Nie potrafiłam odmówić sobie świątecznych potraw.
Wszystko było bardzo pyszne,
wiem jak wiele pracy i starań zostało włożone w przygotowanie wielkanocnych pyszności.
Nie ma nic złego w tym jeśli w święta spróbuje się rzeczy niepasujących do codziennego jadłospisu.
Teraz trzeba tylko spalić te nadprogramowe kalorie.
Skończę pisać i chcę poćwiczyć
- żeby zagłuszyć małe wyrzuty sumienia.
Żeby poczuć się zdrowo.
Wczoraj właściwie dzień postny. Dokuczał mi straszny ból brzucha. Moją sałatkę dietetyczną na śniadanie zjedli z wielkim apetytem rodzice. Głównie piłam herbatkę, na obiad mini miseczka pomidorowej z makaronem a późnym popołudniem trochę nerkowców, kilka suszonych moreli i wiśni, trochę migdałów.
Słaba rozgrzewka przed dzisiaj.
Poprzedni tydzień ćwiczyłam 4/7 dni.
W piątek było 4 godzinne sprzątanie, które w sumie mogę zaliczyć pod formę wysiłku. Waga raczej stoi w miejscu.
Chcę wrócić do rozpisywania posiłków
- na razie jeszcze chyba tego potrzebuję.
W przyszły piątek zrobię pomiary + stan wagi.
Przez to, że mniej się męczę niż kiedyś przy ćwiczeniach Ewy
(SKALPEL i TURBO) czuję się jakby były mniej efektywne.
Chyba lubię się katować
Wczoraj byłam u mamy na cmentarzu. Dawno mnie tam nie było choć plan żeby jechać był dużo dużo wcześniej. Kiedy jest cieplej często przychodzę tam żeby porozmawiać, pochwalić się, pożalić - POMAGA. Chcieliśmy też z Pawłem podziękować, że udało się i będziemy mieszkać razem.
Bardzo wierzę, że mama z góry mnie wspiera i pomaga realizować wszystkie plany, które uważa za dobre dla mnie.
Wierzę, że czuwa nade mną i dba o moje szczęście.
Razem z siostrą i mamą Pawła zrobiłyśmy świąteczny stroik
Za namową siostry wybrałam się też wczoraj na mszę. Podniosła atmosfera, śpiew, świece. Kilka rzeczy bym zmieniła, ale ogółem podobało mi się. Nie wiedzieć czemu chwilami kręciła mi się łza w oku, myśli biegły tak szybko. Najbardziej zapadł mi w pamięć fragment kazania, o przyzwyczajeniach. Ksiądz wzorował się na wypowiedzi naszego obecnego papieża Franciszka sprzed roku.
Nie należy przyzwyczajać się Przyzwyczajenia są zgubne. Nie chodzi to moim zdaniem o zwykłą rutynę. Nie przyzwyczajajmy się do tego, że JEST NAM ŹLE.
Wielu ludzi faktycznie przyzwyczaja się do złego samopoczucia, poczucia bezsilności i beznadziei. A wystarczy działanie.
MOŻE BYĆ LEPIEJ.
WYSTARCZY W TO UWIERZYĆ I PODJĄĆ ODPOWIEDNIE KROKI.
Od dziś zerwij z przyzwyczajeniem do niezadowolenia z siebie, tego że jest Ci źle. Przestań w kółko powtarzać, że już nic się nie zmieni i już jesteś "oswojony" z obecną sytuacją. Zrób coś żeby kolejnego dnia obudzić się i powiedzieć: JEST INACZEJ. LEPIEJ. ZAWDZIĘCZAM TO SOBIE.
MÓJ CEL DO 14 kwietnia:
Likwidacja tych okropnych boczków Chcę wchodzić w te spodnie bez najmniejszych problemów. Chcę by były "łatwościągalne". Muszę się przyznać, że jeszcze jakiś czas temu w ogóle się w nie nie dopinałam. Czas na zaliczenie kolejnej bazy
Umiecie wykonać ćwiczenia z TURBO kiedy trzeba robić jakby pompki na jednej nodze?
I przyciągać nogę do siebie obniżając się do podłogi? Ja nie potrafię utrzymać się w tej pozycji, ale nie do końca wiem w czym jest problem. Wydaje mi się, że nie wytrzymują mi i ręce i nogi, które nawet w butach się rozjeżdżają.
Czekam na podpowiedzi z Waszej strony...
ŻYCZĘ WAM MOKREGO DYNGUSA.
MOŻE TO BYĆ TEŻ MOKRY PODKOSZULEK OD ĆWICZEŃ
POGODA NIESTETY NIE SPRZYJA KUBŁOM ZIMNEJ WODY
_____________________***______________________
CHCESZ KUPOWAĆ KOSMETYKI I PRODUKTY WELLNESS ORIFLAME TANIEJ
DLA SIEBIE I RODZINY?
Czy Twoją pasją jest świat piękna? My stwarzamy w nim niesamowite możliwości! Dzięki Oriflame wszystko staje się możliwe!
Wystarczy wypełnić formularz
Tazik
3 kwietnia 2013, 22:28Wstrętnie dziś było, to fakt ;) A na święta też nie potrafiłam sobie odmówić pyszności :))
mamadolores
3 kwietnia 2013, 09:54Z tymi przyzwyczajeniami to święta prawda - podpisuję się pod tym obiema rękami. A jeśli chodzi o ćwiczenie - ja też miałam z tym problem, pomogło ściągnięcie skarpetek i wykonywanie go na boso - nogi przestały objeżdżać. Nie jest to proste ćwiczenie, osobiście jest dla mnie mordercze i średnio je lubię. Jak nie umiem sobie z nim poradzić, to po prostu podnoszę biodra leżąc na boku. Też działa.
barrettka
1 kwietnia 2013, 11:24poplakałam się, gdy czytałam o tym, jak mamusia Ci z gory pomaga. to piękne, że masz taka swiadomosc :) powodzenia :*
MllaGrubaskaa
1 kwietnia 2013, 09:51Popieram , przyzwyczajenia są zgubne , ale jeśli to zauważamy to znaczy że możemy to zmienić ;)) Piękny stroik. Mama na pewno nad Tobą cały czas czuwa , ja wierze na przykład że moja siostra gdzieś tam z góry się mną opiekuje! Pozdrawiam ! Spokojnych świąt!
x001x
1 kwietnia 2013, 00:51Mam nadzieję, bo już dziś sama w to zwątpilam, mimo, iz zawszemowie inaczej...
zmianadzislepszejutro
1 kwietnia 2013, 00:41SKALPEL WYKONANY :) Trochę potu było :)
cambiolavita
31 marca 2013, 23:34Wspaniale kazanie o tych pzyzwyczajeniach! I piekny stroik u mamy! A co do pozycji w Turbo, to sama nie moge sie utrzymac, o jest chyba jeszcze kwestia nie wystarzajaco silnych miesni...
PaniCapulet
31 marca 2013, 22:48Pewnie masz rację odnośnie tych negatywnych przyzwyczajeń, sposobu myślenia. Ale trzeba mieć ogromną siłę, żeby od tego uciec.