Ale w tamtym tygodniu przydarzyła mi się sytuacja jak z filmu romantycznego. Zazwyczaj do biegania ubieram brzydki, szeroki dres, jakąs bluze, niekiedy bezrękawnik dlatego sie nie spodziewałam..
A więc biegnę sobię i słyszę że ktos biegnie za mną. Zatrzymuję sie na światłach i ta osoba również. Okazuję się że to chłopak, jakieś 1,80 - 1,90 wzrostu, ubrany w fajny dresik. Uśmiecha się do mnie no to ja do niego również. Swiatła się zmieniają, on mnie wyprzedza a ja biegnąc za nim kombinuję że trzeba zmienic trasę bo wyglądam za nim jak wieśniak I wtedy on zwalnia i czeka aż go dogonię.. Dobiegam do niego a on z rozbrajającym uśmiechem pyta się czy może do mnie dołączyć xD Ja z zakłopotaniem odpowiadam że raczej nie i że wolę biegac sama, ale w myślach " ale przystojniak " Na to on mi odpowiedział że szkoda, ale rozumie.. I tak właśnie utraciłam możliwość przeżycia miłości jak z komedii romantycznej xD Ale miło mi się zrobiło, kto wie może jeszcze kiedyś go spotkam Wydawał się bardzo sympatyczny i na pewno traktuje bieganie baaardzo poważnie..
A teraz mykam pod prysznic a póżniej poczytać co u Was pozdrawiam kochane
blondiblue22
28 marca 2012, 08:16oszalałaś... ?! :) zamiast wykorzystać sytuację... buuuuuuuuuuu
FiolekAlpejski
28 marca 2012, 08:04No nie ja bym powiedziała, "jasne" hehe a co ci szkodzi mieć kolege do biegania? :D
Kucianka
27 marca 2012, 22:12ale super! może się jeszcze spotkacie :)