Mój pierwszy cel - 7 na początku. Do tego niewiele już brakuje. Dziś 80.5kg na wadze.
Zaczynałam odchudzanie od 90kg...niedługo minie już 2 miesiące i wg wagi aktualnie jestem około 9kg na minusie. Kompletnie tego nie widzę po sobie, może spodnie jedynie są odrobinę luźniejsze i brzuch ma mniej fałdek. Czuję, że przede mną jeszcze wiele kg, żeby czuć się ze sobą normalnie. 70kg? - na pewno wtedy już coś sama zauważę w wyglądzie. 60kg? -pamiętam, że przy takiej wadze też jeszcze nie byłam najszczuplejsza. 55kg? -przy tej wadze kiedyś byłam ok dla siebie. Ale ciało się zmienia, minęło kilka lat, nie wiem czy też za jednym podejściem zejście aż tyle kg jest możliwe...
Ciężko mi włączyć ćwiczenia do codziennego życia. Jeżdżę czasem na rowerku stacjonarnym, bardzo dużo chodzę, z 10tys codziennie spokojnie. Trochę się usprawiedliwiam, że zacznę jak waga się zatrzyma..że moje kolana lepiej żeby nie biegały przy takich cyferkach...jakoś też czuję, że póki trochę nie schudnę nie ma co modelować. Nie wiem jak zdobyć motywację do ćwiczeń.
Cel na dziś - prócz chodzenia, poświęcić 30 min w domu na ćwiczenia.
_coco
17 czerwca 2020, 07:23dziękuję za miłe komentarze;)
Janzja
16 czerwca 2020, 11:20Dziesięć kilo to niezły wynik :). Modelowanie ciała ma sens, może wówczas efektów nie widać "na oko", ale ciało usprawnia się i przebudowuje i tak. Choćby pilatesy i itp.
lornaa
16 czerwca 2020, 10:07Ja kiedyś dużo schudłam, spacerujac codziennie wieczorem 10 km wokół dzielnicy, tak dość energicznie - słuchawki na uszy, jakiś fajny podcast, i jedziesz :) Trzymam kciuki! I gratuluję spadku 10kg. Może Ty tego nie widzisz, ale Twoje stawy i organizm na pewno maja sie lepiej. Jesteś zuch!
Tysiek7
16 czerwca 2020, 09:19Chód, rower ok, nienobciazaj stawów nie potrzebnie ;)