Witajcie o tak późnej porze
Wczoraj zaczął się nowy tydzień, a u mnie zmian nie widac- tych oczywiście na lepsze. Wczoraj dieta na tak, słodyczy brak i to chyba wszystko. Ćwiczeń nie było, wody też jakoś skąpo, ale popołudnie leniwe tylko ja i książka. Czytałam "Pomiędzy nami góry"; zobaczyłam zwiastun filmu i spodobał mi się. A że mam tak, że najpierw książka a potem film więc w trzy dni książka przeczytana. Teraz tylko znaleźć czas aby obejrzeć film. Dzisiaj miałam dzień wolny, ale jak to mówią moje dzieci "w dzień wolny masz roboty więcej niż jak chodzisz do pracy:)" i coś w tym jest. Wczoraj postanowienie przede wszystkim wyspać się! I co? Przed ósmą byłam już na zakupach w markecie, potem drugi, ryneczek przyjazd do domu i zabrać się za obiad, bo obiecałam młodszemu, że pojedziemy na łyżwy. Przez łyzwami jeszcze pojechalam do taty, do ubezpieczyciela załatwić odszkodowanie za zerwany staw skokowy starszego syna i w końcu na lodowisko. Byłam w domu około 17 i miałam już dosyć. Kręgosłup odmówił mi posłuszeństwa kilka dni temu i niestety nie chce odpuscic. Ale wierzę, że będzie lepiej, że jakoś wszystko ogarnę i poukładam i wrócę na swoje tory noworocznych postanowień.
Pozdrawiam i miłego wieczoru