Witajcie
Na początku (gdybym zapomniała) wszystkiego najlepszego w Nowym Roku i życzę:
Niech spełnią się Twoje marzenia te łatwe i te trudne do spełnienia
Niech spełnią się te duże i te małe te mówiono głośno lub niewypowiedziane wcale
Niech spełnią się Twoje nadzieje, a los nigdy nie zostawi Cię w potrzebie ....
A teraz małe podsumowanie (jak zwykle kolejność-ważność zupełnie przypadkowa):
- zdrowotnie ok choć mogłoby być lepiej
- zawodowo też choć nie ukrywam, że moja praca jest bardzo stresująca) pamiętam jak zaczynałam w firmie to uwielbiałam tę pracę i ludzi, z którymi pracowałam, dzień wolny? po co! przecież tam jest super. Z czasem firma zmieniała profil, a ja wędrowałam ze stanowiska na stanowisko, ludzie odchodzili bo już nie dawali rady, a ja trwam. "Ze starej gwardii" zostało już niewielu ludzi, ale każdy dzień jest niezwykłe trudny. Choć jak mówi mój małż spójrz co firma Ci dała, a dała wiele: stabilizację finansową (nigdy nie braliśmy kredytów, mamy dom, który sobie postawiliśmy, samochody, wakacje i życie bez spiny, że zabraknie kasy. Ale też zabrała radość, a dała nerwy, stres, czekanie do piątku i zastanawianie się, czy nas zamkną i zwolnią bo taki scenariusz też bierzemy pod uwagę.
- rodzinnie - tu różnie... pożegnałam 4 osoby z rodziny (przy czym 3 w ciągu 1,5 miesiąca), burza hormonów u mojego 15-latka, który jest najmądrzejszy, wszystko wie najlepiej, przecież jest już dorosły...
- a czy pisałam już, że chudłam 10 kg?
DOŚĆ !!!!!!!!!!!!!!!!!!
a teraz o planach:
- odwiedzić kilku lekarzy, tak profilaktycznie
- spróbować mieć więcej dystansu do pracy - na pewne rzeczy nie mam wpływu więc po co się zamartwiać na przyszłość? Jak mówił małż, będziemy się martwic jak Cię zwolnią, może ma rację? Tylko, że nie umiem sobie tak całkowicie odpuścić i nie przejmować się
- ponieważ jestem pracownikiem, żoną, matką, córką ogólnie człowiekiem zajętym postanowiłam, że w każdym miesiącu przeczytam co najmniej dwie książki. Może dla kogoś to pestka i się uśmiechnie pod nosem gdy przeczyta, że tylko dwie, ale dla mnie to i tak dużo. Czasem zastanawiam się kiedy czytam niektóre pamiętniki, jak Wy to ogarniacie bo jeżeli napisał ktoś, że ma ileś tam lat i rodzinę, pracuje i codziennie poświęca na ćwiczenia 3 godziny to pytam jak? Może ktoś podrzuci jakieś rozwiązanie?
- zrzucić jeszcze kilka :) kilogramów - zrobiłam sobie tabelkę do powieszenia na lodówce i będę przyznawała sobie punkty w poszczególnych pozycjach - też wówczas zobaczę z czym mam problem. Pojawiły się tam różne pozycje:
* dieta czyli jedzenie pięciu posiłków: ŚNIADANIA, właściwe ich komponowanie, owoce, warzywa, ograniczenie kawy
* słodycze –oczywiście ich brak
* woda – minimum 1,5 litra – to będzie dopiero wyzwanie
* ćwiczenia – minimum 30 minut (od poniedziałku do piątku, natomiast w weekend minimum 60 minut) to nie muszą być ćwiczenia na siłowni, z trenerem itp. może to być bieżnia, szybki spacer czy brzuszki, skony, skręty…
* coś dla ciała: balsam, maseczka itp.
* mąż jeszcze dopisał jedną pozycję :) :)
Zobaczymy, jak to wszystko ogarnę. Zaczynam od jutra!
Raz jeszcze życzę Wam dużo uśmiechu, radości, cierpliwości, miłości, a przede wszystkim zdrowia, bo jak mawiam zdrowie to nie wszystko, ale wszystko bez zdrowia jest niczym.
ola811022
2 stycznia 2018, 11:25Witaj. Ja mam 14-latkę w domu więc wiem o czym piszesz :) Wytrwałości życzę!
aska1277
1 stycznia 2018, 12:39To masz ciężki orzech do zgryzienia. Zatem życzę powodzenia ;) :*
aska1277
1 stycznia 2018, 11:27Ja też na nowo zaczynam wyzwanie z piciem wody ;) Od wczoraj stoi dzielnie blisko mnie :) Gratuluje tych 10 kg :) Jeśli chodzi o słodkie to będę starała się unikać, ale chyba do końca rezygnowała nie będę. Zresztą zobaczymy jak to będzie ;) Życzę aby wszystkie plany, marzenia się spełniły :) Miłego dnia
wojtekewa
1 stycznia 2018, 12:33Ja zastanawiam się nad chociażby małym odstępstwem od słodyczy, ale na razie nie, zobaczę po jakichś dwóch trzech tygodniach. Najbardziej obawiam się ogarnięcia czasowego moich planów. W domu po pracy jestem najczęściej około 18, więc tu mogę mieć problem. Nastolatka trzeba przyznać,upilnować a młodszy jest dzieckiem dyslektycznym, dysortograficznym i logopedycznym. Kazdy lubi zjeść coś innego: ja jakoś dietetycznie, starszy ma wyrafinowane podniebienie, młodszy lubi wszelkiego rodzaju kluski, placki, pierogi takie mączne rzeczy, mąż makarony, a tata mięsko i jak to wszystko,to wszystko ogarnąć?? Życzę Nam wytrwałości i wierzę, że się uda pozdrawiam