Dla mnie jedzenie ZAWSZE było ważne. Teraz wiem, że jedzenie miało za zadanie zaspokoić moje potrzeby, których nie byłam w stanie zaspokoić inaczej. Było jak zapychacz, pozwalało na chwilę zapomnieć o bólu i cierpieniu. Długi czas tego nie rozumiałam, nie byłam w stanie poczuć swoich prawdziwych potrzeb, więc jadłam. Jedni ćpają, inni piją, a ja jadłam.
Teraz już wiem, czego potrzebuję. Choć czasem trudno mi jest to zrealizować. Poznawanie siebie zajęło mi ponad 4 lata różnych zabiegów (terapie grupowe, indywidualne, warsztaty). Bardzo ważna dla mnie osoba, powiedziała mi, że teraz pracować muszę głównie nad nawykiem jedzenia. Bo zdarza mi się (i to dość często) wtedy, gdy jestem zdenerwowana, gdy się boję, gdy jestem zmęczona i zrezygnowana. Jedzenie pełni wtedy funkcję rozładowywacza napięcia. Czasem mam wielką ochotę się zwyczajnie nażreć. Są też i takie momenty, kiedy jedzenie jest tylko paliwem.
Dziś było rozładowywaczem...
ninuSia18
29 sierpnia 2012, 08:23ja sie tak 4 lata rozładowywuje juz;/
alex156
29 sierpnia 2012, 00:02Tez to znam.... ale trzeba to zachamowac!
imfine
28 sierpnia 2012, 23:50Znam ten problem, kiedy jedzenie góruje nawet nad Tobą, jest wazniejsze niż cokolwiek innego.... tak dłużej być nie moze. Uda się Tobie i mi ! życzę powodzenia ;