Jeszcze do 6 października muszę być twarda, a w środę mogę już celebrować sukces. Zaczęłam się już jakiś czas temu zastanawiać, czym to uczcić. Najbardziej tęsknię za czymś miękkim, pulchnym i ciaściastym, na przykład pączuszkiem 🍩, eklerkiem lub kremówką 🍮. Ale mam trochę awersję do kupowania takich rzeczy w piekarni - osoba nigdy nie ma pewności z jakiej jakości składników jest to robione. Więc pomyślałam, że może jakaś dobra czekolada 🍫, albo inny wafelek, batonik lub cukierek 🍬. Zawsze jawny skład i można powybrzydzać w sklepie :-) Tylko ta chemia w środku często nie zachwyca. No i nie jest to ani miękkie, ani gąbczaste, ani pulchne.
Ale oto dziś z niespodziewaną wizytą przyszła sąsiadka, ta spod szesnastki, co to jej w sadzie obrodziło i z jabłkami zrobić już co nie ma pomysłu. Więc ratując dobrą sąsiadkę, z jakże trudnej i nie do pozazdroszczenia sytuacji życiowej, przyjęliśmy pod dach jabłkowe sieroty w ilości około 5 kilogramów. Pomoc sąsiedzka, wiadomo, to podstawa zdrowego współżycia społecznego :D.
Zatem postanowione - nagrodą dla mnie, za cały trud i wysiłek, za walkę i wytrwałość, za wyrzeczenia i ból dupy, będzie jabłecznik, który do tego sama sobie muszę upiec. Taki deal sobie wynegocjowałam z życiem. Brawo ja.
👏 👏 👏 👏 👏 👏 👏 👏 👏 👏 👏
Sprawę sobie parkuję na sobotę, bo w sobotę mam też zaplanowany bieg Zawsze Pier(w)si, więc jak dobiegnę i dożyję, to sobie upiekę. A jak nie, to nie :)
W międzyczasie:
-- cały czas niestrudzenie dieta Anki Lewandowskiej
-- treningi z Pawłem raz w tygodniu, squash raz w tygodniu, codziennie marsze, bo Rowińska kazała :P
-- alkoholu nie piję od lipca
Czuję, że jest szczuplej. Ale twarde dowody w postaci liczb z pomiarów składu ciała będę miała w drugiej połowie października. Mierzę się regularnie od lipca, ale liczby zna tylko mój trener. Ja biorę moje karteczki, składam równo na pół, potem znów na pół, opisuję ołówkiem i chowam do koperty. W tym miesiącu wyciągnę je wszystkie i poznam prawdę...
Akurat na Halloween - będzie można się wystraszyć :P
EMLbn
6 października 2020, 16:33Dzisiaj jest 6 więc zostały Ci ostatnie godziny :) mam nadzieję że się trzymasz aby móc jutro bez wyrzutów sumienia świętować :)
Zooma
6 października 2020, 20:03Zapieram się wszystkimi łapkami, żeby nie polec :-) Lekko nie było, bo dziś po marszu wpadłam do lokalnej kawiarenki. A tam, żeby się dostać po zwykłą kawę trzeba było minąć wystawę ciast i tortów, a przy samej stacji odbioru stał słój z ciasteczkami. Ale zamknęłam oczy, przez maseczkę nie czułam zapachów i jakoś przetrwałam :-D
kawonanit
5 października 2020, 09:33Chciałam by pisać - nie rób tego! Jednak domowe ciacho też by mnie spacyfikowało... 😂 Nie jadłam słodyczy 3 miechy, coś podkusiło na cukiereczka i teraz codziennie chodzę i szukam 🤬 i zazwyczaj ulegam.
Zooma
5 października 2020, 17:47Mam tak samo :(. Jak zjem coś słodkiego, to potem jest mi ciężko się powstrzymać. I z każdym kolejnym "to już ostatni" słodyczem, jest coraz trudniej. Ale ostatnio przełamałam mit, że podczas okresu mam taką chcicę na słodkie, że nie wytrzymam (wytrzymałam), więc teraz chcę zapanować nad sobą i po dwóch kawałkach ciasta znów nie jeść przez miesiąc. Taki trening przed Bożym Narodzeniem i tym, co po nim :P.
Janzja
4 października 2020, 06:37Słodycze domowej roboty nie tuczą - spala się je już podczas szykowania :))
Zooma
5 października 2020, 17:49Hehe... No i jeszcze ten truchcik przed. Czuję się usprawiedliwiona :D