od wczoraj staram się wrócić na poprawną ścieżkę zdrowego i racjonalnego odżywiania się.
Tak by zdrowo schudnąć. Jednak byłam wczoraj tak zabiegana, że nie miałam kiedy Wam opisać mojego dnia więc dziś zacznę od wspomnień wczorajszych. A więc:
zgodnie z niedzielnym postanowieniem od poniedziałku jemy zdrowo i tylko posiłki przygotowane przez siebie (no ewentualnie śniadanka od męża :o) )
Pobudka nie była zbyt miła (kto to widział by budzik zaczął dzwonić zaraz po tym jak człowiek zamknie oczy!!! - niemiły efekt sesji i robienia wszystkiego na ostatni moment) na szczęście mój mąż stanął na wysokości zadania i zrobił mi kawkę z mlekiem :o)
Do pracy zgodnie z moim nowym postanowieniem (a mianowicie "wszędzie gdzie się da poruszam się rowerem albo piechotą") wsiadłam rano na rower i pojechałam do pracy. I tym oto sposobem zapewniłam sobie mini trening 2x8 km.
W pracy prawie grzecznie, a dlaczego? Ponieważ nie przygotowałam sobie niczego na 2 śniadanie ani podwieczorek i pechowo złożyło się, że żona szefa miała urodziny (z resztą on też) i było ciach, no i skusiłam się :o( na 2 mini babeczki z owocami i kremem :o(.
Dlatego po przyjechaniu z pracy i odetchnięciu (niemożliwy skwar) poszłam się wypocić na siłownię - pełen program ćwiczeń za mną (seria brzuszków i ćwiczeń rozciągających -30 min., seria ćwiczeń na maszynach z naciskiem na dolne partię ciała - 1 h, rower - 30 min.)
Wczorajsze menu:
Śniadanie: kawa + 3 kromki chleba SONKO + 3 łyżki mojej sałatki śledziowej
2 Śniadanie: wspomniane babeczki
Obiad: 4 małe gołąbki z młodej kapusty uparowane w parowarze, nadziane dzikim ryżem, mielonym z piersi kurczaka, papryka, brokułem i marchewką do tego sos przygotowany z pomidorów z puszki, cebuli, czosnku i świeżej bazylii, i oregano.
Podwieczorek: nic
Kolacja: 4 albo 5 ogórków małosolnych własnej roboty
Jeśli chodzi o dzisiejszy dzień, to udaje mi się być dalej na dobrej drodze (oby tak dalej). Nawet udało mi się odmówić mojego przydziału drożdżówki zakupionej przez Pana Projektanta (kolega z pracy był wniebowzięty, bo to jemu przypadła moja porcja).
Do pracy i z pracy dojechałam na rowerze więc kolejne 2x8 km za mną.
Dziś jeszcze muszę zmusić się do mojej serii "machania nogami" i niemiłosiernie rośnie mi sterta prania do wyprasowanie :o( (jak ja tego nie lubię).
Dzisiejsze menu:
Śniadanie: to samo co wczoraj
2 śniadanie: połówka małej ćwiartki z arbuza
Obiad: 3 średniej wielkości gołąbki te same co wczoraj i z tym samym sosem
Podwieczorek: 0,5 kg truskawek
Kolacja: pewnie będą ogórki :o)
A zapomniałam napisać, że dziś w pracy udało mi się wypić już ok 1,2l wody i teraz męczę jeszcze 0,6l z mojego bidonu.
innaona
19 czerwca 2012, 22:02Tak 3maj! Normalnie jesteś moim natchnieniem i motywacją! Wpadłabym Ci to pranie wyprasować z wdzięczności ale mam za daleko
toxicsoul
19 czerwca 2012, 21:10Widzę, że zapał do pracy godny podziwy ;) Zazdroszczę ;) Oby tak dalej! ;*