-positive thinking. Wszystko jest ok, ale bez przesady. Jeśli ktoś tuczy swoje dzieci to się nad nimi znęca. A wracając do tego, że to jest NASZA sprawa, takie dzieci chodzą do szkoły z innymi dziećmi, są szykanowane i wyśmiewane, takie dzieci przenoszą swoje złe nawyki na inne dzieci, zapraszają przecież na urodziny, częstują "smakołykami" inne dzieci, pokazując im, że takie syfiaste jedzenie jest fajne. Ponadto z tych otyłych dzieci (zakompleksionych, chorowitych i słabych) wyrastają chorzy, otyli dorośli. To zjawisko (tuczenie dzieci) z którym trzeba walczyć, ja nie miałabym oporów, żeby podejść do tej matki i pogadać z nią szczerze (bez atakowania, po prostu podjeść zagadać i jakoś uświadomić między wierszami, że robi swoim dzieciom krzywdę).
To jest dokładnie ta sama sytuacja co śmiecenie gdzie popadnie, kradzież czy znęcanie się nad zwierzętami (w tej sytuacji reaguję zawsze, bo zwierzę się samo nie obroni, czemu miałabym nie stanąć w obronie dzieci, którym rodzice robią krzywdę?)... Jeśli nie będziemy tego typu zachowań piętnować, to ci którzy zachowują się w taki sposób pomyślą, że to jest ok.
Edytowany przez 28 czerwca 2019, 11:49
28 czerwca 2019, 11:49
Mam inne zdanie na ten temat. To jest nasza sprawa. Zauważ, że otyłych ludzi jest coraz więcej, bo mamy wszechobecną modę na tolerancję, nie wpieprzanie się w nieswoje sprawy, idziemy dalej: body-positive thinking. Wszystko jest ok, ale bez przesady. Jeśli ktoś tuczy swoje dzieci to się nad nimi znęca. A wracając do tego, że to jest NASZA sprawa, takie dzieci chodzą do szkoły z innymi dziećmi, są szykanowane, albo przenoszą swoje złe nawyki na inne dzieci, zapraszają przecież na urodziny, częstują "smakołykami" inne dzieci, pokazując im, że takie syfiaste jedzenie jest fajne. Ponadto z tych otyłych dzieci (zakompleksionych, chorowitych i słabych) wyrastają chorzy, otyli dorośli. To zjawisko (tuczenie dzieci) z którym trzeba walczyć, ja nie miałabym oporów, żeby podejść do tej matki i pogadać z nią szczerze (bez atakowania, po prostu podjeść zagadać i jakoś uświadomić między wierszami, że robi swoim dzieciom krzywdę). To jest dokładnie ta sama sytuacja co śmiecenie gdzie popadnie, kradzież czy znęcanie się nad zwierzętami (w tej sytuacji reaguję zawsze, bezwzględnie na okoliczności)... Jeśli nie będziemy tego typu zachowań piętnować, to ci którzy zachowują się w taki sposób pomyślą, że to jest ok.Oczywiście, to niezdrowe, takie tuczenie dzieci, one wyniosą te nawyki z domu i będzie im ciężko, ale... co was/nas to obchodzi? Nawet jeżeli doprowadzają się do zagrożenia zdrowia, to nie jest nasza sprawa, nie mamy prawa wtrącać się w cudze życie. Sąsiad zdradza żonę? - jego sumienie. Nie możemy w to ingerować. Jasne, wiele grubasków opycha się ponad miarę, ale nie każdy jest gruby z tego powodu i to że zobaczyliśmy obżerającą się otyłą osobę nie daje nam prawa do mierzenia tą miarą wszystkich. Nie lubię jak ktoś się burzy na jedzącego za dużo grubaska czy inną osobę robiącą tak czy tak w swoim życiu - ktoś zechce sobie zniszczyć życie to proszę..ale ma do tego prawo i nic nam do tego. Właśnie przez takich krzywo patrzących i oceniających ludzi niektóre OSOBY OTYŁE wstydzą się nie tylko jeść publicznie, wychodzić, ale też pójść na siłownie/basen/zmienić coś
Moja przyjaciółka opowiadała, że była nad jeziorem i otyła pani dawała swoim już otyłym dzieciom czipsy. Ja ją nie podejrzewałam o taką empatię wobec cudzych dzieci, ale powiedziała kobiecie, że naraża swoje dzieci na choroby i ciężkie życie. Pani oczywiście ją zwyzywała, no ale kto wie, może potem w domu to przemyślała ;)
28 czerwca 2019, 11:57
Oczywiście, to niezdrowe, takie tuczenie dzieci, one wyniosą te nawyki z domu i będzie im ciężko, ale... co was/nas to obchodzi? Nawet jeżeli doprowadzają się do zagrożenia zdrowia, to nie jest nasza sprawa, nie mamy prawa wtrącać się w cudze życie. Sąsiad zdradza żonę? - jego sumienie. Nie możemy w to ingerować. Jasne, wiele grubasków opycha się ponad miarę, ale nie każdy jest gruby z tego powodu i to że zobaczyliśmy obżerającą się otyłą osobę nie daje nam prawa do mierzenia tą miarą wszystkich. Nie lubię jak ktoś się burzy na jedzącego za dużo grubaska czy inną osobę robiącą tak czy tak w swoim życiu - ktoś zechce sobie zniszczyć życie to proszę..ale ma do tego prawo i nic nam do tego. Właśnie przez takich krzywo patrzących i oceniających ludzi niektóre OSOBY OTYŁE wstydzą się nie tylko jeść publicznie, wychodzić, ale też pójść na siłownie/basen/zmienić coś
Jak to co nas to obchodzi? Normalnych ludzi zwykle obchodzi krzywda najbardziej bezbronnych, czyli dzieci, zwierząt. Nie chodzi o to żeby z butami wchodzić w czyjeś życie i pouczać obcych ludzi, zresztą wątpię czy coś by to dało. Od tego jest państwo i odpowiednie instytucje. Jak na razie nasze walczy z otyłością wśród dzieci za pomocą różnych programów, chociażby edukacyjnych. Spora też tu rola lekarzy rodzinnych. Kto wie czy za jakiś nie będzie u nas podobnie jak np. w UK, kiedy w skrajnych przypadkach wkracza opieka społeczna.