Cześć Vitalijki :)
Coś nie mam ostatnio weny na dodawania codziennego wpisu :P
Dopadł mnie @ i ogólnie czuję się rozbita. Nie ćwiczyłam, za bardzo bolał mnie brzuch. Do tego nie umiem oprzeć się w te upały lodom
Dziś spędziłam ponad 6 godzin w pociągu (oczywiście było opóźnienie) - duchota straszna, w takiej zamkniętej puszce idzie się udusić. Pod oknem jak zawsze siedziała starsza pani, której przeszkadzało otwarte okno, bo przecież może ją przewiać. Przesiąść się też nie chciała. Standard, zawsze tak trafiam
Na miejsce dojechałam tak wykończona, że do tej pory zbieram siły. Energii nie dodał mi @ - który zawitał na samą podróż, jak zwykle by uprzyjemnić drogę
Wczoraj się lekko zdołowałam. Na zaproszeniach na ślub podaliśmy, że prosimy o potwierdzenie przybycia naszych gości na wesele. Część oczywiście albo zapomniała, albo nie doczytała. Będziemy jeszcze dzwonić i dopytywać, choć to za jakiś miesiąc zrobimy.
A niestety wczoraj kilkoro gości nam się wycofało. Zabawne, bo u wszystkich dziwnym trafem akurat w tym samym terminie co nasz ślub żeni się kuzyn. No co za bieg okoliczności!!!
Zrobiło mi się naprawdę przykro. Wiem, że dla niektórych odległość stanowi problem, pewnie dla niektórych kasa... Ale też zaprosiliśmy naprawdę bliskie nam osoby - te, na których obecności w tak ważny dla nas dzień wyjątkowo nam zależy. Odmówiła mi np. przyjaciółka ze studiów. Może od roku się nie widziałyśmy, ale też zależy mi na kontakcie z nią, często do siebie dzwoniłyśmy, zapraszałam ją do siebie, a ona mnie do siebie. Jeszcze rok temu byłyśmy sobie bardzo bliskie. I szczerze - nie spodziewałam się.
Zrobiło mi się bardzo przykro.
I wiecie co? Chyba bym wolała, żeby goście byli ze mną szczerzy - wolałabym usłyszeć, że np. dla kogoś taka odległość to ogromny problem - kurde, wiem jak to jest! Zrozumiem to! Ale jak w ciągu 5 minut od 3 par pod rząd słyszę, że no przepraszamy, ale okazało się, że kuzyn ma akurat tego dnia wesele... To czuję tylko zażenowanie.
Tak się wczoraj zagotowałam, że nie byłam w stanie nic im odpowiedzieć. Może i niegrzecznie, ale w tamtej chwili chyba bym była w stanie jedynie ironicznie stwierdzić, że to taki dziwny zbieg okoliczności, że tylu kuzynów w Polsce się akurat wtedy chajta.
Zaczynam panikować i się denerwować, że w ogóle bez sensu to wesele organizujemy. Miało być 70 kilka osób, a wyjdzie na to, że dotrze mi 30 osób najbliższej rodziny. Umowa w lokalu podpisana, szczegóły miały być tylko dograne. Jak reszta gości i znajomych nas tak samo wystawi, to dopiero się wkopiemy. Nie dość, że stracimy kasę na "puste" miejsca dla gości to jeszcze stracimy bliskich znajomych - bo zaczynam to odczuwać jako policzek.
Wiedziałam, że wykruszy się trochę osób, zakładałam, że tak z 10%. Ale nie więcej... A tu szykuje się, że w najgorszym scenariuszu nie dotrze 50%.
Po prostu zaczyna ogarniać mnie bezsens i panika. Nie rozumiem ludzi - na ślub nie zaprasza się przecież obcych i dalekich znajomych, tylko przyjaciół.
Tylko co to za przyjaciele, jeśli wszyscy się na nas wypną...?
KittyKatt
2 czerwca 2016, 21:15Tak bywa, że kasy brakuje, ale też rozumiem gości, że nie chcą być nietaktowni i mówić Ci, że nie, bo kasy mało, nie bo za daleko. Pewnie myślą, że byłoby Ci z tego powodu bardziej przykro. Ale nie przejmuj się, nie ma co obierać najgorszego scenariusza, może być tak, że pojawią się niemal wszyscy :)
_czarodziejka
3 czerwca 2016, 08:38Zobaczymy, większość jeszcze nie dała nam odpowiedzi, odmówili na razie tylko ci, których byliśmy pewni na 99% :P Dzięki za wsparcie, chyba zaczynam z lekka wariować / przesadzać - sama siebie tym już wkurzam :DDD
KittyKatt
3 czerwca 2016, 10:44Przed ślubem to chyba takie wariowanie to norma, moja siostra na dzień przed wyrzuciła pierścionek zaręczynowy przez okno ;)
_czarodziejka
4 czerwca 2016, 16:26O matko, biedaczka :D Rozumiem, że to było niechcący? Czy nerwowo nie wytrzymała? :P
KittyKatt
5 czerwca 2016, 00:16Niestety to było przez nerwy, chwilę później go szukała, ale jak to na blokowisku, już nie znalazła :p
_czarodziejka
7 czerwca 2016, 14:17O jaaaa, ale jej współczuję... :D
JustynaBrave
2 czerwca 2016, 20:13Jeżeli macie wesele w wakacje to tak niestety bywa. Tu wakacje, tu inne wesele, a tam jeszcze inny wyjazd/grill/spotkanie. Dzwońcie póki możecie negocjować umowę z lokalem ;)
_czarodziejka
3 czerwca 2016, 08:36Na pewno negocjować będziemy, chociaż wiadomo, że miłe to nie będzie. Tym bardziej, że akurat właścicielka lokalu należy do osób, dla których liczy się tylko wyrwanie kasy...
MinusPlus
2 czerwca 2016, 13:08niestety widocznie gosciom nie zależy aby sie z Wami spotkać , ja rozumiem że jest ciężko ludziom wyrawać się na 2 dni ale niestety czasami warto. A Ty sie nie przejmuj przyjęcie będzie udane nawet jak będzie 30 osób ;) Ja nigdy nie odmówiłam zaproszenia na wesele może dlatego że lubie takie imprezy
_czarodziejka
2 czerwca 2016, 20:07Właśnie, teraz dopiero widzimy kto jest FAKTYCZNIE blisko, a kto nie do końca. Fajnie, że nie odmówiłaś, dobry z Ciebie gość weselny ;)) Pary Młode na pewno to doceniają.
angelisia69
2 czerwca 2016, 03:59to ma byc dla Was piekny dzien,bez wzgledu na liczbe gosci i bez wzgledu na to czy tak postapili czy nie.Wiadomo ze ludzie czasami uciekaja od szczerosci bo im glupio,i wiadomo ze jest to nie fair i moze skrzywdzic,ale nic na to nie poradzisz,i zamiast sie zamartwiac nieobecnymi,ciesz sie tymi ktorzy beda.najlepsze sa skromne wesela,grono najblizszych wsrod nich bedzie,wiec nie stresuj sie dodatkowo ze przyjaciolka czy kuzyn nie przyjda.Rozumiem twoje zdenerwowanie bo zaplanowalas wszystko itd. ale takie jest zycie i na to wplywu nie mamy.A przyjaciol kochana poznajemy w biedzie :*
_czarodziejka
2 czerwca 2016, 20:08I to ostatnie zdanie to chyba najlepsze podsumowanie całej sytuacji. Dziękuję za miłe słowa :*