Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Ciągnę ten wózek


Dobrze nie jest. Waga dzień w górę, dzień w dół. A ja nie rezygnuję, nie łamię się, właściwie poza silnymi dołami i lekkim osłabieniem nic mi nie brakuje w życiu. To tarczyca. Właściwie wiem to od dłuższego czasu, ale jeszcze równie dłuższy czas nie będę ustawiona, cały czas szukamy o co w tym wszystkim chodzi. Na pewno Hashimoto. Ale pewnie nie tylko, huśtawka z niedoczynności wpadła nagle w nadczynność, teraz znów spadła do niedoczynności, całość niby trochę jak przełom tarczycowy, ale z dziwnym przebiegiem. Może gdyby nie dieta to już bym w drzwi nie wchodziła. Głód atakuje od czasu do czasu, nie powiem że nie. Wieczorami trochę czerwonego wina. Takie małe przestępstwo, ale nie za wielkie. Dziś kieliszek, wczoraj dwa. Za to każde danie obcinam o owoc lub jem mniej, żeby przynajmniej utrzymać wagę. Myślę że organizm zgłupiał. Dlatego gorsza przemiana, osłabienie, i nie tracę tłuszczu. Ale dzielnie idę do przodu, postanowiłam aż do skutku to ciągnąć. I tyle.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.