Wiosna, wszystko budzi się do życia i ja się obudziłam po zimie z ręką w nocniku a w zasadzie w tłuszczu, tłuszczu który mnie obrasta... tłuszczu którym zarosłam przez ostatnie 6 mc... :(
Totalnie się sobie nie podobam, Gdzie się nie dotknę tam czuję smalec. Blee...
Mam rowerek stacjonarny ale on nie da rady, za dużo jem!
Do tej pory wydawało mi się że mało ale jak sobie przeanalizuję.
Jedna kanapka z masłem którego smaruję prawie pół cm na chlebie żytnim!
Kawa z mlekiem x2-x3 mleko ma laktozę= cukier.
Słodkie płatki do mleka.
Tu batonik, tam cukierek,
ser żółty, smażone... i można by tak w nieskończoność.
Ale koniec z tym
chce być matką ale najpierw muszę się ze sobą uporać.
Jutro dodam fotki i wymiary aktualne.
Póki co mnie męczy przeziębienie ale mam nadzieję że pójdę dziś na 4 km marszu. Zacznę od takich ćwiczeń + rowerek w domu. Robię od tyg przysiady i już jest lepiej. Nogi nie bolą.
Ważyłam się ostatnio waga pokazała 72 kg...
Nie chcę dużo
5 kg mnie zadowoli!
Barbadine
31 marca 2017, 16:37Powodzenia!! Dasz rade!
cciszaa
27 marca 2017, 09:13Troszkę pracy nad sobą i zleci ino mig ! ;-)