Halo! Tak więc - UDAŁO SIĘ! 1 krok za mną, pierwsze 2 kg.
W dietę się już wdrożyłam w ćwiczenia też - myślę że będzie nadal tak szło jak teraz. Nadal brakuje mi wsparcia męża ale z tym muszę się już widocznie pogodzić. Może jak zacznie być coś widać to wtedy pomyśli, że jednak może ciut pomóc w opiece nad Szkrabem. Chociaż po wczorajszej rozmowie na ten temat dziś zabrał Małego na odśnieżanie quadem a wieczorem kilka minut się pobawił - także jakiś plus jest.
A miło mnie zaskoczyła moja Mama po kilkunastu dniach nie widzenia stwierdziła że ciut widać :)
Jutro impreza rodzinna ale postaram się nie zgrzeszyć za mocno z jedzeniem, nie chcę też przesadzać w drugą stronę bo jednak takie imprezy są raz na jakiś czas (kilka razy w roku) więc też nie wezmę ze sobą pudełka z własnym ;P
Każda przesada nie jest dobra.
Buziaki