Tak właśnie myślę, zamiast się ogarnąć, tydzień przeleciał mi przez palce i nawet nie wiem jak i kiedy. Fakt przyjeżdżałam do domu około 18 każdego dnia i się zastanawiałam czy odpocząć, zrobić obiad na następny dzień czy zobaczyć do lekcji. Od jutra moi chłopcy mają ferie, ale my z mężem niestety w pracy więc będą sami organizować sobie czas. Miniony tydzień pod względem diety był ok: śniadania, pięć posiłków, bez słodyczy - za wyjątkiem kilku krakersów wczoraj. Tydzień zaczęłam od 2 litrów wody, około środy ta ilość się zmniejszała, ale mam wrażenie, że jest mi od niej zimno wewnętrznie. Z ćwiczeniami totalna porażka - trochę z lenistwa, ale też od czwartku boli mnie kręgosłup i od niego głowa. A może poleciłybyście jakieś ćwiczenia na kręgosłup? Część szyjna boli mnie tak, że mam problem, aby sprzeć przez ramię do tyłu. Jutro będę przyjeżdżała do domu troszkę wcześniej więc myślę, że wrócę na ćwiczebne tory - może nie codziennie, ale co drugi dzień też będzie dobrze. Czy Wy też tak macie, że jak się weekend to zjadłybyście wszystko co jest w zasięgu wzroku i ręki?
pozdrawiam i miłego końca weekendu
aska1277
14 stycznia 2018, 20:03Zgadza sie, gdy pojawia się weekend, to więcej rzeczy jest w zasięgu ręki. Niestety...Ja staram się panować nad sobą, ale nie zawsze jest lekko. Walczę :) Nie poddaję się ;) Powodzenia :) Dobrej nocki życzę :)
wojtekewa
14 stycznia 2018, 21:09Ja też się nie poddaje, ale nie zawsze wygrywam :)