Jest tak gorąco, że oficjalnie, i mówię to zupełnie poważnie, bez kokieterii i ściemniania, zawieszam treningi do wtorku. A konkretniej to do środy rano, bo wtedy mam zaplanowane bieganie 🏃♀. Jest to moja przemyślana i suwerenna decyzja 👩⚖.
A poważnie to jest tak gorąco, że mam ochotę wyzionąć duszę. Moja taktyka do wtorku to nie oddalać się od wiatraka dalej niż na metr i brać chłodny prysznic po każdym wychynięciu na zewnątrz. Nawet po wyjściu po zakupy.
I może jakoś przetrwam ☀☀☀.
Ja jestem dzieckiem zimnej północy. Co mnie do głowy strzeliło, żeby się przeprowadzać na południe, w ten skwar nieludzki? Człowiek czasem coś zrobi głupiego i potem się z tym użera pół życia.
Dopracuje dwa lata kontraktu i sp*&#$... to znaczy wyjeżdżam stąd czym prędzej.
A poza tym mam syndrom pełnej lodówki - zaczęłam dietę, zaopatrzyłam lodówkę i mam teraz mnóstwo nie-po-dojadanych rzeczy. Pół puszki pomidorów, 3/4 tofu, nadliźniętą paczkę rukoli, 0.43891 ricotty... Wkurza mnie to, bo jest bałagan wieczny w środku. Jak nie wymyślę szybko jakiegoś systemu organizacji to oszaleję.
I mówię to zupełnie poważnie, bez kokieterii i ściemniania :D
A-HO!
Krummel
8 sierpnia 2020, 09:40U nas też upalnie, właśnie skończyłam trening i żałuję, że w ogóle go robiłam, wzięłam hantla do ręki i już byłam cała mokra :/ co do resztek w lodówce, u mnie sprawa wygląda w ten sposób, ze staram się jednak zużywać całe produkty. Kiedyś też miałam powiedzmy pol pomidora w lodówce, 5 otworzonych wędlin, pół opakowania śledzi w śmietanie i okropnie mnie to denerwowało także teraz nie zostawiam nic na później tylko zjadam. Albo daję partnerowi , bo on jest jak kontener na bio odpady :)
Zooma
8 sierpnia 2020, 15:18Mój w ogóle nie sympatyzuje z moją dietą niestety... :( Choć jest smaczna. Więc oddać nie ma komu. Jeżeli coś nie jest frytką z ketchupem, albo bułą z serem to nie tknie. Ale też zaczynam powtarzać dni, bo inaczej się nie da :) Gratki, że jednak ten trening zrobiłaś. I podziw :)