Teraz to rozumiem.
Dzisiaj do pierwszej nad ranem kończyłam zadanie z pracy. Zawzięłam się, że skończę. Uprzejmy kolega z zespołu siedział ze mną nad tym do północy. Hmmm... bezinteresownie? A w domu ze wsparciem partnera jakoś dociągnęliśmy tego dziada do końca.
I dziś jest już luzik. Warto czasem pocisnąć.
A w kwestii monitorowania picia wody, to przeszłam od metody analogowej, czyli karteczka i zaznaczamy, przez "będę pamiętać", aplikacje na komórkę, aplikacje na laptopa, własną aplikację (bo po prostu żadna nie spełnia moich wymagań :P), na powrót do metody analogowej.
Nie ma to jak stosik papieru i ten nonszalancki ruch ręki, gdy pęka kolejne 300ml.
A-ho!
NowaJa_86
9 sierpnia 2020, 19:11Super pomysł z karteczką🙂
MadziuniaP
4 sierpnia 2020, 19:52No to na to nie wpadlabym 😁 wszyscy tylko aplikacje i aplikacje :) ja natomiast sama z siebie piję dużo wody- ciągle chce mi się pić 🙈
Zooma
4 sierpnia 2020, 20:07Piąteczka - też wciągam dużo litrów dziennie :D
Janzja
4 sierpnia 2020, 10:51Ja czasem też wiele rzeczy wolę mieć na papierze, tak jakoś inaczej :P ale jakiś mam opór by oznaczać sobie wodę, bym musiała ją pić wtedy, haha :D
Zooma
4 sierpnia 2020, 20:04Prawda, że karteczki górą? Telefon się wyłączy, laptop też, a karteczka na biurku będzie leżeć i patrzeć :)