Powróciłam na łono Vitalii.To znaczy byłam z Wami , ale nie miałam weny twórczej do pisania.Czułam sie wypalona, zmęczona tą wieczną walką ze zbędnymi kiloskami, musiałam troche odpocząć.Przemyśleć to i owo.ale czytałam o waszych malych i dużych sukcesach i porażkach i przeżywałam je razem z Wami.
Ale jest lepiej, powrociłam do ćwiczeń.Staram się codzinnie biegać.Początki byly trudne, ale teraz przebiegam 6 km, z tego połowę pod dość stromą górę , plus 2 km szybkiego marszu.Do domu wracam mokra jak szczur.Od czasu do czasu jeżdżę na rowerze lub chodzę z kijami.Inspiruje mnie moj mąż , ktory biega parę razy w tygodniui to nieraz ponad 20km.I co dziwne jemu to sprawia przyjemność.Ja jeszcze tego etapu nie osiągnęlam .Biegam raczej bo muszę , bo chcę schudnąć a namiastke szczęścia odczuwalam na mecie.Mysślę , dobrze , że przebieglam , ale dobrze , ze to już koniec UFF....
o cO Co do diety to staram się jeść zdrowo i troche mniej.Ale niestety moja silna wola jest bardzo slaba.Dzisiaj koleżanka przyniosla ciasteczka z wesela.Ubóstwiam je.Oczyiście skosztowalam .Ale reszta dnia będzie już bez wpadek .Mam nadzieję:)
DZISIAJ WAGA :JESZCZE RÓWNO 100(RANO , NA GOLASA, PO SIKANIU)ale myślę , ze to ostatni dzień trzycyfrówki
WRACAM DO GRY.......PIERSZY CEL 95
Windsong
1 sierpnia 2012, 23:29Hej, faktycznie nie było Cię trochę. No jestem pełna podziwu, ja 6km robię tylko na orbim, w terenie wymiękam :) Trzymam kciuki za 2 cyfrówkę,
anetalili
1 sierpnia 2012, 20:40o, to dwucyfrówka już tuż tuż :)
mogorzeja
1 sierpnia 2012, 12:27No ciesze się że wróciłaś, nadal jesteś wśród moich znajomych bo wiem ze mamy swoje wzloty i upadki. Będzie dobrze, wytrwamy.
lemoone
1 sierpnia 2012, 11:42uda się! :)
migotka69
1 sierpnia 2012, 11:38fajnie, że jesteś! to walczymy razem bo ja też wróciłam!
natalia1211
1 sierpnia 2012, 11:29kochana trzymam kciuki:*