- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
2 listopada 2018, 17:44
Witajcie
Forum czytam od dawna, mam nadzieję, że może pomożecie mi choć troszkę.
Chorowałam (choruję?) na anoreksję. Można powiedzieć, że wyszłam z tego do zadowalającego ,,na oko'' etapu. Problem polega w tym, że moja waga ciągle wzrasta. Czytałam, że u innych dziewczyn zatrzymywała się mniej więcej na BMI 18-19, ja mam już 19.29 i boję się, że końca nie widać. Wydaje mi się, że jem normalnie, 5 posiłków, zdrowych, nie obżeram się i nie głoduję.Jest to około 1800 kcal, ale gdy jestem głodna, zdarzy się więcej.
Poza tym ćwiczę. Nie wiem, co mam zrobić. Myślałam, że jestem już blisko, żeby żyć normalnie i nie przejmować się tym wszystkim, ale ta ciągła niestabilność wagi nie daje mi spokoju, więc pojawiają się głupie myśli.
Kiedy to się skończy?
6 listopada 2018, 11:33
Choruje na anoreksje i mimo terapii, przytycia do prawidłowej masy ciała, zbilansowania diety z ćwiczeniami to nic nie będzie juz takie samo jak przed chorobą. Takie jest moje zdanie. Gdzieś tam z tyłu głowy zostanie lęk, strach o wagę, o figurę. Anoreksja to uzależnienie jak każde inne uzależnienie nie zniknie ot tak, ono będzie w uśpieniu. Ważne żeby sobie poradzić z pokusami żeby nie wróciło, żeby jeść i nie bać się jeść, zmienić nastawienie do jedzenia - ono nie jest nasza nagrodą, nie musisz sie katować godzinami na treningu żeby zasłużyć na malutki posiłek - Ty na niego zasługujesz już samym faktem ze jesteś, żyjesz. Kazdy jest inny, inaczej to sobie w głowie układa, inaczej sobie z tym radzi. Ale moj terapeuta powiedział jasno ten lęk pewnie nigdy juz nie zniknie ale muszę wytworzyc w sobie pewne mechanizmy żeby się jemu nie poddawać, zeby z tym walczyć. Kazdy z nas sie czegoś boi, ale umiemy sobie radzić z tymi lękami na co dzien dlatego nie rosną one do gigantycznej rangi bo inaczej nie umielibyśmy normalnie funkcjonować a u nas anorektyczek ten lęk wymknął się z pod kontroli i poddaliśmy sie mu. Takze to czy musisz isc do psychologa pozostawiam Twojej ocenie, temu jak Ty sobie z tym radzisz, nie mi to oceniać. Ale ja mimo pewnego wieku a mam juz blisko 37 lat i jakiegoś doświadczenia życiowego wiem jedno walka z ta choroba wymaga wielu sił, cierpliwości i samozaparcia. Zycze Ci powodzenia.
6 listopada 2018, 22:03
Paula dziękuję za odpowiedź. Tak jak myślałam, do końca życia to zostanie w głowie..
A jak u Ciebie wygląda kwestia wagi i jedzenia?
6 listopada 2018, 23:10
to i ja sie wypowiem: odradzam psychologa. albo moze inaczej - nie polecam. nie uwazam tego za koniecznosc. i jestem tego zywym przypadkiem. chodzilam do wielu specjalistow i zaden mi nie pomogl. oszukiwalam ich, nie stosowalam sie do ich zalecen, chodzilam na wizyty tylko dlatego, bo rodzice chcieli. zaczelam wychodzic z tego gowna wtedy, kiedy JA tego zapragnelam. mialam dosc zycia skupionego na (nie)jedzeniu, dosc izolowania sie od ludzi i zyciowej stagnacji. rozpoczelam studia, podjelam prace - wyszlam do ludzi. nawiazalam nowe kontakty, odnowilam stare znajomosci - powoli jedzenie zaczelo schodzic na dalszy plan. w miedzyczasie tez udalo mi sie przytyc 15 kg (wazylam 32 ..). odzyskalam okres - po 3 latach miesiaczka wrocila sama. wystarczylo zaczac normalnie jesc. i zyc.
7 listopada 2018, 07:44
Jablkowa, nie poszlas do lekarza na zlosc tatusiowi i jezeli ci sie udalo wyjsc z choroby to zwykly przypadek. Powaznie czujesz sie wiarygodna, aby kazdemu choremu opowiadac jak to mozna olac lekarzy i sie wyleczyc ? Robisz wiecej zla niz myslisz ta swoja nonszalancja. Ludzie wychodza nawet z raka bez lekarza, ale umowmy sie, ze nie kazdy z nas jest takim wyjatkiem.
Twoje porady do anorektyczki "wystarczy normalnie jesc i zyc " sa z kosmosu.
Edytowany przez nobliwa 7 listopada 2018, 07:47
7 listopada 2018, 08:09
Paula dziękuję za odpowiedź. Tak jak myślałam, do końca życia to zostanie w głowie..A jak u Ciebie wygląda kwestia wagi i jedzenia?
W zyciu bym nie powiedziała ze można olać psychologa - bardzo odważne stwierdzenie w przypadku choroby jaką jest anoreksja. To choroba przede wszystkim głowy a ciało to efekt wtórny. Uważam, ze to wszystko zależy od danej osoby, jedne są twardsze i mogą poradzić sobie same inne niestety nie i wtedy pomoc psychologa jest bardzo ważna i nie można jej ignorować tylko dlatego ze ktoś inny napisze ze jest zbędna. Ja uważam sie za osobę bardzo silna mam mocny charakter ale jednak skorzystałam z pomocy psychologa choćby dlatego zeby pogadać z kims z kims obcym komu mogę powiedzieć rożne rzeczy. Inaczej sie rozmawia z obcym a np własnym mężem, matką czy przyjaciółką. Anoreksja to moim zdaniem wstydliwa choroba i łatwiej jest otworzyć sie przed obcym. Ok uwazam ze terapia mnie nie wyleczyła ale pomogła zrozumiec wiele, resztę pracy wykonałam juz sama po terapii.
Co do mojej wagi i jedzenia to bywa rożnie. NIe waze sie od bardzo długiego czasu. NIe mam wagi w domu (pobiłam ja tłuczkiem do mięsa - celowo zeby mieć święty spokój - byl to dla mnie symboliczny moment) i dobrze mi z tym. Ale tez znam swoje ciało co do milimetra i moge przypuszczać ile waze ale jak tego nie widzę nie przeraza mnie to. Obstawiam ze waze ok 65 kg przy 178 cm a ważyłam 51 w najgorszym etapie choroby. Wróciłam do ćwiczeń ale na zasadzie równowagi miedzy treningiem a jedzeniem a nie zajeżdżanie sie na treningu i jedzenie 600 kalorii dziennie. NIe iwem ile kalorii jem, nie licze ale moj mąz liczy gdzieś tam na boku i skoro on nic nie mowi to jest ok zachowuje balans miedzy spalonymi kaloriami a potrzebnymi do funkcjonowania. Nie chcialam zrezygnować z trenigow bo to mnie napędza ale wtedy musiałam zacząć wiecej, duzo więcej jesc. Bylo trudno i dalej mam momenty lęku i strachu ale umiem sobie z nimi radzić na tyle ze nie mam nawrotów głodówek i wyniszczających ćwiczeń. Czy myślę o jedzeniu, boje sie go? będę szczera i tak to zostaje gdzies tam z tylu głowy. NIe umiem zjeść bez emocji np pizzy czy kebaba czy mega deseru. Wywołuje to u mnie pewnego rodzaju dyskomfort wiec nie jest to jak u zwykłego człowieka ale umiem to zjeść, juz umiem :)
8 listopada 2018, 22:04
Dziewczyny, ja byłam na ,,terapii''. Ona w ogóle mi nie pomogła.
Dzięki za wszystkie wypowiedzi, wiele dla mnie znaczą.
12 listopada 2018, 20:22
Jablkowa, nie poszlas do lekarza na zlosc tatusiowi i jezeli ci sie udalo wyjsc z choroby to zwykly przypadek. Powaznie czujesz sie wiarygodna, aby kazdemu choremu opowiadac jak to mozna olac lekarzy i sie wyleczyc ? Robisz wiecej zla niz myslisz ta swoja nonszalancja. Ludzie wychodza nawet z raka bez lekarza, ale umowmy sie, ze nie kazdy z nas jest takim wyjatkiem. Twoje porady do anorektyczki "wystarczy normalnie jesc i zyc " sa z kosmosu.
moje porady sa od (bylej) anorektyczki, na podstawie wlasnego doswiadczenia. chcialam tylko napisac, ze i bez terapii da sie z tego wyjsc. nie jest latwo, bo cholernie ciezko, ale jesli ma sie odpowiednio duzo sily i motywacji, to mozna wszystko. bo wszystko zalezy od nas. nie od lekarza, nie od mamy, nie od przyjaciolki - oni za nas zycia nie przezyja. masz lepsze rady? slucham. chociaz w sumie mi to juz niepotrzebne, ale moze ktos inny skorzysta, skoro moje wskazowki takie chu*owe.
Edytowany przez jablkowa 12 listopada 2018, 20:36
13 listopada 2018, 00:24
Zobacz czy tarczyca Ci nie siadła - ogólnie zrób badania. Mi po takim epizodzie wysiadła