Dziś kolejny dzień zmagań o zdrowie, szczupłą sylwetkę, zadowolenie z siebie.
Po wczorajszym wycisku na siłowni, bolały mnie wszystkie mięśnie. Nieocenione okazało się wsparcie Pana Małżonka, który z entuzjazmem rozmasował spięte uda, pośladki i pozostałe mięśnie, przy okazji wcierając balsam nawilżający. Nie ma to jak połączyć przyjemne z pożytecznym.
Dziś także spędziłam 2 godziny na siłowni - 1 godzina na orbitreku, pot lał się po pupie, ale wiem, że bez tego nigdzie nie zajdę. Kolejna godzinę poświęciłam na ćwiczenia z obciążeniem na różne partie ciała. Nawet nie zauważyłam kiedy minęły owe 2 godziny. Z siłowni wychodziłam z uśmiechem i na drżących nogach, jednak lata bez sportu dają o sobie znać.. Ciało jest słabe, niewytrenowane, kondycji brak.. Ale to się zmieni!
Kiedyś bardzo demotywujące dla mnie było wyjście na siłownię, fitness, bo widziałam tam tyle smukłych, zgrabnych dziewczyn, z jędrnymi pupami i bez cellulitu... Ale teraz wiem, że jeśli i ja będę się przykładać do ćwiczeń, dawać z siebie wszystko, to mam szanse oprócz fajnej sylwetki wygrać przede wszystkim zdrowie.
Już nie przejmuję się, że wyglądam jak waleń :) nie boje się że grupa Greenpeace wpadnie i będzie chciała mnie odholować do wody ;) Każdy kiedyś zaczynał.. i lepiej być pulpetem, który coś ze sobą robi, niż tłuścioszkiem zajadającym pizze na kanapie.
Jeszcze czeka mnie dziś A6W i ćwiczenia z wyzwania na pupę, ale już teraz mogę zaliczyć ten dzień do bardzo udanych :)
Mój motywator na dziś :)
Krasnalia
11 listopada 2014, 21:42Brawo za wytrwałość :) ja dzisiaj jestem leń śmierdzący :)