Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Powrót ale czy z podkulonymi ogonem...


Witajcie 

Nie było mnie prawie dwa miesiące  (trochę się wydarzyło prywatnie i zawodowo) i tak powiem Wam, że zatęskniłam za Waszymi wpisami bo nawet nie miałam ich jak czytać. W lipcu miałam urlop i postanowiłam, że tu wrócę bo przecież urlop to dobry czas na zmiany. W tym czasie zawsze zwalniam psychicznie, a jednocześnie włącza mi się tryb AKTYWNOŚĆ. I tak było: jadłam regularnie i że śniadaniem!!! ( nie jestem ich fanką), dużo się ruszałam w trakcie dwóch tygodnie zrobiłam 177 km zarejestrowanych w aplikacji (ale nie zawsze ją włączałam) przełożyło się to na 10188 kcal i 2 kg spadku wagi więc jestem z siebie mega dumna. I mam oczywiście mocne postanowienie, taka passę trzeba podtrzymywać i co? I nikt czyli jak zawsze, dużo planów, a realizacji zero. Pierwszy tydzień po urlopie przeszedł tak, że nawet nie wiem kiedy więc kolejna decyzja, od poniedziałku znowu zaczynam czyli ogarniete posiłki i ruch... I co wyszło? Wczoraj rano śniadanko było, a jakże owsianka na mleku z jabłkiem i cynamonem... Pyszna; zjadłam nawet nie wiem kiedy, potem do pracy i kawka. Potem zjadłam na raty bułkę z zieloną sałatą i szynką, ale czuje, że jest coś nie tak.  Jest mi niedobrze, coś mnie boli brzuch/ żołądek...napije się herbaty. Dzwoni mąż i pada pytanie: co dziś po południu robimy? Więc ja mówię, że albo kije, slbo siłownia, albo rower. Przed 16 dzwonię do męża i mówię poproszę o gorącą herbatę, łóżeczko i termofor. Dziewczyny, wyglądałam jakbym była w ciąży w 9 miesiącu, wielki balon czy Teletubiś. Mąż pyta po co piłaś to mleko już tak miałaś... A ja no przecież od dzisiaj dieta i ruch... A mąż: twoja dzisiejsza aktywność to przejście do sypialni na górę po schodach i do łóżka. Ja naprawdę chciałam coś zmienić i jak zawsze wszystko pod górę. Ale się nie poddaję. Dzisiaj rano zjadłam śniadanie, a jakże, że co że ja nieznosząca sniadań nie nauczę się ich jeść??? Zjadłam więc pół grahamki z masłem i szynką.w pracy wypiłam lekką kawę, potem herbatkę, zjadłam bułkę i kilka paluszków, na obiad 2 naleśniki i jak na razie to wszystko. Wiem, że nudnie i mało, ale się trochę boję, mimo, że dzisiaj wyglądam lepiej...

Tak sobie założyłam, że spróbuję ograniczyć słodycze, które uwielbiam, 3-4 razy w tygodniu będę się uaktywniać fizycznie i ogarniać posiłki. Reszta wyjdzie w praniu hihihi. 

Zaczynam..

Pozdrawiam 

  • aniloratka

    aniloratka

    14 sierpnia 2019, 10:57

    no, ale po co w siebie to sniadanie wmuszasz ? przynajmniej oszczedzasz kalorie na pozniej

  • Laurka1980

    Laurka1980

    14 sierpnia 2019, 09:00

    Powodzenia, czuję energię :) Może przemyślisz, czy warto zmuszać się do śniadań ? Chyba nie, są ludzie, którzy świetnie dają sobie radę na IF, z super wynikami.

  • annna1978

    annna1978

    13 sierpnia 2019, 21:23

    Super ze jesteś:))) ja słyszałam ze nie trzeba się zmuszać do śniadań jesli nie służy ale jakoś tam w ciągu dnia inaczej trzeba jeść:)

    • wojtekewa

      wojtekewa

      14 sierpnia 2019, 00:15

      Dziękuję za miłe słowa, już sama nie wiem co z tym śniadaniem...ech człowiek to ma dylematy...

  • aska1277

    aska1277

    13 sierpnia 2019, 21:20

    Damy radę :) Aktywnośc podczas urlopu miałas mega :)

    • wojtekewa

      wojtekewa

      14 sierpnia 2019, 00:15

      Komentarz został usunięty

    • wojtekewa

      wojtekewa

      14 sierpnia 2019, 00:16

      Pewnie, że damy!!! Kto jak nie my!

  • Berchen

    Berchen

    13 sierpnia 2019, 19:30

    no i fajnei ze jestes , ja jestem na etapie przesuwania jedzenia sniadania w czasie , jem dopiero o 11. 30 - przerwa w pracy, czasem wychodzi inaczej - jak podczas urlopu czy w niedziele, ale szczerze wolalabym regularnie jesc pozna, mimo ze bylam typem ktory po wstaniu w pierwszej godzinie musial jesc. Lepiej czuje sie jedzac pozniej.

  • Naturalna!

    Naturalna! (Redaktor)

    13 sierpnia 2019, 17:56

    Wiesz, ja Ci się dziwię, że na siłę chcesz się zmusić do śniadań :) Po co? Ktoś Ci pewnie wmówił, że to najwazniejszy posiłek dnia i że nie jedząc śniadań, pozniej będziesz się rzucała na żarło ja głupia, tak??? Wiesz, ja już od wielu lat pomijam śniadania (wyjątkiem jest pierwsza zmiana, kiedy wstaję o 4 rano) a jem śniadanie o 8:30 - 9:00 w pracy i serio bardzo, ale to bardzo lubię nie ich jeść :) Nie będę Ci wypisywać zalet jakie daje IF (Intermittent Fasting) - bo może wcale nie masz ochoty tego słuchać, czytać ;) Ja na Twoim miejscu wykorzystałabym tę niechęć do śniadań i jadła jak ciało Ci podpowiada. Dlaczego chcesz się do nich na siłę zmuszać? Naczytałaś się czegoś? :) Jak chcesz, porozmawiajmy o tym :)

    • Naturalna!

      Naturalna! (Redaktor)

      13 sierpnia 2019, 17:58

      bardzo, ale to bardzo lubię nie ich jeść - przepraszam za okropną konstrukcję tego zdania, ale spieszyłam się pisząc i tak wyszło pokracznie :) bardzo lubię ich nie jeść - miało być oczywiście :) pozdrówki

    • wojtekewa

      wojtekewa

      13 sierpnia 2019, 18:34

      Nigdy nie jadałam śniadań, ale masz rację nasłuchałam się od wszystkich, jakie to wazne, a dietetyczka ciskała gromy na głowie za brak śniadań. Nie jedząc ich nie rzucałam się na jedzenie....

  • dorotamala02

    dorotamala02

    13 sierpnia 2019, 17:38

    Fajnie że już jesteś i do tego zwarta i gotowa.Pozdrawiam:)))

    • wojtekewa

      wojtekewa

      13 sierpnia 2019, 17:42

      Dziękuję Dorotka ....jestem zwarta i gotowa!!!

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.