Coraz bardziej frustruje mnie brak aktywności fizycznej. Ciągle towarzyszy mi myśl, że na pewno mi to zaszkodzi, utyje, poddam się etc. Dzisiaj pierwszy raz zrobiłam coś niezaplanowanego i zjadłam małe otrębowo-owsiane ciasteczko z żurawiną. Czuję, że muszę czasem "złamać się" w ten sposób, bo mam niepokojące wrażenie, że gdy zbyt restrykcyjnie przestrzegam diety, każdy odstęp od niej powoduje u mnie przerażenie, a przecież we wszystkim trzeba zachować odrobinę zdrowego rozsądku :) To może teraz jadłospis:
Śniadanie: 3 łyżki płatków owsianych + żurawina + mała łyżeczka budyniu waniliowego + pół szklanki mleka
Owoc: banan
II Śniadanie: grahamka + sałata + ser żółty + pomidorki
Obiad: łosoś + pół woreczka ryżu brązowego + brukselka
Kolacja: 1/2 mieszanki warzywnej + kromka chleba żytnio-razowego + szynka gotowana
W międzyczasie: 1l herbatki żurawinowej, woda, kawa Inka + wspomniane wyżej ciasteczko
x001x
25 września 2013, 00:21Ahhh... miałam czas w którym liczyłam kalorie i każda 1 więcej powodowała u mnie takie przerażenie,wpadałam tak jak Ty w panikę.... nic dobrego!
karamka
24 września 2013, 22:17Nawet w umiarze trzeba mieć umiar :-) Twój jadłospis nawet z tym ciasteczkiem wygląda bardzo bobrze. A co do ćwiczeń, jakaś kontuzja?
chiquitin
24 września 2013, 22:10Też uważam, że czasem sobie trzeba na coś pozwolić. Bo u mnie gdy zupełnie na nic sobie nie pozwalam później działa efekt 'rzucenia się' na np. słodycze. Pozdrawiam i powodzenia :)