Tak jak w tytule w końcu dojrzalam do dietkowania. Zmotywowały mnie: wzrastająca waga, wylewające się boki, piersi wielkości korboli i orbitrek w pokoju. Kosztowało mnie to sporo wysiłku, żeby namówić męża do wtargania go na górę i nie mogę tego zaprzepaścić.
Ostatnie dni były koszmarne. Nawet moja silna wola nie miała nic do powiedzenia i podawała się byle jakiej okazji. To do dzieła. Proszęo kciuki oczywiście!
asyku
22 października 2009, 09:23TO TRZYMAM KCIUKI ZA DIETKĘ I ZA RUCH!!!zobaczysz ,że to się opłaca:)buziaki<img src=http://republika.pl/blog_ke_3440035/3972721/tr/017.gif>miłego dnia;)