W poniedziałek ważenie, ale i tak ważę się 100 razy dziennie... wiec rano zadowolona, wieczorem zasmucona itp :D
Jak idzie z dietą? Staram się ograniczać, przyznam że pierwszy tydzień było mi łatwiej. Ten tydzień był doładowany i wracałam o dziwacznych godzinach i pochłaniałam więcej obiadu niż zamierzałam, ale bez tragedii. Im bliżej ważenia poniedziałkowego tym motywacja wzrasta.
Kolacje zjadam między 18 a 19. Gdybym wczęsniej chodziła spać to żaden problem, ale przyznam że koło 23 odzywa się lekki głód, póki co jestem dzielna.
Tak jak pisałąm wcześniej w większości jem co lubię ale mniej z drobnymi modyfikacjami.
Za mało piję, dziś dopiero litr...
Dzisiejsze jedzenie:
Śniadanie 6:50: kawa z mlekiem, shake z 1 banana, cytryny, i odrobiny mleka
II Śniadanie 10:30: kawa z mlekiem, kajzerka z almette
Obiad 15:00: za długo od śniadania, głodna jak wilk) kwaśnica + 1 ziemniak i walka co na drugie danie... pierogi z jagodami... czy coś innego?
Kwaśnica mnie nie usatysfakcjonowała pierogi zostały, na patelnie pofrunęły 4 paluszki rybne, do tego ziemniaki i surówka z kiszonej kapusty. Było pysznie, mam wyrzuty bo 3 de facto by mi wystarczyły, ale mózg i oczy krzyczały wtedy MAŁO!
Pozdrawiam dziewczyny buziaki :*
jak.nie.dzis.to.kiedy.
1 lutego 2019, 17:38pierogi nadziewane rybą ;) i bez dylematu ;)
xyz1987
2 lutego 2019, 10:59można i tak :)