Dzisiaj dzień wyglądał po prostu idealnie. Lekkie posiłki, trening mój codzienny+ Mel B 10 minut brzucha+abs. Nawet samopoczucie jest w porządku. Ale wczoraj...tragedia! Zwolnili nas ze szkoły wcześniej, więc w domu byłam ok. 13:00. Akurat to czas, gdy jem lunch. Wchodzę do domu, a tu moja mama zrobiła sernik na zimno, taki na jaki czekałam całą zimę! Nie myśląc o niczym po prostu ucięłam kawał i go zjadłam. Był tak pyszny, że nie mogłam uwierzyc, że go jem. Minęło jakieś pół godziny od skonsumowania go, a mnie nagle wzięła straszna ochota żeby jeśc;/ Jak zjem na luch kanapkę lub owoc to tak nie mam...No więc dopchałam w siebie jeszcze garśc orzeszków ziemnych, 3 biszkopciki zwykłe. Ehh jaka ja byłam na siebie zła, to aż nie chciałam nic jeśc na wieczór! Ale zjadłam sałatkę warzywną i zrobiłam trening taki sam jak dzisiaj. Chociaż tyle mogłam dla siebie zrobic w zadośćuczynieniu :)
Dzisiejsze posiłki:
- Śniadanie: Owsianka z jabłkiem (1/2), orzechami włoskimi, słonecznikiem, siemieniem lnianym i sezamem
- II śniadanie: Jabłko
- Lunch: 3 pomidorki koktajlowe+ kanapka z ogórkiem, sałatą, polędwicą i odrobiną masła
- Obiad: Kasza gryczana, ryba (chyba mintaj) , kalafior i marchewka duszone na parze
- Kolacja: Sałatka: szpinak, sałata, pomidor, orzechy włoskie, siemię lniane, słonecznik, pestki dyni i trochę oliwy z oliwek
NieZadowolona19
22 maja 2014, 20:55Zawsze, kiedy zje się coś słodkiego (przynajmniej ja tak mam), to nabiera się ochoty na więcej. Dlatego lepiej tego unikać :D i tak nie zjadłaś aż tak bardzo dużo ;) najważniejsze to się nie poddawać i nie rezygnować, kiedy jeden raz coś się nie uda. Powodzenia w dalszej diecie :*