Ale to był bardzo ciężko czas. W sobotę tydzień temu miałam tatę (nie wiem czy pamiętacie, że tata jest u mnie w co drugą sobotę), pojechaliśmy na działkę. Było bardzo gorąco, ale mamy obok altanki zrobione zadaszenie obrośnięte winogronami i różami więc tam jest chłodno. Ja coś tak robiłam, a tata sobie siedział i ciął na małe kawałeczki łodygi. W pewnym momencie zaczął już chciał iść do domu. Kiedy szliśmy do samochodu, stawiał już malutkie kroczki, był bardzo słaby... W domu jakby było lepiej, ale kiedy go odwiozłem, brat wieczorem powiedział mi, że jest słaby. Niedziela wyglądała podobnie, wyjątkowo słaby, z coraz mniejsza ilością slów... Momentami nie wiedzący do czego służą łyżka, jak ubrać buty, nie widzący co znaczy chodź, jedz😭😭😭 . W poniedziałek z samochodu prowadziłam tatę razem z bratem bo kompletnie nie miał siły iść... Od soboty tylko płacz, brak snu, brak jedzenia, brak treningów itp...wyobraźnia działała niestety negatywnie. Jak jest teraz? Zakres słów coraz mniejszy, tata jest słaby, ale chodzi samodzielnie i to jest super. Nie wiem co będzie jutro, ale cieszę się każdą chwilą spędzona z tatą nawet jak kompletnie mnie nie rozumie. Tata ma swój świat, a ja Go kocham bez względu na wszystko. Także moje plany poszły na bok... A teraz ... Mieszkam na Dolnym Śląsku, w miejscowości, w której jest tylko jeden funkcjonujący most (reszta zamknięta), w którym niestety wały zostały przerwane przez wodę, a poziom wody w niektórych miejscach jest wyższy niż w powodzi tysiąclecia. Brat jutro bierze urlop, aby być z tatą bo ja niestety do niego nie dojadę. Ale będzie dobrze! Musi być!!!
pozdrawiam
ognik1958
30 września 2024, 13:18Hmm...pamiętam wieki temu zaczynaliśmy tylko ty się jakoś pogubiłam zamiast jak ją zgodnie z planem zwalać zbędny balast a potem omijać dużym łukiem to co może to przywrócić tu nie chodzi o szczegoliki trza se zrobić plan jakiegoś tam stałego deficytu i to po jadle i ćwiczeniach i to przestrzegać i...czasami meldować o zaliczonych etapach ...proste tylko trzeba...chciało się chcieć cosik zwalić a nie oszukiwać się co do realnego działania...w kierunku...powodzenia
annaewasedlak
22 września 2024, 16:38Dzielna jesteś. Trzymam kciuki , aby wszystko dobrze się ułożyło. Pozdrawiam
Alladynaa
16 września 2024, 17:42Wiem co czujesz też zmagam się z chorobą taty. Serce rozrywa na kawałki.
Upasiona2018
16 września 2024, 15:51Przytulam i ślę dużo siły!
Anankeee
16 września 2024, 10:49Bardzo dzielna jesteś🙂 Trzymam kciuki, aby wszystko było dobrze ✊✊
wojtekewa
16 września 2024, 14:08Bardzo dziękuję
Julka19602
16 września 2024, 07:34W twoich słowach jest tyle miłości do taty. To wspaniałe że mimo ciężkiej choroby dajesz radę. Życzę dla taty duży sił, a Tobie byś miała siły na ogarnięcie tej trudnej obecnie sytuacji. Pozdrawiam:))
wojtekewa
16 września 2024, 14:09Z tatą lepiej nie będzie to jest ,,równia pochyła", ale muszę się trzymać. Dziękuję za wsparcie
ognik1958
16 września 2024, 14:13rozumiem tak bywa ale zawsze można już po kłopotach stawać do walki i to ....od jutra powodzenia
ognik1958
16 września 2024, 07:00Hmm..tata tatą ale nikt nie zabrania nam ustanowić se plan by był deficyt po jadle,ćwiczeniach i metabolizmie.. tego przestrzegać i..meldować o jego realizacji i idących za tym efektach na wadze.Ja zaczynałem od 123 kg i dało radę i to bynajmniej nie na przysłowiowe 5 minut bo już 3.5 latek te 74 kg stoi czego i ci zyczę
wojtekewa
16 września 2024, 14:08W tym ostatnim czasie chęci i głowa po prostu się rozjechały..m
araksol
16 września 2024, 06:55trzymaj się
wojtekewa
16 września 2024, 14:07Dziękuję
ognik1958
16 września 2024, 06:53Komentarz został usunięty
kaba2000
16 września 2024, 06:07Przytulam Cię.Ja też na zagrożonym terenie.( południe Polski)
wojtekewa
16 września 2024, 14:07Jak patrzę na te wodę to aż serce ściska
dorotamala02
15 września 2024, 21:37Mocno trzymam kciuki za Was i zdrowie taty,musi być dobrze. Bądź silna i nie myśl o najgorszym. Przytulam
wojtekewa
15 września 2024, 22:06Dziękuję Dorotko, co ma być to będzie, wiadomo, że kiedyś Tata przejdzie na drugą stronę (może jutro, może pojutrze, może za miesiąc czy rok), ale na to nie mam wpływu. Wiem, że będzie żal, płacz, złość itp ale taka jest kolej życia