Jestem, jestem, ale wcześnie rano, bo w pracy mam tzw. kocioł. Czyli wychodzę rano i wracam późno wieczorem - koszmar!!!
Sobotnia kolacja - przebiegła całkiem spokojnie, nie powiem jednak, że nie skusiłam się na małe co nie co, ale co tam - mówi sie trudno i żyje sie dalej. Dalej dietkuję ze SD, czasami wydaje mi się, że ta dieta jest za obfita, albo ja sama robię za duże porcje. Co o tym sądzicie? Jeśli chodzi o ćwiczenia, to nadal nic nie robię w tym kierunku - a to pech. Teraz oczywiście mam wymówkę - brak czasu, praca. To trzymajcie sie drogie vitalijki, a ja do pracy. Pa