Nie pisałam , bo jest mi wstyd , że odchudzanie idzie mi tak opornie.Robię krok naprzod, a potem trzy w tył i waga wraca z nawiązką .Wiem , że czasami sama sie oszukuje, podjadam , za mało ćwiczę.Brak mi wytrwałości.
Ale jednocześnie źle czuję się w grubym ciele i wiem , że tylko ja to moge zmienić.
Jestem pełna podziwu dla Vitalijek, którym sie udaje i mogą sie pochwalić spadkiem kilkunastu , a nawet kilkudziesięciu kilogramów. Jesteście dla mnie inspiracją .
Postanowiłam (że sprobuje ostatni raz).Jeśli polegnę usuwam konto i nie będę Was nudzić moimi porażkami.
Postanawiam ćwiczyć przynajmniej godzinę dziennie, jeżdzić do pracy na rowerze i mniej żreć.(Będę jeść więcej białka, a ograniczę węglowodany i tluszcze)
Czyli nic nowego nie odkryłam .
DZISIAJSZE MENU:
ŚNIADANIE: pasta rybno jajeczna( mała miseczka)
II ŚNIADANIE: odtłuszczony jogurt z otrębami,
OBIAD:gotowane mieso , warzywa na patelnie,
PODWIECZOREK:owoc, twarożek ze szczypiorkiem ,
KOLACJA koktajl białkowy.(Kupilam mężowi, ale jemu nie smakuje , wiec ja go wypiję).Mam nadzieje , że nie urosną mi muskuły
Dzisiaj ładna pogoda spróbuje pobiegać.Jutro zdam relacje jak mi poszło i ile km przebiegłam , a raczej przetoczyłam:).Bo to nie jest bieg a powolne toczenie się .No , ale od czegoś trzeba zacząć
WAGA 102 KG( PRAWIE JAK CZOŁG RUDY 102)
Windsong
18 kwietnia 2012, 23:29Zamień postanowienia na stwierdzenia, mi pomogło. Bo własnych obietnic ciężko się trzymać. Powiedziałam sobie, że od dziś na stałe zaczynam się zdrowo odżywiać w początkowej fazie, mniej kalorii (do 1300 - 1400 , bo na 1000 to się dorobiłam jojo). Co do ćwiczeń, to lepiej nie mówić, ruszam się dwa do trzech razy w tygodniu po 40 min (albo orbitrek, albo basen, albo pilates), ale wiem, że więcej nie dam rady ( chociaż zamiary były i są wielkie, leń mieszkający w środku mi nie pozwala) Najpiękniejsze jest to, że stopniowo leń przyzwyczaja się do ruchu i zaczyna mu go brakować, nawet się go domaga :) No i przede wszystkim wrzuciłam na LUZ, nic nie muszę, nie spieszę się, chudnę w swoim tempie im dłużej tym lepiej. Waga nie raz stała w miejscu przez 3 tyg, potem w dół o całe 0,5kg ;) to euforia , to znudzenie i zniechęcenie, normalka. Dlatego wrzuć na luz, rób wszytko we własnym tempie i nie zmuszaj się do niczego, pomału dasz radę. TRZYMAM KCIUKI !
luna...
18 kwietnia 2012, 23:01nie warto się poddawać wkońcu osiągniesz swój cel, każdy ma gorsze dni gdy nic mu nie wychodzi, wiem bo sama mam takich wiele ważne żeby dalej próbować :) pozdrawiam ...
anilewee
18 kwietnia 2012, 18:22kochana próbuj, ja trzymam kciuki! ale co do ćw. to wg mnie póki, co starczy 30min + ten rower a to i tak będzie dużo, jak na początek:) nie ma co na początku przedobrzyć, bo później się może szybciej znudzić.. trzymam kciuki!:)
duszka189
18 kwietnia 2012, 17:12próbuj Kochana próbuj i za żadne skarby nam się nie poddawaj mimo że czasem bywa ciężko i opornie!!!!!!!!!!
extaza
18 kwietnia 2012, 15:37i poraz setny wez siew garsc tak na 100%
Nika35
18 kwietnia 2012, 11:30Dasz radę - trzymam kciuki!!!
ZizuZuuuax3
18 kwietnia 2012, 11:28tym razem się uda! zaczynamy i kończymy! :)
Rudzielczyk
18 kwietnia 2012, 11:27Powodzenia, ja też wracałam wciąż do początku, teraz jakoś trzymam się dzielnie, bo odkryłam rower treningowy (pedałowanie przed telewizorem) i basen na wieczorny relaks :) ale długo nie mogłam znaleźć swojej drogi :) Trzymam kciuki!
moniq1989
18 kwietnia 2012, 11:24Ale smaczne jedzenie! Korzystaj z pogody bo nie wiadomo kiedy znów będzie taka ładna! buźka;*
vitalijka86
18 kwietnia 2012, 11:19Powinnaś z całych sił się w sobie zaprzeć i udowodnić sobie i innym ze potrafisz. Zobacz jak sama sobie udowodnisz że chcesz i potrafisz jaka będziesz z siebie dumna i nie będziesz już patrzeć na wszystko w czarnych barwach :-) Pozdrawiam gorąco i trzymam kciuki :-)
olciaa1983
18 kwietnia 2012, 11:17dołączam się do Ciebie :) ja zaczęłam od 104 kg.....To znaczy później już nie wchodziłąm na wagę, może było tego więcej :) W każdym razie trzymam kciuki :)
anetalili
18 kwietnia 2012, 11:17Odniosę się do Twojego pierwszego demotywatora. Jak startowałam i widziałam na pasku, że mam do schudnięcia 40 kg (a to i tak będzie u mnie jeszcze otyłość) to ręce mi opadały i myślałam, że to niewykonalne. Jak się schudnie jednak trochę to nabiera się pewności, że się uda i ja w to wierzę :) Uwierz i Ty :)
jerzokb
18 kwietnia 2012, 11:16Ja też ciągle zaczynam od nowa, ciągle startuję z wagą prawie wyjściową, ale poddać się nie zamierzam.
aeroplane
18 kwietnia 2012, 11:16najgorsze sa poczatki, ale nie jestes sama. musisz zacisnac zeby i walczyc- jak kazda z nas. uda sie na pewno, trzymam kciuki za Ciebie mocno :)